Liczba wyświetleń: 1390
Podobno należał do najwybitniejszych ludzi nauki ten, który zauważył, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Przydatne to dla współczesnych relatywistów. Dla nich nie istnieją fakty, jedynie wyobrażenia o charakterze przemijającym. Tenże gość zauważył, że mądry człowiek popełnia błąd tylko raz, natomiast idiota jest w stanie popełniać go wielokrotnie, nie rozumiejąc, dlaczego każdorazowa próba uderzania głową w mur musi boleć.
Z pozoru nasza aktualna sytuacja antraktu w politycznym serialu pod tytułem „Wybory” jest nam serwowana jakobyśmy byli przez 30 lat idiotami. Zapowiedź dalszej batalii w II turze, już trąci kolejnym uderzeniem w beton z gotowym wnioskiem, że będzie bolało. Jeśli frajerstwo nie jest naszą cechą, to w najlepszym razie zakrawałoby na uległość wobec politycznych hazardzistów. Znajdujemy się dzięki nim w sytuacji krótko przed zatrzaśnięciem elektronicznie sterowanej bramy z napisem: „tylko praca niewolnicza czyni wolnym”.
W ferworze wyborczym podrzucano ludziom setki sensacji, by ekscytować ich złodziejstwem, oszustwami i swobodnym korzystaniem z substancji rozweselających. Ledwie zamknęły się podwoje lokali wyborczych, a błyskawicznie znane stały się szacunkowe wyniki pierwszej części serialu. Z kilkakrotnego doświadczenia osoby występującej w charakterze „godnej zaufania” wiem, że do godzin porannych potrafiła trwać żonglerka kartami pod pretekstem niezgodności wyniku. Innych form zabawy też było wiele, ale teraz to nieistotne.
Czy ktokolwiek, po wyjściu z lokalu został zagadnięty (w ramach wymyślonego abstrakcyjnego narzędzia „exit poll”) o to na kogo głosował? Sugestiami z tego sondażu indukowano wyborcom mobilizację do wzięcia udziału. Dało to pozór wzięcia odpowiedzialności za losy własne i państwa.
Wynik jest dokładnie taki, z jakim musieli pogodzić się Francuzi, Portugalczycy i Rumuni. Podsuwane przez ukraińskie SBU wpływy rosyjskie brzmiały żałośnie. Ich powinna boleć głowa o ukrócenie ich własnego gremlina, który chce mieć najwięcej do powiedzenia wśród równie wesołkowatych gości z NATO.
Kto sprawcą wyniku?
Największym udziałowcem i beneficjentem wyniku są media. Taktyka uporczywej marginalizacji, zaskakujących form i miejsc tzw. debat, ich przebieg i prowadzenie przypominały casting na gwiazdę medialną. Dopiero na półmetku ośrodki niezależne uzupełniały przekaz procesu traktowanego poważnie przez elektorat. Bo ludzie są, chcą być poważni i zdają sobie sprawę ze skomplikowanej sytuacji państwa i życia w nim. Słysząc po kolejnym doświadczeniu wykorzystania ich nadziei na możność dokonania zmiany polityki, są chętni pokazać swoją troskę. Fakt, że jest jak zawsze, a wybór ograniczył się znów do tego między dżumą i cholerą, stał się powodem, by powiedzieć, że mamy dość. Proponowane hasło trwającej walki, kolejny raz stawia wyborców przed wyborem mniejszego złodziejstwa, oszustwa, kłamstwa. Po odcięciu „mniejszego” zostajemy z tym samym boleśnie doskwierającym urazem.
Figlarze
Dowcipnisie jak pan Marcin Rola, przyjmując taką właśnie postawę, sprzyjają odzyskaniu wpływu PiS-u. Rozważania przez innego redaktora na temat kogo poprą panowie Mentzen i Braun idą w podobnym kierunku, by obdzielić głosami ich zwolenników po równo — jedną i drugą karykaturę aspirującą do objęcia reprezentacyjnego przedstawicielstwa nas wszystkich i państwa. Jakby nie dość było dekady z Dudą. Podrzucona myśl poczciwcom ruchu kamrackiego zaczyna wyglądać na zgodę na zbiorowe samobójstwo poprzez wojnę, albo nurzanie się w kloace przyzwolenia na dewiacje plus wojna. To żadna walka, panowie, to rejterada i zgoda na zło.
