Liczba wyświetleń: 585
We Włoszech ruszył właśnie nowy program prorodzinny pod nazwą „bonus dziecięcy”, którego celem jest przeciwdziałanie narastającemu kryzysowi demograficznemu. To kolejna decyzja rządu Giorgii Meloni mająca na celu odwrócenie dramatycznie spadającego trendu dzietności i zachęcenie obywateli do zakładania rodzin.
Włoski Narodowy Instytut Ubezpieczeń Społecznych (INPS) ogłosił w poniedziałek szczegóły dotyczące formalnej procedury ubiegania się o nowe świadczenie. Każda rodzina, która w 2025 roku urodzi lub adoptuje dziecko, będzie mogła otrzymać jednorazową, bezzwrotną kwotę w wysokości 1000 euro. Świadczenie to jest wolne od podatku dochodowego i przysługuje nie tylko obywatelom Włoch, lecz także obywatelom innych państw członkowskich Unii Europejskiej oraz cudzoziemcom spoza UE, pod warunkiem że posiadają oni prawo legalnego i długoterminowego pobytu na terytorium Włoch.
Program nie zawiera kryterium dochodowego – świadczenie przysługuje wszystkim spełniającym warunki formalne. Zgodnie z komunikatem INPS, wniosek o wypłatę będzie można złożyć drogą elektroniczną za pośrednictwem systemu instytutu. Środki będą przekazywane bezpośrednio na konto bankowe wnioskodawcy. Choć nie wskazano konkretnej daty końcowej składania wniosków, podkreślono, że będą one przyjmowane w trybie ciągłym – zgodnie z datą narodzin lub przysposobienia dziecka.
Na realizację programu w 2025 roku rząd przeznaczył 330 milionów euro. W przyszłym roku – według zapowiedzi – budżet ten wzrośnie do 360 milionów euro. Wzrost finansowania jest odpowiedzią na przewidywane większe zainteresowanie inicjatywą i szerszy zasięg wsparcia.
Nowe świadczenie zostało wprowadzone w odpowiedzi na dane demograficzne, które wywołały we Włoszech poważną debatę publiczną. W marcu 2025 roku Narodowy Instytut Statystyczny (ISTAT) poinformował, że wskaźnik dzietności we Włoszech w 2024 roku spadł do rekordowo niskiego poziomu 1,18 dziecka na kobietę. To najniższy wynik od czasu, gdy prowadzone są statystyki, i kolejny sygnał alarmowy po wcześniejszym rekordzie z 1995 roku, kiedy wskaźnik wynosił 1,19. Oba wyniki są dramatycznie niższe niż tzw. poziom zastępowalności pokoleń, czyli 2,1 dziecka na kobietę – wartość niezbędna do utrzymania stabilnej liczby ludności.
Premier Giorgia Meloni wielokrotnie podkreślała, że odwrócenie trendu spadkowej dzietności to jedno z najważniejszych zadań jej gabinetu. „Zwiększenie liczby narodzin to kwestia przetrwania naszego społeczeństwa” – mówiła podczas ubiegłorocznego forum demograficznego w Rzymie. Rząd Meloni już wcześniej wprowadził szereg narzędzi wspierających rodziny, takich jak bonusy dla matek w zależności od dochodu i liczby dzieci, czy subwencje dla żłobków i instytucji opieki nad najmłodszymi. Nowy bonus dziecięcy stanowi więc uzupełnienie istniejącego już pakietu wsparcia, mającego na celu nie tylko łagodzenie kosztów wychowywania dzieci, ale także sygnalizowanie, że państwo aktywnie wspiera obywateli w podejmowaniu decyzji o rodzicielstwie.
Choć eksperci zauważają, że jednorazowa wypłata 1000 euro nie rozwiąże systemowego problemu niskiej dzietności, to rząd traktuje to świadczenie jako element szerszej strategii. Nie chodzi wyłącznie o kwotę, ale o symboliczną deklarację, że narodziny dziecka są wartością wspólną i zasługują na wsparcie publiczne. Przeciwdziałanie starzeniu się społeczeństwa i zmniejszaniu populacji to wyzwania, z którymi mierzy się większość krajów Unii Europejskiej – Włochy należą do tych, w których problem ten jest szczególnie dotkliwy.
Źródło: Trybuna.info
Tak jak często zwierzęta w niewoli nie chcą się rozmnażać, a wynika to właśnie z tego odczucia zniewolenia (stanu depresyjnego), kradzieży wolności, tak samo ma się i z ludzkimi zwierzętami.
Dochodzi do tego kwestia poczucia komfortu. Wiele zwierząt nie chce zakładać gniazd jeżeli nie czuje się bezpiecznie lub komfortowo – znowu identyczna analogia z ludźmi.
Takie 1 razowe gifty NIC nie zmienią, to tak jakby rzucić lwom w zoo, krwistego steka, licząc że pod wpływem radości z chwilowej konsumpcji zaczną tworzyć chętnie potomków.
Narody europejskie są na ścieżce do wymarcia i zamiast dążyć do wprowadzenia radykalnych reform całego systemu (a bez tego się nie obędzie) to kasta lękliwych i bez polotu urzędasów próbuje prowadzić jakieś apatyczne działania pozoracyjne, sama nie wierząc w ich pozytywne efekty nawet.
Nic dziwnego, że sprowadza się nacje zastępcze z krajów 3 świata, wszak ktoś przecież musi dymać na swych panów w fabrykach.
@Grohmanon bardzo mądry komentarz! Nic dodać nic ująć.
Politycy są leniwi i ograniczeni- zmiana systemu, reformy, to ponad ich możliwości intelektualne.
@garsjo
Wiesz, nie sądzę, aby byli leniwi czy ograniczeni. Jeden i drugi przymiot wykluczałby ich w przedbiegach do parcia własnych ryjów w nieckę koryta. Są to pracowite jednostki, pracowicie oddające się polepszaniu własnych egoistycznych interesów, korzystając ze swoich zasobów intelektualnych.
A dlaczego nie decydują się na radykalne działania? Dlatego, że jest to ryzykowne i istnieje duża szansa, że zaszkodziłoby to ich popularności i prawdopodobnie pozbawiło by ich jedynego źródła dochodu, bo przecież często nic innego nie potrafią robić. To jedna część, ta większa.
Druga część (ta mniejsza, głównie liderzy) jest zakupionymi aktywami Systemu, a ich jedyną rolą jest utrzymywanie status quo. Weź taką pacynkę jak Hołownia, pitoli emocjonalne argumenty o dzieciach zabitych przez rosyjskie rakiety, ale nie przeszkadza mu to promować dzieła wojny, dzięki której dziennie ginie średnio 1000 ojców innych dzieci, synów lub mężów.
Trzecia część jest dziećmi wychowanymi pod kloszem i za bardzo nie znającymi życia. Tego z nizin jak i z prawdziwych szczytów. Za takich uznaję np. Biejat, która jest typową „uniwersytecką” oderwaną od rzeczywistości dobroduszną dziewczynką, wierzącą naiwnie w System, nie będącą w stanie dostrzec wielopoziomowych strategii uprawianych na społeczeństwach.