Liczba wyświetleń: 1307
Według zapowiedzi MON ten rok ma być przełomowy pod względem zmiany wyposażenia indywidualnego polskich żołnierzy. To efekt trwającej od 1,5 roku operacji Szpej, której celem jest modernizacja umundurowania oraz uzbrojenia i której rząd nadał wysoki priorytet. Podczas ubiegłotygodniowego forum Defence24 Days dwie polskie firmy przedstawiły swoją propozycję systemu wyposażenia „od stóp do głów” dla żołnierzy, którego zaletą ma być nie tylko kompleksowość, ale także modułowość i możliwość dostosowania do konkretnych potrzeb danego operatora.
„Indywidualne wyposażenie żołnierza bardzo się zmienia w ostatnim czasie. To wyposażenie, ten przeskok technologiczny pozwala nam na przeżycie na pierwszej linii frontu, tak można kolokwialnie powiedzieć, bo to jest kamizelka nie tylko taktyczna, ale też balistyczna, tak samo hełm – nie zwykła blacha, która była kiedyś, tylko kevlar i jeszcze najlepiej, żeby był wyposażony w system wewnętrzny, który będzie powodować, że to uderzenie kinetyczne będzie wytracało pocisk czy odłamek” – mówi agencji Newseria Paweł „Naval” Mateńczuk, pełnomocnik ministra obrony narodowej ds. warunków służby wojskowej, były operator JW Grom, uczestnik misji bojowych w Iraku i Afganistanie.
Celem operacji Szpej jest unowocześnienie indywidualnego wyposażenia i uzbrojenia żołnierzy, co może się bezpośrednio przekładać na skuteczność i przeżywalność na współczesnym polu walki. Mowa bowiem zarówno o mundurach i bieliźnie, odzieży wierzchniej dostosowanej do różnych warunków pogodowych, obuwiu, jak i kamizelkach kuloodpornych, hełmach, karabinkach wyposażonych w zaawansowaną optykę, w tym celowniki holograficzne czy lunety powiększające.
„Operacja Szpej ma na celu nie tylko doposażyć żołnierza w najnowocześniejszy sprzęt, ale też zmienić reguły gry, a więc dopasować dzisiejsze przepisy prawa do tego przeskoku technologicznego, z którego wszyscy dzisiaj korzystamy. Wiemy, jak szybki on jest i jak trudno przepisom za nim nadążyć” – wyjaśnia pełnomocnik MON w rozmowie przeprowadzonej podczas Defence24 Days. „Zgodnie z regulaminem jest zakazane robienie jakichkolwiek przeróbek mundurów, więc niezależnie od tego, kto i jaką ma postawę, nie miał prawa sobie coś przyciąć i coś zrobić”.
Jak podkreślał szef Zarządu Logistyki P4 Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. bryg. Mariusz Skulimowski podczas posiedzenia sejmowej Komisji Obrony Narodowej 3 grudnia 2024 roku, w ramach projektu wprowadzono możliwość rozkompletowania mundurów polowych w celu ich dopasowania do budowy ciała, co jest korzystne z punktu widzenia dopasowania do potrzeb żołnierza. Podjęto działania mające na celu wycofanie z użytkowania przez żołnierzy szelek do przenoszenia oporządzenia i zastąpienie ich lekkimi pasami taktycznymi. Wycofano z eksploatacji hełmy metalowe. Jak podkreślił niedawno Piotr Mateńczuk na kanale YT MON, 100 proc. żołnierzy zawodowych ma już hełmy kevlarowe. Kamizelki taktyczne są przedmiotem zamówień i one – podobnie jak hełmy – także będą wybierane pod kątem wykonywanych zadań.
„Każdy ma swoje doświadczenie, ja jestem żołnierzem jednostki specjalnej, a więc na każdą operację, na każdą misję ubieraliśmy się i doposażaliśmy w inny sprzęt. Bo proszę sobie wyobrazić, jaki ten sprzęt powinien być, jak powinienem się ubrać na abordaż na wodach Zatoki Perskiej, a później na szkolenie do Belize: już buty nie te, już kamizelka nie ta i może ratunkowa niepotrzebna, chociaż w dżungli wody było czasami więcej niż na Zatoce Perskiej, bo cały czas pada i wilgotność jest prawie 100 proc. Zatem dać możliwość żołnierzowi wybrać w tym sprzęcie, który dostaje, to, czego on potrzebuje. Mamy podstawę, core, a do tego dobudowujemy sobie odpowiedni sprzęt pod operację, którą się wykonuje” – tłumaczy Paweł „Naval” Mateńczuk.
