Liczba wyświetleń: 1097
Dla radnych PiS-u historia Wrocławia najwyraźniej zaczęła się razem z jego przyłączeniem do Polski. Na ślad niemieckiej historii miasta przyzwolenia nie ma.
Osiedle Nowe Żerniki we Wrocławiu ma być najnowocześniejsze w kraju. Inspiracją dla jego powstania było Wohnung und Werkraum – modelowe osiedle zaprojektowane przez grupę wybitnych niemieckich architektów na przełomie lat 1920. i 1930. Właśnie tamci twórcy, organizatorzy spektakularnego architektonicznego eksperymentu, mieli zostać patronami ulic na Nowych Żernikach, zresztą obok architektów polskich, przekształcających Wrocław w latach 1960. i 1970. Tym samym do centralnej Alei Architektów dochodziłyby ulice Andrzeja Frydeckiego, Heinricha Lauterbacha, Krystyny i Mariana Barskich, Tadeusza Brzozy, Ernsta Maya, Hansa Poelziga, Maxa Berga, Witolda Lipińskiego, Mieczysława Zlata i skwer Hansa Scharouna. Część ulic miałaby również nawiązywać nazwami do miejsc, z których obecni mieszkańcy Wrocławia i ich przodkowie trafiali na Ziemie Odzyskane. Współczesnym dolnośląskim architektom pomysł się podoba. Radnym PiS we Wrocławiu – już nie. Wyrzucić z pamięci zbiorowej niepolską część historii Wrocławia chcieliby również członkowie lokalnego klubu „Gazety Polskiej”, którzy na sesję Rady Miasta we Wrocławiu przyszli z transparentami przeciwko „germanizacji” miasta.
Według radnej Grażyny Kordel niemieccy architekci nie zasłużyli na to, by być patronami ulic w polskim Wrocławiu, bo byli związani z miastem tylko epizodycznie. Taką ocenę radna formułuje m.in. w odniesieniu do Maxa Berga, który był głównym architektem Wrocławia przez piętnaście lat i zaprojektował jedną z wizytówek miasta – wpisaną na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO Halę Stulecia. Innym poważnym powodem, dla którego na Nowych Żernikach trzeba szukać innych patronów ulic, są… potencjalne trudności z wymową nazwisk niemieckich. Dlatego na ich miejscu wrocławscy politycy PiS-u widzieliby najchętniej uczonych rodzimych. Marcin Krzyżanowski, szefujący klubowi PiS w radzie, oburzał się, że wrocławianom do dziś nie dane jest mieszkać przy ulicach polskich bohaterów narodowych. Trudno powiedzieć, o co mu chodzi – we Wrocławiu jak we wszystkich większych miastach w kraju znajdziemy standardowy pakiet patriotycznych ulic: Kościuszki, Piłsudskiego, Dąbrowskiego, Mickiewicza, Słowackiego, plac Jana Pawła II. Żołnierze Wyklęci są? Są, a jakże.
Autorstwo: AR
Źródło: Strajk.eu
Moze powrocmy do niemieckich nazw i Strajk bedzie wniebowziety.
Pierwszy podstawowy fakt powinien być taki, że człowiek wykształcony..,
może inaczej jeśli używa się jakiejś nazwy to powinno się wiedzieć dzięki czemu dana nazwa powstała, trochę to skomplikowane ale wyjaśnię na przykładzie z artykułu.
Hala Stulecia, piękna cudowna nazwa, prawda?,
nie to co komusze Hala Ludowa, łeee ohyda.
Ale co oznacza Stulecia?, nie wie tego autor (a może wie, wnosząc z tez jakie wygłasza?), nie wie i wielu innych ludzi, bowiem Hala Stulecia już zagłuszyła polską prawomocną nazwę.
Ale co jest już bardziej przerażające, Hala Stulecia jest nazwą używaną przez oficjalne ośrodki władzy we Wrocławiu, czyli przez ludzi którzy powinni mieć jakąś wiedzę historyczną dzięki jakiemu wydarzeniu Niemcy uhonorowali ją taką nazwą.
Zresztą lepiej i piękniej napisał to „rozalian”,
pierwszy post pod artykułem
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/478704,ludowa-czy-stulecia-jak-w-koncu-nazywa-sie-hala,id,t.html
analogicznie – historia Wrocławia nie zaczęła się od przyłączenia do Niemiec, tylko wcześniej.
podobnie jak np. Berlin – ostatecznie wcielony do Cesarstwa dopiero w 14 wieku.
całe wschodnie Niemcy to Słowianie podbici przez Franków, więc nie ma co się licytować o Wrocław….