Liczba wyświetleń: 830
Zwalczanie piractwa wcale nie poprawia sprzedaży książek – głoszą nowe badania.
„Usuwanie z sieci pirackich kopii książek nie sprawia, że ich legalna sprzedaż rośnie” – mówi ekonomista z Uniwersytetu Warszawskiego, dr Michał Krawczyk. Podczas eksperymentu zespołu prowadzonego przez naukowca analizie poddano ok. 240 książek, które w roku 2016 ukazywały się na polskim rynku. Były to zróżnicowane publikacje, należące do różnych gatunków literackich i wydawane przez 10 wydawnictw.
Jak pisze PAP, książki te dobrano w pary złożone z publikacji podobnych, po których można się było spodziewać, że ich sprzedaż będzie porównywalna. W każdej parze losowano, która z książek będzie poddana ochronie antypirackiej, a która nie. A wydawnictwa zobowiązały się, że nie będą w przypadku tych publikacji podejmowały ze swej strony żadnych dodatkowych działań przeciw piratom. „Porozumieliśmy się z profesjonalną agencją, która się takimi zadaniami zajmuje. I ona przez cały rok pilnie usuwała w pirackie kopie ok. 120 książek” – opowiada w rozmowie z PAP Krawczyk.
Właściciele stron, na których użytkownicy udostępniają pliki, regularnie wzywani byli więc do usunięcia pirackich kopii książek ze swoich serwerów. „Na szczęście wiele takich portali, w szczególności największy z nich, którego nazwa kojarzy się ze zwierzątkiem futerkowym, szybko reaguje na wezwania do usunięcia pliku w związku z naruszeniem praw autorskich. Naprawdę skutecznie mogliśmy więc ograniczyć dostępność pirackich plików” – opisuje naukowiec.
Z badań wynikło, że mimo stosowania ochrony antypirackiej sprzedaż książek w porównywanych parach była podobna. „To, czy pirackie kopie książek były łatwo czy trudno dostępne, nie miało realnego przełożenia na sprzedaż książki” – podsumowuje dr Krawczyk. Dlaczego piractwo nie musi zmniejszać legalnej sprzedaży? „Może być np. tak, że ktoś najpierw ściągnie sobie piracki plik, ale potem stwierdzi, że książka jest na tyle dobra, że chce ją kupić. Albo poleci tę książkę innej osobie, która potem tę publikację kupi. Według naszego badania negatywne i pozytywne efekty piractwa w tym sektorze rynku się znoszą”.
Źródło: NowyObywatel.pl
Wielu wydawców nie dorosło do dzisiejszego rynku, a prawnicy, główni beneficjenci takiego niedostosowania, utwierdzaja ich, że walka z „piractwem” to jedyna słuszna droga.
Skoro jest grupa ludzi zciagajaca ksiązki z netu, to znaczy że jest RYNEK. Wystarczy zrobic portal, z którego w ramach , np abonamentu kilkuzłotowego, bedzie mozna ściagac i czytac legalnie okreslona ilośc stron, albo bardzo małe opłaty za ściagniecie okreslonego tytułu, np 0,5-1 zł. To spowodowałoby zwiekszenie kregu zainteresowanych, i legalizacje ściagania i czytania. Byłaby to alternatywa dla drogich wydań „papierowych”, zatem znaczaco spadłoby zainteresowanie nielegalnymi źródłami „taniej ksiązki”
@rumcajs
Ale jak przekonać mecenasów,którzy zrobili sobie z „gonienia”piratów całkiem dochodowe poletko?
Autorzy,wydawcy jest takie powiedzenie:”Chytry dwa razy traci”