Przedstawiciele MON podczas posiedzenia sejmowej Komisji Obrony Narodowej wskazywali, że przez wiele lat obszar wyposażenia indywidualnego żołnierzy pozostawał zaniedbany i niedofinansowany. Przykładowo w latach 2016 i 2017 poziom zabezpieczenia finansowego potrzeb w tych obszarach wyniósł kolejno 18 proc. i 32 proc. Pomimo widocznych od 2022 roku prób naprawienia sytuacji dopiero w ubiegłym roku osiągnięto poziom 98 proc.
„Motywatorem w takich rzeczach jak indywidualne wyposażenie jest zazwyczaj sytuacja, kiedy się spotykamy z żołnierzami innych armii świata i zawsze porównuje się, kto co ma. Poza tym ilość sprzętu na rynku cywilnym i firm, które produkują dla miłośników militarnych, jest bardzo duża, a więc żołnierzowi, który prywatnie bywa strzelcem, chodzi po górach, „bawi się” w wojsko albo szkoli, rynek cywilny pozwala w dużo lepszym, szerszym zakresie się doposażyć. W porównaniu do tego, co mogę sobie kupić na rynku cywilnym, a co mi daje wojsko, widać więc dużą różnicę” – podkreśla pełnomocnik ministra obrony narodowej ds. warunków służby wojskowej.
Jak podczas wspomnianego posiedzenia komisji wyjaśnił szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Wiesław Kukuła, kultura organizacyjna sił zbrojnych była jednym z najczęściej wskazywanych powodów przedwczesnej rezygnacji żołnierzy ze służby. Wielu z nich w badaniu wyjaśniało, że nie przystaje ona do czasów, w których żyjemy, a wyposażenie indywidualne, które jest przydzielane żołnierzom, było wskazywane przez nich jako „dowód na to, w jaki sposób państwo podchodzi do ich służby i do zapewnienia jakości tej służby”.
„Umundurowanie tak naprawdę, biorąc pod uwagę jego koszt, jest niewielkim elementem wyposażenia żołnierza, natomiast w bardzo dużym stopniu wpływa na jego morale i przeżywalność, ponieważ jeżeli mamy mokre buty, mokre skarpety, rozdarty mundur, ciężko wykonywać swoje zadanie. Nie uważam, że obecnie proponowane umundurowanie przez MON jest umundurowaniem złym, natomiast jego główną wadą jest to, że nie jest to umundurowanie systemowe. Ponieważ projekty umundurowania, od bielizny, poprzez mundury, po ubrania ochronne, były robione nie w połączeniu ze sobą i niestety brak tej modułowości, brak zgrania tego systemu powoduje problemy” – mówi Piotr Kowalik, prezes zarządu Unifeq Europe.
Spółka wspólnie z PSO Maskpol, będącą jedną ze spółek Grupy PGZ, na konferencji Defence24 Days przedstawiły ECS Dragon (European Combat System), swoją propozycję nowoczesnego systemu umundurowania i wyposażenia indywidualnego. To dziewięciowarstwowa struktura odzieży i wyposażenia polowego, opracowana z myślą o pełnym wsparciu żołnierzy Sił Zbrojnych RP, w szczególności Wojsk Lądowych i Wojsk Obrony Terytorialnej.
„To pierwszy polski system dostosowany do naszych potrzeb umundurowania” – podkreśla Piotr Kowalik. „Tam jest dziewięć poziomów, co jest wzorowane na systemach amerykańskich, czyli od bielizny, poprzez wszystkie warstwy wiatrochronne, mundurowe, softshellowe, po ubranie ochronne, ubranie termiczne, ubranie maskujące. To jest tak naprawdę system, który pozwala działać operatorowi w dowolnych warunkach, od pustyni przez las, w warunkach europejskich, ale także arktycznych. Jest to system modułowy, który można dostosować do potrzeb konkretnego operatora”.