Spektakularne wyjście z opresji
Można zarzucić nadmiar honoru, ale są istotne i racjonalne przesłanki, pozwalające przejąć decyzje przez elektorat i unaocznić jego siłę. Skłania do tego sam wynik, a dodatkowo rzekoma siła środowisk promujących pretendentów. Sprawdzając dane związane z liczebnością obu partii widać ich niesłychaną mizerię.
Zgodnie z danymi z roku 2023, PiS liczy 48 000 członków. Doliczając ich rodziny (X4), niechby liczyli 192 000. Przyjmując za równoważny stan liczbowy opłacanej zbieraniny Koalicji Obywatelskiej, rządzą nami i krajem zwolennicy globalizmu w liczbie 384 000. Tylu moralnych inaczej, oraz patriotów z wyprzedaży rządzi zdalnie i medialnie ponad 28 milionami obywatelami uprawnionymi do głosowania. Głosując na jednych, czy drugich akceptujemy życie w domu wariatów. Frekwencją, czy raczej urlopem od wyborów można dać wyraz niezgody na ugruntowanie schematu realnie doskonalonego przepisu na nowoczesne społeczeństwo gułagu „1984”.
Argumentacja pójścia w kierunku wyboru mniej widocznego zła, czyli za Nawrockim, pozostaje zgodą na nikczemność, biedę, bezdomność, eksmisje, narastającą falę przestępczości ze szczególnym okrucieństwem, której nikt z odpowiedzialnych nie chce dostrzegać, ale za chwilę tego doświadczy wzorem pozostałych krajów Europy i Ameryki.
Większe zło w postaci pokrętnego burmistrza Warszawy, to nieograniczona demoralizacja młodzieży, przyzwolenie na korupcję, przywileje dla cudzoziemców za cenę zwiększenia ciężarów polskim podatnikom i ich bankructwa, utrata pieniądza, biurokratyczny reżim medyczno-fiskalny.
Elektorat nieobecny przy urnach w II turze spowodowałby, że systemowi oprawcy cieszyliby się frekwencją 0,5 miliona obywateli swoich zwolenników. Byłby to piękny i spektakularny ruch oporu ludzi rozumnych, którzy bez przemocy dają sobie prawo odmowy do respektowania jakichkolwiek dalszych ustaleń władzy.
Dokładnie jak we Francji, podobnie w Rumunii, ubiegający się o prezydenturę deklarują pełną lojalność – jeśli nie wobec imperialnego bankruta USA, to na rzecz utworzonego na ten sam wzór potworka SZE – Stanów Zjednoczonych Europy, rządzonych na wzór Izraela, czyli z konstytucją w koszu na śmieci. Wizerunki lojalnie uformowanych kandydatów w Polsce spełniają zarówno Trzaskowski Rafał jak i Nawrocki Karol. Ich oblicza, kariery, osiągnięcia polityczne są spójne z globalnym wizerunkiem ludzi bezwzględnych, uzależnionych od hazardu, środowisk promujących substancje wszelakie jak też ich samych. Takie indywidua są gotowe walczyć zajadle z przejawami normalności, wykonają każde zlecenie, zadowalając tłumy obietnicami, jakich one są głodne. To jak niewiele mają do powiedzenia wykazali, albo uciekali w absencję, żeby skryć swoją nieudolność.
Walka dalej?
Owszem, w wyborach parlamentarnych, musieliby zrozumieć wszyscy indywidualiści, którzy przyczynili się do roztrwonienia interesu państwa i obywateli, czy warto być Don Kichotem. Pozbycie się taktyki niezłomnych indywidualistów musiałoby oprzeć się na wyrzuceniu z życia politycznego każdego ugrupowania tych, których podszepty i taktyka podzieliły Konfederację, a z ruchu na rzecz dobrobytu i pokoju wykreowali nieporadnego informatora o sensacjach bez rozeznania w geopolityce. Ciąg dalszy jest konieczny, ale roztropny. Nie możemy dać się zadeptać gremlinom, bo na świecie powoli dzieją się rzeczy dobre, a gospodarczo rośnie znaczenie BRICS. Co więcej – Donald Trump, po ponad dwugodzinnej rozmowie z prezydentem Rosji albo uzyska wsparcie pokojowego rozstrzygnięcia konfliktu na Ukrainie, albo będzie musiał ustąpić. Przyjmując pokojowe metody, możemy dać wyraz własnych dążeń i pokazać światu gdzie jest miejsce podżegaczy. W obronie wolności absencja to samoobrona, a bój nasz może być ostatni.
