Wrota III wojny światowej

Opublikowano: 20.06.2025 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 252

Atak Izraela na Iran wielu komentatorów i analityków uważa za początek III wojny światowej. Na pewno sytuacja międzynarodowa wyraźnie się zaostrzyła, przesuwając się niebezpiecznie ku sytuacji, w której już odwrotu nie będzie i wojna przestanie być proxy. Jest to błędne mniemanie, gdyż ta wojna de facto trwa od dawna, tylko że ma charakter taki, jak współczesny świat: rozproszonej galaktyki bądź przestrzeni wirtualnej, gdzie funkcjonuje mnóstwo często ze sobą na pierwszy rzut oka niezwiązanych ze sobą elementów.

I tak również ta wojna płynie przez świat płynnej nowoczesności, postkapitalizmu, postmodernizmu. Ma charakter punktowy, to szereg proxy wojen, gdzie ścierają się główne siły funkcjonujące w globalnym wymiarze. Z jednej strony to słabnąca dominacja Zachodu, w zasadzie Ameryki, która przez cały okres po II wojnie światowej (a po upadku Muru Berlińskiego i rozpadzie ZSRR w szczególności) była siłą sprawczą kolonizującą świat, w tym także zachodnią Europę. Z drugiej strony to, co umownie można nazywać „globalnym południem” lub nie-zachodnim światem, starającym się przeciwstawić tej kolejnej wersji kolonizacji (w wersji XXI wieku) oraz wybić na autentyczną suwerenność, czyniąc świat pluralistycznym i wielowektorowym.

Aby uzasadnić moment rozpoczęcia III wojny światowej, trzeba się cofnąć do początku lat 1990. W kręgach intelektualnych Zachodu króluje niesłychanie prymitywna (bo ahistoryczna) teoria Fukuyamy o końcu historii i absolutnym zwycięstwie demokracji liberalnej i związanego z nią kapitalizmu, w neoliberalnej wersji. USA muszą w takim wypadku przyjąć rolę jedynego żandarma i strażnika owoców tego zwycięstwa. Europa Zachodnia godzi się na ten deal, gdyż zapewnia jej to dotychczasowe, wygodne, hedonistyczne trwanie. Topowi amerykańscy neokonserwatyści, Paul Wolfowitz i Lewis Libby, na tej kanwie opracowują doktrynę, której głównym założeniem ma być sposób i forma polityki zagranicznej, by zachować dominację USA. Jej podstawą mają być bazy amerykańskie na całym świecie, a także prowadzenie wojen prewencyjnych, gdy Waszyngton uzna w danym rejonie swe interesy za zagrożone. Brutalnie i szczerze streścił tę doktrynę Michael Leeden, inny neokon, ujmując jej istotę w następujący sposób: „Mniej więcej co 10 lat Stany Zjednoczone potrzebują wziąć jakieś małe zasrane państewko i rzucić nim o ścianę tylko po to, żeby pokazać światu, jak poważnie traktujemy sprawę”.

Po 11 września 2001 roku, gdy George Bush Jr. ogłosił wojnę z terroryzmem (w zasadzie ona trwa cały czas i jest niewypowiedzianą globalną wojną prowadzoną przez USA ze światem niegodzącym się na dyktat Waszyngtonu i Zachodu), a która jest w zasadzie praktycznym zastosowaniem doktryny Wolfowitza–Libby’ego. Prezydent Bush Jr. swoim „małym rozumkiem” uzupełnił ją jedynie o takie sformułowania jak „szerzenie demokracji liberalnej” oraz „wyprzedzające uderzenia” celem realizacji tego zadania. Inaczej mówiąc, każdy, kto nie podporządkuje się hegemonii i wartościom płynącym z USA, skazuje się na pokojową interwencję US Army (w najlepszym razie na kolorową rewolucję organizowaną przez tajne służby USA).

Można postawić śmiałą tezę, iż doktryna Wolfowitza–Libby’ego odegrała analogiczną rolę sprawczą w pójściu Ameryki na wojnę ze światem (jej nie tyle wrogim, ile nieposłusznym), co „Mein Kampf” Adolfa Hitlera i „Dzienniki” Alfreda Rosenberga w formowaniu się niemieckiego systemu nazistowskiego, dających mu podstawy teoretyczne, a potem przystąpieniu III Rzeszy do wojny.

