Liczba wyświetleń: 1083
„To odkrycie na miarę koła” – podkreślają eksperci. Jednak czy ma szanse powszechnego zastosowania w gospodarce? „Póki na świecie nie skończy się ostatnia kropla ropy, jest to bardzo wątpliwe” – dodają. Niemiecki student skonstruował właśnie ładowarkę, która potrafi zasilać baterie AA pozyskując energię elektryczną z pól elektromagnetycznych występujących w bezpośrednim otoczeniu człowieka, np. ekspresu do kawy, lodówki, a nawet emisji ze swojego bezprzewodowego routera lub smartfona.
Może to wydawać się trochę jak hokus-pokus lub pseudonauka, jednak wynalazek jest jak najbardziej realny. „W istocie każde urządzenie elektryczne wydziela promieniowanie elektromagnetyczne i jeśli promieniowanie przechodzi przez zwój drutu, jest wytwarzany prąd elektryczny”, zauważa Dennis Siegel, autor unikalnej ładowarki i student Akademii Sztuk Pięknych w północnoniemieckiej Bremie.
Wydajność ładowania „z powietrza” w dużym stopniu zależy od zakresu i orientacji przetwornika oraz dostrojenia do częstotliwości nadajnika. W przypadku Siegela, w zależności od siły pola elektromagnetycznego, jego „elektromagnetyczny kombajn” może naładować jeden baterię AA dziennie. Póki co to niewiele, ale student już pracuje nad ulepszeniem tego procesu.
Obecnie Siegel przygotowuje dwie wersje ładowarki: jedną dla bardzo niskich częstotliwościach, takich jak 50/60 Hz dla sygnałów z sieci elektrycznej – a drugą dla megaherców (radio, GSM) i gigaherców promieniowania (Bluetooth/WiFi). Póki co tego, w jaki sposób działa niezwykła ładowarka autor wynalazku nie zdradza, aby nie kopiowano zastosowanych przez niego rozwiązań technologicznych.
Niektórzy eksperci podkreślają, że technologia była już znana wiele lat temu, jednak skutecznie blokowana jest przez silne grupy interesu.
Opracowanie: Victor Orwellsky
Na podstawie: phys, gizmag, extremetech
Źródło: Kod Władzy
Wszystko jest energią fali wystarczy się z nią zestroić,problemem jest to że to co nas otacza smaży nam mózg w tych zakresach częstotliwości .
Nowego nic nie odkrył, bo już Nikola Tesla podobno zrobił sobie samochód elektryczny napędzany bezprzewodowo.
Czerpać energię w ten sposób można, tylko wprowadzenie na masową skalę spowodowałby dodatkowe obciążenie „urządzeń nadawczych”, aż do nasycenia ośrodka, w którym rozchodzi się energia i w konsekwencji spadek wydajności ładowarki (każda kolejna ładowarka w terenie osłabiałaby wszystkie w okolicy). To jest jak z transformatorem elektrycznym – jeśli ma 100W mocy, to próba pobrania większej mocy kończy się nasyceniem rdzenia i spadkiem wydajności (ponad 100W się z niego nie wyciśnie, zacznie tylko „siać” zakłóceniami).
Żeby tego psa nie zagłaskał.
(..)Jednak czy ma szanse powszechnego zastosowania w gospodarce? „Póki na świecie nie skończy się ostatnia kropla ropy, jest to bardzo wątpliwe”(…)
Niestety póki zarabiają na ropie te skurczysyny to będziemy truć nasze środowisko i nie wykorzystywać energii słonecznej, pływów wodnych, wiatru.
Zwykła kradzież. Czym tu się chwali? Gdy On kradnie tą energię powoduje zwiększony pobór prądu przez urządzenie wytwarzające to pole.
„Praw fizyki pan nie zmienisz”.