Utnij sobie piersi, a potem zrób nowe

Opublikowano: 15.11.2024 | Kategorie: Nauka i technika, Publicystyka, Seks i płeć, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 2208

Kończący się rok nie był szczęśliwy dla aktywistów gender. Najpierw do internetu wyciekły rozmowy ekspertów z wpływowej organizacji WPATH – rozmowy, które udowadniały, że zwolennicy „zmieniania płci” dzieciom wiedzieli, iż krzywdzą najmłodszych. Eksperci z międzynarodowego forum przyznawali bowiem za zamkniętymi drzwiami, że dzieci nie są w stanie wyrazić świadomej zgody na tzn. „tranzycję”, która bezpowrotnie okalecza ciała.

Następnie w gruzach legła popularna na lewicy narracja, że hamowanie dojrzewania u dzieci jest odwracalne: światowej sławy ekspert profesor Sallie Baxendale opublikowała przegląd badań nt. wpływu blokerów hormonów na nastolatki. W swojej metaanalizie naukowiec pokazała, że substancje blokujące dojrzewanie mogą zaszkodzić ilorazowi inteligencji dzieci, obniżając IQ nawet o kilkanaście procent, szczególnie gdy chodzi o zdolności werbalne. Inni naukowcy początkowo odrzucili jej badania jako „stronnicze”, ale dowody były zbyt mocne, by je uciszyć – utrata 15 punktów w skali inteligencji (gdzie 100 punktów jest standardem) dla wielu osób może bowiem oznaczać poważne opóźnienie rozwojowe. Dane ostatecznie zostały więc opublikowane w odpowiednim żurnalu, zadając tym samym niegojącą się ranę genderowej ideologii.

Później było dla skrajnej lewicy tylko gorzej: Wielka Brytania zakończyła własne badania nad transowaniem dzieci i okazało się, że metody polecane przez ideologów nie mają podstaw w nauce. W kwietniu tego roku na Wyspach opublikowano bowiem Cass Review. Był to niezależny przegląd systemu opieki nad dziećmi i młodzieżą z dysforią płciową, przeprowadzony na zlecenie brytyjskiej służby zdrowia. Przegląd ten miał na celu analizę usług oferowanych w klinice Tavistock, która w ostatnich latach próbowała „zmienić płeć” u wielu tysięcy dzieci.

Wyniki Cass Review wykazały, że genderowy szpital borykał się z poważnymi problemami organizacyjnymi i brakiem spójnych procedur diagnostycznych: hormony i ich blokery rozdawano tam nieletnim, lekceważąc realne formy pomocy. W wyniku raportu klinika Tavistock została zamknięta, a niedługo potem Wielka Brytania zakazała eksperymentów na dzieciach w postaci zatrzymywania ich rozwoju i szprycowania najmłodszych hormonami płci przeciwnej.

W czerwcu tego roku ideologia gender oberwała kolejny raz: ujawnione wtedy online dokumenty pokazały, że Rachel Levine, transseksualny Zastępca Sekretarza ds. Zdrowia USA, popierał zniesienie minimalnych ograniczeń wiekowych dla dzieci ubiegających się o „tranzycję”. Levine próbował przeforsować wcześniejszy dostęp do procedur, takich jak amputacja piersi u dziewczynek i kastracja chemiczna młodych chłopców. Dodatkowo administracja Bidena, której częścią jest transseksualista, wraz z działaczami gender, próbowała zatrzymać publikację nowych badań naukowych, ponieważ nie zgadzały się one z „postępowym” podejściem do transseksualizmu. Badania wskazujące na potencjalne ryzyko i skutki uboczne „korekty płci” były marginalizowane lub ignorowane przez rząd, media i ekspertów.

W ostatnich dniach okazało się, że nie była to ostatnia próba ingerencji w naukę przez zwolenników ideologii gender.