Jak zaznaczają twórcy systemu, łączy on wiedzę inżynierską, doświadczenia operacyjne i nowoczesne technologie produkcyjne. Jedną z jego kluczowych cech jest jego pełna kompatybilność z wyposażeniem ochronnym żołnierza, kamizelkami, oporządzeniem i ochroną balistyczną. W ramach projektu opracowano także warianty kamizelek ochronnych i elementów wyposażenia, dostosowane do różnych potrzeb operacyjnych – zarówno dla jednostek liniowych, jak i specjalistycznych.
„Cały problem polega na tym, że trzeba zabezpieczyć żołnierza w taki sposób, żeby mu zapewnić pełną ergonomię działania podczas pola walki. Widzimy, jakie doświadczenia mają żołnierze choćby na naszej granicy wschodniej, ponieważ jeździmy tam, uczestniczymy, widzimy, jak to się wszystko dzieje, i ten system jest odpowiedzią właśnie na to zapotrzebowanie. Chcemy stworzyć system, który będzie w pełni odpowiadał użytkownikowi w zależności od tego, co on robi. Jeden żołnierz potrzebuje kamizelki lekkiej i hełmu typu high-cut, drugi potrzebuje być bardziej chroniony” – mówi Wojciech Mularczyk, prezes zarządu spółki Maskpol.
Projekt ECS Dragon powstaje w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego i opiera się na ścisłej współpracy przemysłu obronnego oraz krajowych dostawców technologii tekstylnych i balistycznych.
„Dzisiaj jesteśmy w zasadzie na początku drogi, pomimo że w bardzo krótkim czasie ten system od stóp do głów zrobiliśmy. W przypadku, kiedy wojsko byłoby zainteresowane takim systemem, to na początku musimy spowodować pełną produkcję wszystkich materiałów w Polsce. Ten system chcemy zaproponować w taki sposób, żeby wykonać go w kilkudziesięciu bądź kilkuset kompletach, żeby go przekazać do testowania do wojska. I potem, jeśli będą jakieś uwagi, spostrzeżenia, ewentualne zmiany, to wtedy będziemy go dostosowywać i podejmować dalsze decyzje. Wtedy też może powstać harmonogram czasowy produkcji. Dzisiaj mi trudno powiedzieć, czy to będzie pół roku, czy to będzie dziewięć miesięcy. Generalnie będzie ona oczywiście w Polsce, w oparciu o polskie zakłady, zarówno tkaniny, jak i wszystkie w zasadzie dodatki, ewentualnie z Unii Europejskiej” – wyjaśnia Wojciech Mularczyk.
Z założenia do realizacji operacji Szpej mają zostać wykorzystane pełne moce produkcyjne polskiego przemysłu. Zdecydowana większość zamówień realizowana jest przez polskie firmy, co wspiera rozwój branży. Zasadnicze cele operacji mają zostać zakończone do połowy 2026 roku, ale ma to być długotrwały proces, który na bieżąco będzie uwzględniał zmiany technologiczne. Stale definiowane są nowe potrzeby operacyjne w poszczególnych kategoriach. Na lata 2025–2026 zaplanowano drugi etap operacji, z zabezpieczonym finansowaniem w ramach Planu Modernizacji Technicznej na poziomie blisko 2 mld zł, z możliwością zwiększenia tej kwoty.
Źródło: Newseria.pl
Dlaczego szpej ma być tylko dla żołnierzy?
A dlaczego nie dla żołnierek?
To jest to równouprawnienie,czy nima go?
Równe prawa to tez równe obowiązki.
A nie ,ze jedne osoby ”leżą i pachną”- a inne ,
są od ”brudnej ,czarnej roboty”.
Artykuł dobry ale ja dokładam swoją cegiełkę. Ludzie Solidarności od początku byli wrogo nastawieni do Wojska Polskiego, Lech Wałęsa kazał zezłomować jeszcze sprawny sprzęt, twierdząc, iż zestarzał się moralnie. A przecież żadna z armii na świecie nie posiada nowego sprzętu. W rezultacie wojsko dopłaciło do złomowania.
Sprzedali lub doprowadzają do upadku wiele polskich firm zbrojeniowych, fabryk chemicznych i wszelakich hut. Kupują amerykański złom wojskowy za drogie pieniądze, który stanowi bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia dla Polskiego żołnierza. Większość rzekomych patriotów nie odbyła żadnej formy służby wojskowej, a i ich dzieci nie służą w Wojsku Polskim.