Autorstwo: Jola
Źródło: WolneMedia.net
Dla kogo jest ten portal, skoro tak dużo tekstu poświęca się na ten temat, który można wyczerpać w kilku niezbyt długich zdaniach?
Ja cię pierdzielę. Co to ma być? Czy pani Jola, to mało rozgarnięta „publicystka”, czy też manipulatorka, stojąca po jednej ze stron politycznego sporu?
Pani Jola proponuje ni mniej ni więcej, tylko żeby oprócz „stronników” Nawrockiego i Trzaskowskiego (NiT), czyli członkowie partii i ich rodziny, cała reszta Polski olała drugą turę. „Byłby to piękny i spektakularny ruch oporu ludzi rozumnych, którzy bez przemocy dają sobie prawo odmowy do respektowania jakichkolwiek dalszych ustaleń władzy.”
Załóżmy hipotetycznie, że taka sytuacja nastąpiła. Wobec tego, zgodnie z tym co napisała pani Jola (cyt.: „PiS liczy 48 000 członków. Doliczając ich rodziny (X4), niechby liczyli 192 000. Przyjmując za równoważny stan liczbowy opłacanej zbieraniny Koalicji Obywatelskiej, rządzą nami i krajem zwolennicy globalizmu w liczbie 384 000.”), frekwencja byłaby mizerna. I wygrałby Trzaskowski. Ponieważ frekwencja nie ma znaczenia, wybory byłyby ważne. Tego pani Jola nie wie (mało rozgarnięta?), czy też wie i próbuje coś osiągnąć?
I tu odniosę się do komentarza Kazma. Wolne Media, to portal nie dla wszystkich. Zaglądają tu ludzie, którzy zniechęcili się np. WP czy Onetem i szukają tu alternatywnego przekazu medialnego. Nie są to raczej zwolennicy NiT. Bardziej Konfederacja, Braun, a nawet Lewica. I to do nich jest adresowany ten artykuł. To oni, którzy w II turze mogą zadecydować kto zostanie prezydentem, według pani Joli mają zostać w domach i pozostawić wybór innym. Powtórzę cytat jeszcze raz, bo to naprawdę silne i emocjonalne zdanie: „Byłby to piękny i spektakularny ruch oporu ludzi rozumnych, którzy bez przemocy dają sobie prawo odmowy do respektowania jakichkolwiek dalszych ustaleń władzy.” Pani Jola jest zapewne dumna z takiej elokwencji. Tylko co z tego, jak to są jakieś mrzonki. Już widzę, jak system szanuje te, dane sobie przez obywateli, prawo! O czym Ty kobieto piszesz?
Oczywiście wiadomo, że sytuacja hipotetyczna się nie wydarzy, za to wystarczyć może, że frekwencja będzie mniejsza. I po to jest ten powyższy tekst. Aby zniechęcić choć część czytelników. I takie kwiatki w stylu cyt.: „Fakt, że jest jak zawsze, a wybór ograniczył się znów do tego między dżumą i cholerą, stał się powodem, by powiedzieć, że mamy dość. Proponowane hasło trwającej walki, kolejny raz stawia wyborców przed wyborem mniejszego złodziejstwa, oszustwa, kłamstwa. Po odcięciu „mniejszego” zostajemy z tym samym boleśnie doskwierającym urazem.”
Przecież to nie są słowa skierowane do zwolenników NiT. One mają oczerniać i wywoływać niechęć. W założeniu niechęć do głosowania. A w rezultacie- zwycięstwo Trzaskowskiego.