Kontrowersyjna badaczka

Dr Johanna Olson-Kennedy, znana amerykańska lekarka i aktywistka trans (jej partnerka identyfikuje się jako mężczyzna) przyznała, że celowo opóźniła publikację wyników dziesięcioletniego badania finansowanego przez amerykańskich podatników. Prace te kosztowały miliony dolarów, a ich zadaniem była ocena wpływu blokerów dojrzewania na zdrowie psychiczne „trans-dzieci”. Wnioski jednak okazały się niespójne z oczekiwaniami badaczy: nie wykazały, że podawanie dzieciom blokerów dojrzewania wpływa pozytywnie na ich kondycję psychiczną. Decyzja o wstrzymaniu publikacji wzbudziła ogromne kontrowersje w środowisku naukowym oraz medialnym.

Olson, która od lat promowała transowanie dzieci, obawiała się, że negatywne wyniki badania mogą zostać wykorzystane przez krytyków lewicowej ideologii. Według ekspertki publikacja rezultatów mogłaby zostać wykorzystana w procesach sądowych, które w wielu stanach Ameryki już toczą się w sprawie zakazu stosowania blokerów u dzieci i młodzieży. „Chcę, aby nasze prace były precyzyjne i zwięzłe, a to wymaga czasu” – tłumaczyła lekarka w wywiadzie, sugerując, że wynik krytyczny wobec transowej narracji pojawił się z powodu błędów metodologicznych.

Decyzja o zablokowaniu publikacji spotkała się z ostrą krytyką, nawet ze strony współpracowników naukowych. Jeden z badaczy biorących udział w projekcie, psycholog kliniczny Amy Tishelman z Boston College, podkreśliła, że takie działanie Olson narusza podstawowe zasady etyki badawczej, w tym wymóg transparentności. Nietrudno się takiemu podejściu dziwić!

Alternatywne wyjaśnienie

Kiedy sprawa nabrała rozgłosu, ekspertka postanowiła przedstawić własne badania jako wadliwe, co miałoby wyjaśniać ich „niespodziewane” wyniki. Olson stwierdziła publicznie, że brak poprawy zdrowia psychicznego u uczestników badania można przypisać temu, iż badane dzieci już na starcie były w stosunkowo dobrej kondycji psychicznej. Nie jest to jednak jedyny sposób interpretacji wyników, zwłaszcza że według wcześniejszych raportów, około 25 proc. uczestników zmagało się z depresją lub myślami samobójczymi na początku terapii.

W trakcie badania podawano im więc blokery dojrzewania, mające na celu zahamowanie zmian fizycznych, takich jak rozwój piersi u dziewcząt czy mutacja głosu u chłopców. Terapia ta miała zapobiec nasilaniu się obrzydzenia wobec własnego ciała, zwanego dysforią płciową – alternatywne wyjaśnienie badaczki nie miało jednak sensu, skoro zdrowie psychiczne znacznej części badanych wcale nie było dobre, już na starcie.

Wyniki uzyskane przez Olson nadal więc podważały ideologię gender, gdyż po dwóch latach terapii nie zauważono znaczącej poprawy zdrowia psychicznego dzieci. Nawet jeżeli ekspertka sama zwątpiła w swoją pracę, to jej wyniki pokazywały jasno: blokery dojrzewania nie przynoszą oczekiwanych rezultatów i nie redukują symptomów depresji u zaburzonych nieletnich.

Wiedza zmanipulowana

Sprawa dr Olson-Kennedy odbiła się szerokim echem w amerykańskich mediach oraz na portalach społecznościowych. Nawet J.K. Rowling, słynna pisarka krytykująca od lat ideologię gender, skomentowała zatrzymanie publikacji wyników badania. Rowling zarzuciła Olsen ignorowanie faktów z powodu obaw przed konsekwencjami politycznymi. „Nie możemy opublikować badań, które pokazują, że szkodzimy dzieciom, ponieważ ktoś mógłby to wykorzystać jako dowód, że faktycznie szkodzimy dzieciom” – ironizowała Rowling na X, dawnym Twitterze.