Teraz ludzie Solidarności, przy okazji wyborów prezydenckich, jak farbowane lisy starają się udowodnić, jacy to z nich obrońcy ojczyzny i targują się publicznie, kto jest większym patriotą. Prawie że doprowadzili do bardzo drogiej budowy polskiej linii Maginota, mimo iż powszechnie wiadomo, iż takie linie wystarczają zaledwie na kilka godzin. W dodatku sytuacja przypomina II wojnę światową i kampanię Niemców w 1940 roku we Francji, konkretnie ominięcie Linii Maginota przez Niemców poprzez rzekomo niemożliwe do sforsowania dla czołgów góry Ardeny i wyprowadzenie wojsk pancernych na tyły Francuzów.
Co do Polski, to granica z Białorusią zabezpieczona „polską Linią Maginota”. Przecież przez terytorium Litwy można ominąć te umocnienia analogicznie tak, jak zrobili to w 1940 roku Niemcy w Ardenach. No i jeszcze budowa „polskiej linii Maginota” na granicy z Obwodem Kaliningradzkim. Stosowanie do tego min przeciwpiechotnych to haniebny wyczyn Polskich ignorantów militarnych cywilnych i wojskowych. Przecież za te same pieniądze można wyposażyć przebudowaną armię polską, która będzie supermobilna i odpowiednio wyposażona, by stworzyć mobilną barierę nie do pokonania w każdym dowolnym miejscu polski.
Co do zdrady rzekomo polskich polityków to zarówno przed 2 wojną światową jak i w dzisiejszych czasach nie przejmują się losem tak rzekomo umiłowanego przez nich narodu i realizują swoje prywatne cele, czyli innych mocarstw. Panuje fałszywy pogląd, iż nie mieliśmy dostatecznie dużo funduszy na przygotowanie się do wojny. Dodam dla uzmysłowienia sobie, iż to nieprawda, bo przeliczając na dzisiejsze pieniądze, wydaliśmy równowartość zakupu 10 tysięcy sztuk dzisiejszych samolotów rejsowych Boeing 787 Dreamliner, takich, jakie ma na wyposażeniu PLL LOT. Niestety, wydano te pieniądze bardzo nierozsądnie, zupełnie jak dzisiaj. Dzisiejszą sytuację obronną Polski mogę określić: silni zwarci i gotowi na największą klęskę w historii, gorszą niż w 1939.
Ludzie Solidarności doprowadzili do wadliwych przepisów dla armii, zniszczyli polską obronność, narzucając polityków-ignorantów jako ministrów. Stworzyli szumnie i buńczucznie Akademię Sztuki Wojennej. A to kupimy sobie bombki atomowe, ale nie mając odpowiednich samolotów, chyba będziemy je wozić na taczkach bojowych. A przy okazji zafundujemy Polakom tanią broń dla cywilów, może się sami wymordują. Obowiązkowe przeszkolenie wojskowe dla wszystkich, to już nawet nie będzie mięso armatnie, lepsze by było określenie przyszłe ofiary maszynek do mielenia mięsa. Śmierć jest taka chwalebna. No i musimy mieć więcej piechoty jak AK, bo to się sprawdziło w II wojnie światowej.
Sojuszników, jak świadczy historia, staramy się szukać jak najdalej, a wrogów tradycyjnie jak najbliżej na własne życzenie. Co do gwaranta polskiej bytności, to armia USA i NATO jest zamknięta na wszelką dyskusję o zmianie doktryny i wymianę posiadanego uzbrojenia na takie, które sprosta zadaniu pokonania wrogiej armii. Ignoranci w USA i NATO nie dopuszczają do siebie myśli, iż dzisiejsza wojna manewrowa na pełną skalę jest w stanie zakończyć się na niekorzyść USA i NATO w ciągu 48 godzin. Dodatkowo postępowanie guru polskich prawicowców zaczyna przypominać pewnego pana w cylindrze z wąsikiem w roku 1934.
Obowiązkiem żołnierza zawodowego powinna być chęć walczenia za Polaków i Polskę, ponieważ jeśli żołnierz nawet przegra bitwę, to jeśli się przeorganizuje, ma jeszcze szansę wygrać wojnę. Śmierć żołnierza powinna być traktowana wyłącznie jako wypadek przy pracy, który należy jak najszybciej przeanalizować, by wykluczyć taki sam błąd w przyszłości.