Jeżeli się mylę i pani Jola nie jest manipulantką i propagandystką, to musi być niestety, w takim razie mało rozgarnięta. Prawo odmowy ustaleń władzy?!! Naiwność błogosławiona level hard. A co zrobisz, gdy komornik przyjdzie Cię zająć i zlicytować? Komu się poskarżysz? Władzy? Sąsiadom? Zagranicy? A może weźmiesz nóż i widelec i będziesz walczyć?
Myślę jednak, że pani Jola, to jeszcze młoda osoba, naiwna i brak jej życiowego obycia. Dlaczego? Już ponad 25 lat temu, od chwili wejścia w życie nowej Konstytucji, niejednokrotnie padały propozycje bojkotu wyborów. Były nawet inicjatywy społeczne. Wiem, że nie każdy o nich musiał słyszeć. Niżej podpisany brał udział w jednej. Aż dziw, jaki przekrój społeczny brał w tym udział. Choć tylko garstka ludzi, to zakresy horyzontów ogromne. Niesamowite doświadczenie.
Wszystkie te nasze burze mózgów doprowadziły do jednego wniosku: Konstytucja RP z 1997 roku, to naprawdę udany akt prawny i państwowotwórczy. Niestety jest źle interpretowany i władza dostała się sitwie partyjnej.
Jedynym możliwym i legalnym obywatelskim działaniem przeciw władzy, są możliwości podczas demokratycznych wyborów. Nasuwa się myśl o kandydowaniu. Ale gdy scena polityczna jest zabetonowana, kandydatów wybierają partie, a obywatele mają wybór tylko z tych, których przedstawią partie, to jedynym rozwiązaniem jest bojkot!!! Bojkot nie wyborów, a kandydatów!!! Społeczeństwo ma iść głosować, frekwencja ma być jak największa, a głosy mają być nieważne!!!
I wtedy, taka hipotetyczna sytuacja wyglądałaby tak: frekwencja 80%, głosów ważnych 5 mln, głosów nieważnych 22 mln. Wybory ważne, jednak wszyscy wiedzą, że „wygrane” partie, mają śladowe poparcie. Każda instytucja, urząd, wojsko i policja dopiero wtedy mogłyby odmówić wykonywania poleceń rządu. Demokracja się broni.
Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania. Nawet pani Jola. A tutaj (na WM) i tak rządzi M.H.
Tomasz Piotr
P.S. Może nadejdzie ten czas, że Polacy zrozumieją i docenią ustrój, który mamy. I zaczną się sami sobą rządzić.
T.P.
Postaram się wyjaśnić, jak zaczęła się historia psucia stosunków pomiędzy ludźmi, którzy stworzyli Solidarność, a Ameryką od 1970 roku, bowiem już wtedy Polacy byli na służbie Ameryki. Niejednokrotnie w telewizji widziałem historyczne filmy amerykańskie, w których pojawiało się najwięcej polskich nazwisk redaktorów telewizyjnych jako kadrowych pracowników CIA.
Tak więc to już przeszło pół wieku, jak Polacy zostali zdradzeni. Więc czy można oczekiwać od zdrajców litości nad Polakami? Dodatkowo efekt zdrady został wzmocniony przez ludzi Solidarności. Uznali oni Amerykę jako coś prawie równego Bogu i będącego wyrocznią losów Polaków i Polski.
Państwo III RP powstało na gruncie fałszywej ideologii, w której zamiast kapitału próbuje się wstawić krzyż. Zamiast konkretnego kapitału próbuje się wmontować wiarę. W życiu człowiek musi liczyć się z innymi ludźmi, a więc jeśli jest dobry – powinien być nagradzany, a jeśli jest zły i niepoprawny – powinien podlegać kasacji, by nie niszczyć życia innych ludzi. Nie można dopuszczać, by ludzie nieuczciwi wygrywali z ludźmi uczciwymi, bowiem następuje marazm społeczny i gospodarczy, a to już prosta droga do niewolnictwa. Słowem jeśli w państwie nie ma odpowiednich kar, to następuje kryminalizacja społeczeństwa, jak to się stało po objęciu rządów po 1989 roku przez pazernych ludzi Homo solidaruch.