Jej niechęć do ideologii gender podziela większość ludzi na Zachodzie. Dla przykładu, według raportu przygotowanego przez „Washington Post”, aż 68 proc. dorosłych Amerykanów sprzeciwia się podawaniu blokerów dojrzewania młodzieży w wieku od 10 do 14 lat, a 58 proc. jest przeciwnych terapiom hormonalnym dla nastolatków od 15 do 17 roku życia. Tak wysoki poziom oporu wobec stosowania interwencji medycznych związanych z dysforią wynika między innymi z obaw o długoterminowe skutki zdrowotne. „Tranzycja” ma często nieodwracalne skutki, takie jak bezpłodność, zwiększone ryzyko prób samobójczych i uszkodzenia kośćca.

Olson próbowała jednak załagodzić temat i w wywiadzie dla „New York Times” ekspertka stwierdziła, że jednym z powodów niepublikowania wyników jej badań były także problemy z finansowaniem. To jednak zdaje się być również nieprawdą: NIH (National Institutes of Health; Narodowy Instytut Zdrowia) – źródło finansowania działaczki – zaprzeczył, jakoby miało miejsce jakiekolwiek obniżenie wsparcia finansowego dla projektu Olson.

Nie jest też tak, że badania nad transseksualizmem nie budzą zainteresowania w świecie medycyny – wprost przeciwnie! Jeżeli już, to brak jest prawdopodobnie rzetelnych danych na ten temat. Wiele wcześniejszych eksperymentów nie nadaje się do niczego, bo albo były przeprowadzane przez aktywistów o stronniczych nastawieniach, albo trwały zbyt krótko, opierając się tylko na punktowych ankietach, tzn. self report studies, czyli sondach, w których pacjent sam ma w niezweryfikowany sposób opowiedzieć o skutkach terapii. Eksperci, którym zależy na rzetelnych badaniach, są więc słusznie zawiedzeni zachowaniem dr Olson.

Na przykład Erica Anderson, psycholog kliniczna specjalizująca się w pracy z transseksualistami, wyraziła oburzenie z powodu wstrzymania publikacji wyników badań. „Jesteśmy głodni informacji na temat leczenia młodych osób z dysforią płciową” – powiedziała, dodając, że finansowanie badania z publicznych środków tylko wzmacnia obowiązek pełnej przejrzystości naukowej. Badania Olson otrzymały około 10 milionów dolarów wsparcia z publicznych środków.

Ideologia kontra nauka

Olson-Kennedy zasłynęła jako autorka badań, które promują „tranzycję” u dzieci i młodzieży identyfikujących się jako osoby trans. Ekspertka szokuje jednak nie pierwszy raz! Kontrowersje wywołała już wiele lat temu jej wypowiedź na temat operacji mastektomii u trzynastolatek, którą uzasadniała argumentem, że „jeśli w przyszłości zechcą mieć piersi, mogą je po prostu sobie zrobić”. Warto zrozumieć absurd tej sugestii: jeżeli dziewczynka ma problemy z dojrzewaniem, to powinna amputować sobie piersi, a potem – jeżeli zmieni zdanie – to sobie doprawi nowe!

Ludzie słusznie odrzucają takie pomysły, a Olson-Kennedy i inni eksperci są krytykowani za praktyki, które nie są oparte na twardych danych naukowych, lecz na interpretacji stereotypów płciowych. Przykładowo, przy interpretacji tożsamości płciowej dzieci, genderyści powołują się na zachowania takie jak zdejmowanie spinek z włosów przez niemowlę – co według Olson-Kennedy i jej współpracowników jest rzekomo oznaką tożsamości płciowej. Jeżeli chłopiec zdejmuje spinkę, to jest „tak naprawdę” dziewczynką w ciele chłopca.