W kwestii obronności nie powinniśmy iść w rozbudowę ilości żołnierzy, ale w jakość wyposażenia. Armia musi być odpowiednio wyposażona w sprzęt, który z racji swoich cech konstrukcyjnych daje przewagę nad wrogiem.
Kierować się następującymi regułami:
– ile kosztuje dany sprzęt;
– czy szybko porusza się po drogach utwardzonych i po bezdrożach;
– czy widzi przeciwnika w dzień i w nocy oraz z jakiej odległości;
– jak silne ciosy są w stanie zadać przeciwnikowi i z jakiej odległości;
– jak silne ciosy przeciwnika mogą wytrzymać.
Co do konkretnych pojazdów bojowych i eskortowych oraz czołgów na kołach o masie do 40 ton są przewidziane jako podstawa, którą wspomagają pojazdy bojowe i eskortowe oraz czołgi na gąsienicach o masie do 70 ton. Pojazdy na kołach poruszają się z prędkością do 130 km/h, pojazdy na gąsienicach poruszają się po drogach utwardzonych z prędkością do 110 km/h, oszczędzając przy tym paliwo, ale tylko poruszając się po utwardzonych drogach, bo w ciężkim terenie będą spalać paliwo jak inne. Można by było zmniejszyć czas reakcji na najazd z zaskoczenia i przesunąć lżejsze wojska o trakcji kołowej na 80 do 100 km od granicy. Zaś ciężkie o trakcji gąsienicowej na 100 do 120 km od granicy. Do tego trzy rodzaje sprzętu eskortowo-bojowego nowych klas, jakich nie ma nawet w teorii. Tak, by miały czas 40 minut na rozwinięcie szyku bojowego poza granicami miasta.
Oczywiście te pojazdy muszą być produkowane w całości w Polsce, gdyż żadna armia nie dysponuje takim sprzętem. Moglibyśmy podjąć produkcję nowego typu uniwersalnego okrętu bojowego oraz nowego typu okrętu desantowego, wyposażonego w 250-metrowy most umożliwiający wyjazd wozów bojowych na zupełnie nieprzygotowany do tego brzeg np. skaliste wybrzeże. Siedemdziesiąt procent kadłuba uniwersalnego okrętu bojowego można by wykorzystać do transportu różnych wyjątkowo zjadliwych chemikaliów lub jako statek ratunkowo szpitalny. Śmigłowiec bojowy w wersji lądowej i morskiej pokładowej, gdzie jedna z wersji lekki myśliwiec eskortowy posiada zdolność zniszczenia jednocześnie naraz 8 sztuk śmigłowców USA AH-64 Apache Longbow. Potrzebne są uniwersalne hełmy dla wszystkich żołnierzy i nowy rodzaj uniwersalnego obuwia dla wszystkich żołnierzy, które można założyć w zupełnej ciemności w ciągu 20 sekund.
Projekty takiego sprzętu istnieją w Polsce od ponad 27 lat, trzeba jedynie chęci ich wykorzystania dla dobra Polaków i Polski. Niestety, ludzie Solidarności nie wierzą Polakom, oni kochają Amerykę i traktują ją jak swojego bożka.
Oczywiście taki sprzęt musi być produkowany w całości w Polsce, gdyż żadna armia nie dysponuje takim sprzętem. Istnieje potrzeba budowy przynajmniej 25 prywatnych wytwórni uzbrojenia, które będą nośnikiem innowacji, ale będą też współpracować z państwowymi zakładami w celu zwiększenia wydajności produkcji. Skutek uboczny powstania prywatnych wytwórni uzbrojenia: powstanie minimum dwadzieścia pięć tysięcy nowych wysoko płatnych miejsc pracy. Za eksport części tego sprzętu można by kupić wiele sprzętu dla wojska, którego nie damy rady wyprodukować sami.
Jestem pewny, iż gdybyśmy jeszcze w tym roku rozpoczęli przygotowania do budowy nowego prywatnego przemysłu zbrojeniowego, to w roku 2030 rozpoczęłyby się pierwsze dostawy sprzętu z seryjnej produkcji dla wojska polskiego.