Co do sojuszy wojskowych, to Solidarna Polska postawiła na konia, który już nigdy nie wygra, bo czas jego świetności skończył się w 1947 roku, gdyż zamiast dopieszczać swoją potęgę gospodarczą, wybrał ścieżkę wojenną. Ten kraj od zakończenia II wojny światowej wygrał tylko 1 brudną wojnę. Reszta to porażki w coraz haniebniejszym stylu w rodzaju ucieczki z Kabulu. Stał się upiornym kolosem na chińskich nogach swojej przereklamowanej gospodarki. Nierządny Sprzedajny Związek Zdrajców Solidarnych z Ameryką, oddał Polskę we władanie USA w roli psa ujadającego za darmo. Polacy zaś za pseudo przyjaźń muszą wyjątkowo słono zapłacić, bo za amerykańskie cuda technologiczne wątpliwej jakości musimy zapłacić więcej od innych państw i offsetu prawie nie będzie. Tylko czym zapłacimy, skoro Solidarna Polska eksportuje do USA (ile, nie znam danych, ale według mnie) tyle, co kot napłakał.
Około półtora miesiąca temu pan prezydent Andrzej Duda, rzekomo wielki patriota, wygłosił w telewizji oświadczenie, iż powinniśmy jak najwięcej kupować w USA, bo to leży w interesie polskiej gospodarki. A 1 grudnia w Telewizji Trwam polski pułkownik stwierdził, iż polski przemysł zbrojeniowy ma służyć doposażaniu armii w części zamienne i remonty uszkodzonego sprzętu. Tak iż to, na co pracowaliśmy Solidarnie przez 36 lat, nareszcie przynosi rezultaty. Chwała wybrańcom, iż dali radę ogłupić ukochany naród.
Ale nie ma co się martwić, długo tak nie pociągniemy i jak mówią Ukraińcy: „budut pizdiec Lachom”. Wkurza mnie skamlenie zwolenników PiS-u, różnych prawdziwych Polaków, wszelkich prawicowców, którzy biadolą, że cała wina to tylko Tuska i Putina. A oni co robili przez 7,5 roku? Odpowiedź — osadzali swoich znajomków na intratnych posadach, a teraz sytuacja się powtarza z PSL.
Zastanawia mnie uległość współczesnych Polaków. Nie ma ani jednego ugrupowania, które by lansowało i promowało bardzo dużą niezależność od kogokolwiek, mam na myśli obce państwa i różnego rodzaju wiary. Choć wiele ugrupowań ma w swoich nazwach szumne słowa: Niezależne, Samorządne, Niepodległe, Prawo, Sprawiedliwość, Narodowe, Ludowe, Suwerenne, Państwo Prawa, itp. Jednak każde ugrupowanie uznaje zależność od swojego patrona, idola i nie widzi siebie jako samodzielnego tworu. Kombinuję sobie czy ktoś wyciął Polakom jaja? Czy są masochistami, bo potrzebują czuć obcy but, czy bat nad sobą?
Najprostszym sposobem by społeczeństwo było uczciwe, są odpowiednio duże zarobki tak, by starczało na spore zachcianki. Niestety mimo obietnic ludzi Homo solidaruch, zarobki realne z każdym rokiem są coraz mniejsze i coraz mniejsza siła nabywcza pieniądza, a jednocześnie wzrasta pole manipulacji społeczeństwem przez PO-PiS i różnych ludzi nieuczciwych. Dlaczego tak się dzieje? Bo łatwiej jest rządzić ludźmi spragnionymi odpowiednich zarobków. No i przez coraz większy wzrost rozdzielnictwa zyskuje się coraz większe poparcie i sterowanie społeczeństwem, a przez to i władzę.
Dodatkowym negatywnym skutkiem jest wzrost biurokracji. Istnieje bardzo wielka szansa, iż jak w Hiszpanii w 1936 roku doprowadzi to do wojny domowej. Czy można było pójść inną drogą i zbudować normalną, niezależną Polskę, odpowiadam teoretycznie można, ale w praktyce jest to wykluczone. Trudność polega na tym, iż w Polsce nigdy nie było demokracji. Jest w Polakach jakaś fatalna chęć robienia innym na złość. I tak było zawsze.