Warto więc na przyszłość zastanowić się nad wartością wielu badań, które szumnie wspierają skrajne treści. Szczególnie może warto wątpić w te badania, które są przedstawiane jako zamknięty rozdział wiedzy i absolutna pewność – prawdziwa nauka wszak pełna jest niespodzianek, ciągle oferuje nowe dane i powinna być koniec końców wolna od wpływów politycznych.

Autorstwo: Waldemar Krysiak
Źródło: NCzas.info

image_pdfimage_print

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. lelos2 15.11.2024 13:40

    Olson-Kennedy – „jeśli w przyszłości zechcą mieć piersi, mogą je po prostu sobie zrobić”

    Najgorsze jest to że nikt tej baby nie wsadzi teraz do pierdla,
    o obcinaniu czegokolwiek nie wspomnę.

    A ofiary będą musiały z tym jakoś żyć niestety.

  2. Grohmanon 15.11.2024 15:23

    Osoby trans zawsze istniały w społeczeństwach. Przez wieki określano je mianem Trzeciej Płci. I do dzisiaj w wielu kulturach nie-łacińskich te tradycje dalej istnieją. Internet oferuje bogatą wiedzę na ten temat.
    Nie wiemy, my 'łacinnicy’ o tym zbyt wiele, gdyż łacińska kult-ura jest z natury homogeniczna i wroga wszelkim odchyleniom od normy, kolektywnej standaryzacji wyznaczonej dla każdego łacińskiego kult-ysty.

    Wszelkie odchylenie od normy (czyli statystyczna dewiacja) jest tępiona i poddawana solidnemu ostracyzmowi społecznemu.
    Ten (o)kultyzm widać choćby po tym jak sam termin czysto matematyczny 'dewiacja’ ma wyjątkowo pejoratywny wydźwięk w łacińskich społeczeństwach, które w swej masowej ignorancji nawet nie pojmują co te słowo właściwie oznacza.
    Ignorancja budzi lęk, a ten kreuje nienawiść.

    Co do istniejącej i promowanej Agendy-Trans.
    Od wieków powyższe zjawisko było anomalią, dewiacją w swoim naturalnym znaczeniu (wbrew bolszewickiej kołchozowej mentalności). Dziś z jakiś względów rządzącym tym światem zależy na podbijaniu tego tematu i praniu mózgów zagubionym ludziom lub mających problemy ze swoją tożsamością społeczno-kulturową.
    Oczywiście niby im zależy na tych osobach, które potrzebują pomocy (a nie hejtu). Ale każdy kto nie urodził się wczoraj rozumie, że 'Władcy’ mają całe populacje w głębokim poważaniu, i te podejście nie różni się również w zakresie tych osób.
    Stanowią one kolejne, dyspozycyjne narzędzie.

    Więc po co to robią?
    Najważniejsze punkt tegoż zagrania to złota odwieczna zasada 'Dziel i rządź’.
    Niewolnicy walczący w wojnie kulturowej, pomiędzy sobą, nie zjednoczą się i nie staną wspólnie w walce klasowej.
    0,1% Hiperkapitalistów (+kapo) vs 99,9% Społeczeństwa.

    Seksualizacja tematu. Dlaczego trans osoby są wrzucane do worka z mniejszościami hedonistycznymi (tzw. seksualnymi)? Co ma piernik do wiatraka?
    Tybetańczycy też są prześladowani w Chinach, może ich też dołączymy do alfabetu literek LGBitd.
    Promowanie hedonizmu i narcyzmu klasycznego (egotyczna nadwrażliwość cielesna). Każdy 'lubi’ przyjemność. Ale wszystko ma swoją cenę. Tutaj kosztem jest społeczna inercja, apatia i wręcz swoista niechęć do aktywizmu – coś co Władcy kochają u swych poddanych.