Mówiącym dziś o zburzeniu porządku międzynarodowego warto tylko przypomnieć, iż leży on w gruzach od dawna, przynajmniej od 25 lat. To wtedy, w marcu 1999 roku, NATO, po decyzji bez jakichkolwiek sankcji ze strony tzw. opinii międzynarodowej i gremiów mogących uchodzić za uprawnione do podejmowania takich decyzji, zaczęło bombardować państwo członka ONZ – Serbię. Tłumaczono to „interwencją humanitarną”, gdyż wojna domowa w Kosowie wymagała tego, by rozpad Jugosławii trwał nadal, nawet niezgodnie z porozumieniami o formie tego rozpadu (miał on iść po granicach dawnych republik związkowych, a Kosowo nie było taką strukturą, tylko obwodem autonomicznym w ramach republiki serbskiej). Prowokacja w Raczaku, rozdmuchana i zmanipulowana przez media celem uzasadnienia rozpoczęcia tych bombardowań i wzbudzenia poparcia opinii publicznej, dopiero po latach wyszła na jaw, odsłaniając swe zasadnicze oblicze i rolę mediów w podżeganiu do wojny. Bombardowania Serbii w 1999 roku należy uznać za początek, choć wtedy mogło to tak nie wyglądać, lecz po latach doświadczeń jesteśmy mądrzejsi i widzimy więcej o tej nowej formie prowadzenia wojny światowej.

Po atakach na WTC i Pentagon we wrześniu 2001 roku „wojna z terroryzmem” stała się codziennością świata XXI wieku w Afganistanie (20 lat obecności Jankesów w tym kraju i niesławna ucieczka); w Iraku (podbój i wieloletnia okupacja, po której ów kraj do końca się nie podniósł, pozostając w stanie administracyjnego i prawnego chaosu), w Libii (którą rozniesiono w pył, powodując jej rozpad) i w Syrii (którą dziś rządzą religijni fanatycy, uważani jeszcze nie tak dawno za terrorystów i którzy figurowali na liście osób poszukiwanych listami gończymi). Trwająca prawie 15 lat operacja Barkhane francuskich wojsk w Sahelu (czyli interwencja wojskowa w Mali i Nigrze) uzasadniana wojną z terroryzmem, a de facto chroniąca interesy gospodarcze Paryża w tej części Afryki.

O wojnie w Jemenie i sukcesywnym bombardowaniu tego pewnie najbiedniejszego kraju na Ziemi, o 20 latach konfliktu w Kongo, rozerwanym na części m.in. przez interwencje Zachodu w Somalii, o atakach lotniczych na Sudan, o ludobójstwie Palestyńczyków w Gazie i na Zachodnim Brzegu Jordanu oraz periodycznym unicestwianiu Libanu przez Izrael nawet nie trzeba już wspominać. Od 11 lat (bo ta wojna zaczęła się na pewno w 2014 roku, o ile nie podczas pierwszego Majdanu w 2005) trwa konflikt zbrojny, teraz na militarną i w miarę szeroką skalę, na wschodzie Ukrainy, gdzie w formie proxy wojny Zachód walczy z Rosją.

Te wszystkie konflikty układające się jednak w jakąś całość i mające wspólną genezę oraz przyczyny w obliczu słabnięcia dotychczasowego hegemona, a wraz z nim wielopłaszczyznowego, systemowego kryzysu całego Zachodu, nie odbudowują jego dominacji. Bo tego nie mogą uczynić z wielu przyczyn. Tworzą jedynie chaos i anarchię, której skutki i efekty dla inicjatorów tej formy prowadzenia polityki doskonale opisała Naomi Klein w „Doktrynie szoku”. Tak chcą, tak myślą, że jeszcze przedłużą i obronią na jakiś czas swą hegemonię.