Drugim problemem jest obieg informacji a właściwie jego całkowity brak. Ci, co mienią się autorami i redaktorami, w rzeczywistości są jedynie usłużnymi agitatorami propagandy poszczególnych ugrupowań, które są przy różnych korytach. Tak więc jeśli nie powstaną, Wolne Niezależne Media o zasięgu ogólnopolskim, nie ma szans na jakiekolwiek pozytywne zmiany. I nie ma co liczyć na jakieś reorganizacje, z tych polityków co są, nie zmontuje się już niczego dobrego. Wszystko, co obiecywali, zrobili dokładnie odwrotnie. Udowadniają to już od 36 lat.
Potrzebne są przynajmniej 3 nowe partie, by za pierwszym razem wygrać wybory i rozpocząć pozytywne zmiany. By państwo było dobre potrzeba bogatszego społeczeństwa, co zmniejszy znacznie przestępczość. Jak będzie bogatsza całość społeczeństwa, to wystarczy i na potrzeby obronności. Bowiem pomimo podpisanych różnych deklaracji w sprawie warunków prowadzenia wojny, wojna rządzi się brakiem jakichkolwiek hamulców ze strony prowadzących wojnę. Po tym przykładzie polscy politycy powinni się zastanowić, czy stać nas na wojnę przeciw Rosji lub Niemcom z armią, która nadaje się tylko do defilad i odstraszania, ale nie do realnej krwawej wojny, będąc wyposażona w 45-letni amerykański złom. Co do sprzętu Koreańskiego to nadaje się on jako tako, czyli po japońsku. Bowiem Niemcy, a zwłaszcza Rosja, jako ewentualni nasi przeciwnicy dysponują gigantyczną przewagą technologiczną. Czy jest na to rada, tak, ale jak na razie tylko teoretyczna. Bowiem wszystkie rządy, jakie rządziły po 1989 roku, są przeciwne rozwojowi polskiemu prywatnemu przemysłowi zbrojnemu. W Polsce Solidarni twardogłowi politycy, zwolennicy wojen, z zajadłością kreślą scenariusze gdzie dostawy sprzętu i wojska będą ad hoc, np. poprzez budowę CPK, a rozstrzygające bitwy będzie można realizować, ganiając po lesie piechotę w stylu AK.
Jeszcze nie tak dawno lansowano, iż czołgi są nam zupełnie niepotrzebne, bo przecież mamy amerykańskie Javeliny. Nie potrafimy zidentyfikować pojedynczej rakiety, ale chcemy budować swoje. Tylko co potem, panowie politycy i generałowie? Bo przecież armię mamy do parady i odstraszania, ale nie do wygrania realnej wojny.
Niestety, ludzie Solidarności nie chcą się przyznać, iż mylą się z bardzo fatalnymi skutkami dla Polaków, Polski, gospodarki i obronności już od 35 lat. Ja natomiast widzę to tak: Obecnie trwa festiwal wyborczy za dużą kasę. Co do kompetencji kandydatek i kandydatów na prezydenta to wszyscy krzywo nawijają pod publikę bo wiedzą iż wybory to lipa dla głupich ludzi. System prezydencki nigdzie się sprawdza. Co do wyborów w Solidarnej polsce to tragiczna farsa za którą historia jak to dawniej bywało, wystawi polakom fakturę na ileś tam milionów trupów, bo za głupotę trzeba zawsze płacić. Mam na myśli nie liczenie się z faktami historycznymi i nie wyciąganie wniosków z historii. Niezależność i suwerenność polski można budować tylko w oparciu o polską krew. Ja uważam iż jeśli się służy Polsce to wszelkie wskazówki mogą pochodzić tylko od Polaków ale za to z całej Polski. Proponuję zdecydowanie inne rozwiązanie polskiego galimatiasu niemożności wybrania dobrego kandydata na prezydenta polski i współdziałania z rządem dla dobra polaków i polski. Istnieje potrzeba by zmienić konstytucję a przez to zlikwidować urząd prezydenta w takiej postaci jak obecnie oraz zmienić cały senat. Prezydent pełnił by jedynie funkcję oficjalnego