    Cielesna kastracja, okaleczanie ludzi to tylko nośne hasło tego tortu.
    Prawdziwą krzywdę robi się tym ludziom (i też NIKT o tym nie mówi!) poprzez produkowane syntetyczne hormony, które WSZYSTKIE bez wyjątku są w taki czy inny sposób szkodliwe.
    Powodując często poważne zaburzenia, choroby i spustoszenia w organizmie. Czyniąc z tych osób dosłownie niewolników korpofarmy, gdyż niezależnie od wystąpienia powikłań tak czy siak do końca swego życia są zmuszone przyjmować syntetyczną farmakologię hormonalną.

    Takie osoby są zdane na łaskę systemu, więc i również będą nie tylko w niego wytrwale wierzyć, ale zażarcie również bronić.
    Jeśli popatrzeć w Stanach (gdzie jest niemal już trans-epidemia) to zdecydowana większość z tych osób wyszczepiała się podczas ostatniego eventu, broniła tych wszystkich absurdalnych dyrektyw i była dosłownie wrogiem dla każdego kto śmiał kwestionować autorytety i 'ekspertów’.
    Idealny niewolnik, czyż nie? Nieświadomy, a zarazem przydatny i posłuszny.

  3. Baba Jaga 15.11.2024 20:03

    @Grohmanon

    W tym artykule nikt nie twierdzi, że transseksualiści nie istnieją. Problem polega na tym, że dzieciom od nawet ósmego roku, albo czasami nawet wcześniej podaje się leki, które wyłączają całkowicie produkcję hormonów płciowych. Leki te często mają nowotworowe działanie. Są to konkretnie leki takie jak Spironolactone i Cyproterone Acetate. W obu są ostrzeżenia odnośnie częstego występowania różnorakich nowotworów. Oba te leki mają udowodnione działanie prodepresyjne z prowadzeniem do prób s oraz psychoz.

    To się potem kończy takimi problemami jak:
    – nieprawidłowo wykształcony układ kostny, słabszy zarówno od męskiego jak i żeńskiego,
    – nienaturalnie brzmiący głos – częstotliwość podstawowa głosu jak u dziecka z rezonansem typowym dla mężczyzn – spowodowane jest to wydłużeniem traktu wokalnego jak u mężczyzn, ale jednocześnie fałdy głosowe jak u dziecka co daje brzmienie typowe dla myszki Mickey, tzw. falset.
    – nienaturalnie wysoki wzrost niepasujący zarówno do chłopców i dziewczyn w danym wieku.

    Możliwe że też niedorozwój umysłowy (obniżenie IQ – w końcu osoby z zespołem Klinefeltera i Turnera doznają tego samego, co jest niewyjaśnione w jakim mechanizmie się dzieje).

    Tak więc teraz należy się zastanowić patrząc na powyższe – jak te dzieci mają nie mieć depresji skoro zamiast wyglądać jak chłopiec czy dziewczyna wyglądają jak eunuchy i bolą je kości od osteoporozy. Do tego możliwe, że mają nowotwór (jak mają się cieszyć wiedząc, że umrą?) oraz lek trwale zmienił ich psychikę (działanie prodepresyjne).

    A to co czyni Waldemar Krysiak nazywa się niczym innym jak dziel i rządź. Nie cierpię tego hipokryty. Ale jednocześnie nie cierpię ideologii 2sLGBT³⁺.

  4. emigrant001 15.11.2024 20:50

    lewactwo to nieuleczalna choroba psychiczna i jedyne co można zrobić dla osoby nią dotkniętą, to trwale izolować od społeczeństwa.
    emigrant001

  5. Baba Jaga 17.11.2024 12:47

    @emigrant001, trwale izolując jednych ludzi od drugich niczym się nie różnisz od BlackRovka i Vanguarda. Po to właśnie są smartfoniki by ludzie się wzajemnie nie spotykali. Mają być oddzielenie by lepiej nimi rządzić. W mojej opinii należy ludzi edukować a nie dalej dzielić. Nie posiadając odpowiedniej wiedzy zawsze będą słabi i podatni na podział.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.