Liczba wyświetleń: 854
Pojawia się coraz więcej informacji na temat oszustów wśród pracodawców, nie wypłacających wynagrodzeń mimo otrzymania pieniędzy z rządowej „Tarczy antykryzysowej”. Urzędy Pracy mają więc zbadać wydatkowanie publicznych pieniędzy przez przedsiębiorców, ale pojawia się przy tym poważny problem – wiele z firm po otrzymaniu dopłat może już nie istnieć.
Wczoraj o problemie nieuczciwych pracodawców oszukujących swoich pracowników pisał portal Money.pl. Zauważa on, że internetowe fora zapełniły się zapytaniami do prawników odnośnie zaległości w wynagrodzeniach. Często sięgają one blisko trzech miesięcy, a spora część pracodawców nie wypłaca pensji choć otrzymała na ten cel pieniądze z budżetu państwa.
Ten sam portal informuje, że sprawie mają przyjrzeć się Powiatowe Urzędy Pracy, bo to właśnie one były odpowiedzialne za przekazanie dopłat do wynagrodzeń z tytułu „Tarczy antykryzysowej”. Sami pracownicy mają zdawać sobie sprawę z otrzymania pieniędzy przez ich pracodawców, lecz nie mogą oni sprawdzić kiedy i ile dokładnie otrzymała zatrudniająca ich firma.
Przedstawiciele administracji państwowej przypominają o możliwości zgłaszania podobnych spraw do Sądów Pracy i Państwowej Inspekcji Pracy. Pierwsza z tych instytucji już funkcjonuje, prowadząc również swoje postępowania zdalnie. Inspekcja z kolei powoli zaczyna powracać z kontrolami prewencyjnymi. Ponadto umowy dotyczące dopłat do wynagrodzeń przewidują, że uzyskujące je firmy będą musiały przedstawić dokumenty świadczące o sposobie wydatkowania środków publicznych.
Money.pl zauważa jednak, że najłatwiej będzie przeprowadzić kontrole Urzędom Pracy działającym na prowincji oraz w mniejszych ośrodkach, ponieważ tam funkcjonuje oczywiście dużo mniej przedsiębiorstw. Sytuacja wygląda gorzej w większych miastach. Część firm może bowiem zostać zlikwidowana zanim kontrolerzy zdążą upomnieć się o informacje dotyczące wydatkowania „Tarczy antykryzysowej”.
Na podstawie: Money.pl
Źródło: Autonom.pl
Świat stoi na głowie. Najpierw grupa ludzi zabrania ludziom pracować, potem rozdaje kasę żeby rozdali tym co nie pracowali, a potem sprawdza, czy kasa została wydana zgodnie z tym na co ją dali. Ale jak zwykle armia urzędników nie pomoże…. a co najgorsze kosztuje więcej niż gdyby ich nie było. Nie nie zabraniali pracować i nie kontrolowaliby, to świat było sporo bogatszy i mniej ludzi by klepało biedę.
Otto von Bismarck: „Bezmyślność charakteru polskiego pod względem dóbr doczesnych czyniła zawsze z Polski eldorado dla Żydów.”
@Radek co się rozmieniasz na drobne, spojrzyj jeszcze z wyższego pułapu tj. gdyby nie było wojen to dopiero świat byłby bogaty.
Kłania się tu tzw. Mit zbitej szyby Frederica Bastiata. Także, to już było, ale ciągle się powtarza.
Na problematykę wszechogarniającego dziadostwa, mimo coraz szybszego postępu technologicznego trzeba spojrzeć szerzej niż wyznaczają to tezy z Bogactwa Narodów Adasia Smitha.
Wydaje mi się że pierwotną przyczyną jest kierowania ludzi na tory rywalizacji i to w coraz bardziej odhumanizowanym wydaniu (a na domiar tego jest to w coraz bardziej wyrafinowany sposób maskowane), zamiast propagować współpracę połączoną ze zdrową rywalizacją tj. zwycięzca nie zabiera wszystkiego tylko dzieli się efektami sukcesu z rywalami, bo w końcu wszyscy pracowali na to „ścigając się o zwycięstwo” – bez udziału przegranych nie byłoby odpowiedniej stymulacji do przekraczania kolejnych granic możliwości,a więc osiągania jeszcze wyższego poziomu efektu.