reprezentanta Polski za granicą i w polsce, tak by nie mógł stać się hamulcowym dobrych przemian w polsce. By jednak zachować kontrolę nad rozbuchanymi ambicjami polskich posłów należy wybrać ludzi bezpartyjnych do pełnienia roli senatorów. Kandydaturę mogła by zgłosić osoba chcąca być zostać senatorem. To społeczeństwo całej polski wybrało by imiennie odpowiednich kandydatów w wyborach na podstawie ich życiorysu i osiągnięć. Bez jakiejkolwiek reprezentacji jakichś okręgów wyborczych ale by było tanio głosowanie powinno się odbyć telefonicznie przez SMS. Powie ktoś iż niektórzy ludzie mają po kilka kart SIM. Odpowiadam ale wszystkie są zarejestrowane na tą samą osobę a więc liczy się tylko pierwszy SMS głos. Istniał taki system w zakupach dostępu do stron internetowych i działał błyskawicznie, natychmiast. Niestety ktoś zadecydował żeby płacić systemem PAY który umożliwia kanty i trwa nie raz 2 tygodnie. Tak więc rezultat wyborów znany by był najdalej w ciągu 1 godziny. By wzmocnić efekt antykorupcyjny należy ukrócić złe praktyki legislacyjne sprzedajnych posłów. Dlatego należy: 1 Zakazać w polsce lobbingu i przebywania lobbystów na terenie polski. 2 Całość twórczości sejmowej należy publikować całą treść i imiennie listę posłów kto jak głosował i za czym lub był przeciwny. Korzyść z tego była by taka że było by wiadomo kto z posłów szkodzi polakom i polsce. 3 Wprowadzić przepis utraty mandatu poselskiego w wyniku przejścia do innej parti. Wyjaśnienie nie można reprezentować swoich wyborców jeśli zmienia się swoje poglądy i dlatego mandat poselski musi zostać anulowany bez możliwości jakiegokolwiek odwołania. Na miejsce tego posła wchodzi automatycznie kandydat który uzyskał najwięcej głosów.
4 Wprowadzić przepis iż osoba funkcyjna jeśli popełni jakiekolwiek przestępstwo z wykorzystaniem swojego stanowiska podlega karze dwukrotnie większej od kary zawartej w kodeksie karnym. By wzmocnić efekt ujawniania korupcji należy zapisać powyższe twierdzenia w konstytucji. Niestety rzekomo polscy politycy jak dotychczas odnoszą się bardzo wrogo do tych projektów. Co do nowych elit politycznych to one były i są, ale trzeba im umożliwić pełne ujawnienie się. I w tym momencie do akcji powinny wejść wszystkie media, które zachowały chociaż trochę zdrowego rozsądku.
Myślę, że dopóki Polacy nie przyjmą do wiadomości, iż największym przyjacielem Polaka może być tylko drugi Polak, a jeszcze lepiej Polka, bo z tego mogą być tak bardzo potrzebne dzieci i nie koniecznie z prawego łoża, bo najważniejsze, że będą nasze, polskie. Jeśli Polacy tego nie zrozumieją, pozostaje dać na mszę za coś, co kiedyś nosiło miano Polska ale bez żadnych plugawych dopisków i za ludzi ją zamieszkujących. O wszystko trzeba umieć dbać, a szczególnie o ludzi, bo w dzisiejszych warunkach likwidacja Polski będzie ostateczna i nieodwracalna.
niecowiedzacy,
Ale już niestety jak to się mówi kolokwialnie: pozamiatane. Z polskim społeczeństwem (bo słowo naród już nie przechodzi przez usta) nic już nie da się zrobić. Teraz to już chyba tylko wielka tragedia, całkowity upadek Polski mógłby poruszyć i ruszyć miliony. A może już nie, bo nie ma w tym społeczeństwie tego co było kiedyś kiedy jak to się mówi i pisze nie było Polski, a jednak była i to po tysiąckroć bardziej niż teraz, skoro potrafiła odrodzić się.
Kazma To zasługa Lecha Wałęsy i Leszka Balcerowicza pogrążenie w nędzy na tysiące lat polaków i polski.