Liczba wyświetleń: 925
Pod hasłem „Wspólny gniew, wspólna radość, moc siostrzeństwa!” ulicami stolicy przeszła w sobotę 26. Manifa Warszawska.
Do głównych postulatów manifestujących należała ochrona praw pracowniczych przed nadużyciami pracodawców, ochrona praw lokatorskich, obrona mniejszości, w tym seksualnych czy liberalizacja prawa aborcyjnego.
Z platformy skandowano m.in.: „Nie ma wolności bez zakończenia imperialistycznych wojen”. Deklarowali poparcie m.in. dla wolnej Ukrainy Białorusi i Palestyny. W odniesieniu do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej skandowano: „Nikt nie jest nielegalny” i „Każda władza nam przeszkadza”. Widoczne były transparenty z napisami: „Nie zawieszeniu prawa do azylu”, „Syria dla Syryjek”, „Łapy precz od rewolucji kobiet” czy „Życia pełnego intencji, a nie samej egzystencji”.
Pracownicza Demokracja przyszła z hasłami: „Dość seksizmu, dość kapitalizmu”, czy „Dość zwlekania – dostępna aborcja teraz”, „Kobiety kontra Konfederacja. Nie dla seksizmu, rasizmu i faszyzmu”. Na platformie zawieszono baner „Feminizm dla klimatu. Klimat na antykapitalizm”, a wśród demonstrujących niesiono hasła m.in. „Najpierw Ziemia, potem zyski”.
Manifestacja ruszyła przed godz. 15.00 z placu Bankowego, przeszła ul. Marszałkowską, Alejami Jerozolimskimi do ronda de Gaulle’a, gdzie odbyło się uliczne party „Tańce pod palmą””.
Manifę zorganizowało Porozumienie Feministyczne 8 Marca. Jest to nieformalna grupa powstała w 2000 r. (wówczas jeszcze jako Porozumienie Kobiet 8 marca). Była to odpowiedź na wydarzenia w Lublińcu, gdzie policja na podstawie anonimowego donosu zatrzymała kobietę znajdującą się w gabinecie lekarskim, gdzie miał być wykonywany zabieg aborcji i przewiozła ją na przymusowe badania ginekologiczne. Od tego czasu Porozumienie organizuje coroczną Manifę w Warszawie.
Podobne manify odbyły się także w innych miastach, m.in. we Wrocławiu.
Autorstwo: ba, wch
Źródło: Lewica.pl
Społeczeństwo się zmienia, cóż poradzić :> Zrozumiałe, że są osoby, zazwyczaj starsze, które nie potrafią się pogodzić ze zmianami. Zawsze tak było i być może będzie.
To co się dzieje jest to wyrazem ekspresji wolności osobistej. Póki nie wchodzą z butami w życie innych, a zajmują się swoim życiem, nie widzę w tym nic zdrożnego. Często mylone z globalistyczną agendą. Celowo, naturalnie, aby towarzysko-społecznymi tematami poróżniać społeczeństwa, w ramach odwiecznej strategii Dzielenia i Rządzenia podzielonymi.
2 tematy jakie mnie nurtują to:
a) dziecięce w swym pojmowaniu hasła jakie zauważyłem pt.: „Precz z kapitalizmem”. Rozumiem, że neobolszewicy (ciężko uwierzyć, ale to takie lewe ramię hiperkapitalistów…) są odpowiedzialni za szerzenie takich treści, ale Kapitalizm nie tylko nie jest „zły”, jest czymś naturalnym i co więcej jest świetnym źródłem do wartościowania ludzkich przedsięwzięć. W przeciwieństwie do korporacjonizmu, z którym to jest nieustannie mylony. Być może, często celowo w ramach operacji ogłupiania i zasiewania w społeczeństwie dezinformujących teorii. To tak jak mylić i utożsamiać kościół vatykański z nauczaniem Jezusa, członka sekty esseńskiej. Pozornie to samo, ale diabeł tkwi w szczegółach. Och, jakież to prawdziwe!
b) zawsze mnie to ciekawiło, sprawa Braterstwa. Tyle się mówi nieraz o braterstwie narodów. Ale jak się z tym czują kobiety. Mają chyba prawo w związku z tym czuć się pominięte, a nawet lekceważone. Zapewne kultura łacińska ma tutaj swoje głębokie przyczyny. A głównie nauczanie samozwańczego apostoła Pawła, który poważał się nie tylko na komentowanie i interpretację słów Mistrza, ale również wzbogacał je o własne przemyślenia społeczne. Typu właśnie kobieta ma być posłuszna mężowi, czy nie godzi się aby zabierała głos w świątyni.
