Liczba wyświetleń: 1602
W ostatnich dniach Wody Polskie znalazły się w ogniu krytyki w związku z nieprzygotowaniem zbiorników retencyjnych na Nysie Kłodzkiej na nadchodzącą falę powodziową. Mimo ostrzeżeń o dużych opadach zbiorniki nie zostały opróżnione, co w efekcie doprowadziło do trudnej sytuacji na terenach zalewowych. W odpowiedzi na zarzuty, Wody Polskie wydały kilka komunikatów, w których wyjaśniają swoje decyzje, tłumacząc się m.in. zmianami prognoz oraz koniecznością przeciwdziałania zakwitowi tzw. złotej algi.
Jednym z głównych argumentów Wód Polskich było powołanie się na prognozy meteorologiczne, które na początku września nie wskazywały na tak ekstremalne warunki pogodowe. Według komunikatu instytucji, prognozy na dzień 13 września pokazywały jedynie niski stan wód, co miało mieścić się w granicach koryt rzecznych. Dopiero w dniach 12-16 września sytuacja zmieniła się drastycznie – opady przekroczyły 300 mm w Kotlinie Kłodzkiej, co znacznie przewyższało wcześniejsze szacunki, w których mowa była o wodach powodziowych o prawdopodobieństwie wystąpienia raz na 200 lat. Wody Polskie tłumaczyły, że decyzje były podejmowane na podstawie dostępnych danych, które ulegały dynamicznym zmianom.
Drugim istotnym aspektem, na który zwrócono uwagę, była konieczność zapobiegania rozwojowi złotej algi. Prymnesium parvum, czyli złota alga, to gatunek glonów, który w warunkach sprzyjających – takich jak zasolenie wody i wysokie temperatury – może powodować toksyczne zakwity. Glon ten wytwarza substancje trujące dla organizmów wodnych, co prowadzi do masowego śnięcia ryb, jak to miało miejsce w Odrze w 2022 roku. Wody Polskie powołują się na zalecenia Międzyresortowego Zespołu ds. Odry, który zalecał odpowiednie zarządzanie zbiornikami wodnymi w celu zapobiegania zakwitowi algi, co wymagało ograniczenia przepływów i retencji wody.
Decyzja o utrzymaniu odpowiednich poziomów wody w zbiornikach była więc związana z dbałością o środowisko wodne i zapobieżeniem kolejnym ekologicznym katastrofom. Jak tłumaczy instytucja, wypuszczenie większych ilości wody mogłoby przyczynić się do wzrostu poziomu zasolenia, co byłoby idealnymi warunkami dla złotej algi. To jednak stawia pytanie: czy środki zapobiegawcze wobec zagrożeń ekologicznych mogą usprawiedliwiać potencjalne ryzyko powodziowe?
Jakby tego było mało, Wody Polskie poinformowały również o dwóch poważnych awariach zbiorników w trakcie trwania ekstremalnych opadów deszczu. Problemy te miały miejsce na zbiornikach Stronie Śląskie oraz Topola, co dodatkowo komplikowało zarządzanie kaskadą Nysy Kłodzkiej. Awaria zbiornika Topola na szczęście nie spowodowała zagrożenia dla miejscowości poniżej, gdyż całą falę powodziową przejęły zbiorniki Otmuchów i Nysa.
Cała sytuacja z pewnością wywołuje debatę nad skutecznością zarządzania wodami retencyjnymi w Polsce.
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Według mnie sprawę powinna zbadać prokuratura. Przejrzeć maile służbowe Wód Polskich by ustalić przyczynę takich, a nie innych decyzji. A także, czy w Wodach Polskich, oprócz decydentów w Izraelu, przypadkiem nie zarządzają klimatyści? Jak to jest, że Tauron bez problemu na czas opróżnił zbiorniki, a Wody Polskie – mając te same informacje – z premedytacją utrzymywały ich wysoki poziom? Albo głupota i niekompetencja, albo sabotaż.
Kompletnie nie znam się na zarządzaniu wodami.
Natomiast dane przedstawione przez Radka Pogodę na kanale YT rzeczywiście wyglądają dziwnie. Premier zamiast sztabowo-telewizyjnych spotkań powinien dążyć do sprawdzenia, gdzie popełniono błąd – choćby „tylko” po to, aby mu w przyszłości zapobiec. Poza tym, serio? sztab kryzysowy na wizji? Jeszcze ktoś w to wierzy? Jeśli tak, pozostaje płakać rzewnymi łzami nad obywatelami, którzy lubią widocznie być oszukiwani.
Co do rozliczeń i karania winnych, to od lat rządzący i opozycja przerzucają się przyszłymi rozliczeniami, do których nie dochodzi wcale.
Ikaja, oni realizują tylko polecenia swoich panów zza wielkiej wody…Globaliści w nosie mają zwykłych ludzi. Dla nich jesteśmy ,,szkodnikami,, które trzeba wytępić….A sterowanie pogodą i powodzie to jedna z metod. Druga to zarzynanie służby zdrowia…Jak widać doskonale im idzie..
12 września pisałem do znajomych i rodziny o idącej powodzi. Prognozy przewidywały opad 500mm w górach w czasie od środy 11.09 do niedzieli 15.09.
Średnio rozgarnięty student potrafi przemnożyć powierzchnię dorzecza przez przewidywany opad, by uzyskać dane o przewidywanej retencji.
Z szybkich obliczeń wyszło mi, że jeden dopływ Nysy był w stanie zapełnić Jezioro Nyskie…
13.09 Tusk uspokajał.
15.09 widziałem, jak ludziom zawala się życie.
Od wczoraj widzę ogrom strat na żywo.
Dobrze, że po 19 latach udało się zbudować suchy zbiornik w Raciborzu, więc chociaż Wrocław ocalał.
Polacy dali się ogłupić w 1989 i dadzą się oglupić w 2024.
@adm. Maurycy: ,,A także, czy w Wodach Polskich, oprócz decydentów w Izraelu, przypadkiem nie zarządzają klimatyści?”
Czyli współcześni żydo-bolszewicy.
@replikant3d zgadza się. Ja jednak pojąć nie mogę, że tak łatwo jest wierzyć w to, co się jawi jako „opieka państwa”. Mimo tak wielu przykładów, że to bujda. Ile można?
@kozik najgorsze jest to, że bez działań rządzących (jak spuszczenie wody ze zbiorników wcześniej niż później) Ci ludzie i tak niewiele mogli zrobić. Chociaż z drugiej strony, przez 2-3 dni można byłoby się lepiej do tego przygotować.
@Ikaja
Na miejscu widziałem mnóstwo zniszczonego sprzętu AGD, zatopione samochody.
2 dni ZORGANIZOWANEJ akcji, to dużo.