Przedstawione fakty z ostatniego ćwierćwiecza są jedynie częścią tezy, iż wojna światowa trwa w najlepsze od lat. Tylko leniwa, uśmiechnięta, hedonistyczna, zajęta drobnymi sprawami i interesikami o mikroskali, które w wymiarze globalnym nie mają jakiegokolwiek znaczenia i nie są w ogóle w zainteresowaniu miliardów obywateli naszej planety, Europa tego nie potrafiła, nie chciała dojrzeć. Z wielu względów, także ignorancji i utylitaryzmu elit rządzących oraz zblatowanych z nimi „wolnych” ponoć mediów. Teraz wojna podchodzi do drzwi Europy. I jeśli nie nastanie otrzeźwienie i diametralnie nie zmieni się sposób patrzenia na zagadnienia społeczne i kulturowe na całym świecie, nie tylko z perspektywy Waszyngtonu, Brukseli i stolic europejskich, gdzie się sądzi, iż są pępkiem świata, a ich system jest jedynym, najlepszym i uniwersalnym w historii ludzkości, zaś elity euroatlantyckie są niczym orwellowskie Ministerstwo Prawdy, wojna wtargnie z całą siłą (jak to miało miejsce wielokrotnie w dziejach) do Europy. Tego „małego półwyspu położonego na dalekich zachodnich krańcach Azji” (Mao Zedong). Bo jeżeli na całym świecie, zwłaszcza w Afryce, wspomniany chaos i anarchia, postrzegana jako spuścizna obecności Europejczyków i Jankesów w epoce kolonializmu i współcześnie, stworzyły codzienność dla kolosalnego rozprzestrzenienia się ubóstwa i biedy, braku stabilizacji i jakiejkolwiek pewności jutra, pełnej zagrożeń egzystencjalnych – śmierci i masowych morderstw – to czemu ten stan miałby teraz nie dotrzeć do Europy? I dlaczego owe zagrożenia tam będące codziennością, nie mogą teraz zmaterializować się i zagrażać ludziom na Starym Kontynencie?

Globalizacja to nie tylko planetarna wymiana towarów, idei, ludzi, możliwość komunikacji osób z różnych kultur czy narodowości, podróże i masowa turystyka. Ona ma też ciemną stronę. To także globalizacja przestępczości zorganizowanej, handlu narządami i ludźmi, kontrabandy różnego rodzaju, terroru i nielegalnych transakcji finansowych. O tej stronie Fukuyama i jego akolici nie chcieli wiedzieć i mówić publicznie, uważając, iż ten projekt będzie niczym przysłowie, że „w mętnej wodzie pływają grube i duże ryby”. Lecz ten projekt w takiej formie na dłuższą metę nie mógł wypalić. Podczas Światowego Forum Demokracji (Warszawa 2000) hinduski myśliciel Yogendra Yadav z indyjskiego Instytutu Demokracji Porównawczej powiedział znamienną frazę (na którą zresztą nikt nie zwrócił uwagi) w kontekście dokumentu, jaki miano wtedy przyjąć jako podsumowanie tej konferencji: „Przyszłość nie może być jednokierunkową ulicą. Nie można się zgodzić na to, żebyśmy przyjęli dokument, który napisaliście w Nowym Jorku, w nowojorskiej optyce, wyrażając nowojorskie wartości. My też mamy coś do dania światu”.

To zdanie wypowiedziane 25 lat temu w naszej stolicy oddaje uniwersalne clou problemów, z jakimi zmaga się współczesność. Także jest odpowiedzią na zagadnienie zburzenia międzynarodowego porządku, którego dokonano dawno, a atak Izraela na Iran jest tylko elementem sytuacji, jakiej od 25 lat doświadcza świat.

Autorstwo: Radosław Czarnecki
Ilustracja: WolneMedia.net (CC0)
Źródło: Strajk.eu

image_pdfimage_print

TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć „Wolne Media” finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji „Wolnych Mediów”. Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. pikpok 20.06.2025 16:22

    Tak jak wcześniej Wielka Brytania, tak teraz USA robi za najemnika wielkiego biznesu z City of London i Wall Street.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.

Potrzebujemy Twojej pomocy!

 
Zbiórka pieniędzy na działalność portalu w lipcu 2025 r. jest zagrożona. Dlatego prosimy wszystkich życzliwych i szczodrych ludzi, dla których los Naszego Portalu jest ważny, o pomoc w jej szczęśliwym ukończeniu. Aby zapewnić Naszemu Portalowi stabilność finansową w przyszłości, zachęcamy do dołączania do stałej grupy wspierających. Czy nam pomożesz?

Brakuje:
2359 zł (18 czerwca)
1732 zł (19 czerwca)

1213 zł (20 czerwca)

Nasze konto bankowe TUTAJ – wpłaty BLIK-iem TUTAJ (wypełnij „komentarz”, by przejść dalej) – konto PayPala TUTAJ

Z góry WIELKIE DZIĘKUJĘ dla nieobojętnych czytelników!