Siostrzeństwo to ładne słowo, ale podobnie tym razem alienuje mężczyzn.
Konkludując, dlaczego nie mamy takiego słowa, odpowiedniego, którym można by wyrazić solidarność ludzką, niezależnie od płci, a w nawiązaniu do rodzinnych relacji, tak jak się to ma w przypadku braterstwa czy siostrzeństwa.
Rodzeństwo brzmi żenująco, a może 'BLIŹNIOŚĆ’ – neologizm, który nawiązywałby do nauk Mistrza, wszak ponoć 90% Polaków to katolicy, wg badań systemowych agencji.
@Grohmanon przecież kobiety i mężczyźni są równi, przynajmniej tak słyszałem
@Szurnięty Mędrzec
„przecież kobiety i mężczyźni są równi, przynajmniej tak słyszałem”
A ja słyszałem, że po uśrednieniu kobiety statystycznie są niższe od mężczyzn (i wolą wyższych mężczyzn, a mężczyźni wolą niższe kobiety). Więc pisząc pół-żartem pół-serio, choćby feministki stawały na uszach, nie zmienią natury nawet w tak banalnej sprawie, jak równość wzrostu.
No to rzeczywiście ważne postulaty…. jak dobrze że nie mają większych zmartwień…. a to że gospodarka ulega rozkładowi, że nie ma tygodnie by się nie zamykał kolejny duży zakład pracy, to że znalezienie pracy przez młodych ludzi po studiach graniczy z cudem, to że obecnemu premierowi marzy się by każdy był przeszkolony wojskowo i w domyśle wysłany na front – przecież to dlatego kapitał odpływa, nikt zdrowy nie będzie chciał prowadzić działalności w kraju gdzie władze jak dziki prą do wojny…
@Grohmanon co do Jezusa, spotkałem się z teorią że było ich dwóch, mistrz i uczeń. Wybaczcie, nie mogłem się powstrzymać do nawiązania
Wracając, jeden Jezus był nauczycielem, który chodził od wioski do wioski, drugi Jezus cuda czyniłi po wodzie chodził, na wieczerzy u Piłata miał stać się niewidzialny (według niedawno odnalezionej ewangelii?)
Ciekawe z którego szpitala uciekło całe to towarzystwo…
@SzurniętyMędrco 🙂 równym to można być wobec prawa i taka była idea gdy rewolucjoniści francuscy czy neoangielscy (później zwani amerykańskimi) wprowadzili do obiegu myśli społecznej ten termin.
Oczywiście, pojmowane było to zgodnie z duchem ówczesnej epoki. Równi byli ludzie (ang. men, czy fr. hommes). Nie dotyczyło to kobiet (sic!) i niewolników.
Naturalnie wypływało to szerzej z kultury łacińskiej i wynikało z nauk faryzeusza Pawła, którego nauczania stanęły wyżej niż nauczania esseńczyka Jezusa.
Jezus, ten gorszyciel i grzesznik, burzyciel tradycjonalizmu, nie tylko otaczał się kobietami, co jeszcze nieraz wynosił je ponad mężczyzn, co budziło zrozumiały skandal konserwatywnych członków ówczesnego żydowskiego 'kościoła’.
Szaweł-Paweł stanowił świetne remedium na zatamowanie tego zgorszenia. Pierwsze zbory chrześcijan-naśladowców Jezusa, gdzie kobiety były traktowane na równi mężczyznom (równe prawa=równość), jak i przewodziły czasem lokalnym zgromadzeniom, dzięki niemu na szczęście odeszły do lamusa. Babiloński patriarchat odetchnął pełną piersią.