Liczba wyświetleń: 773
Amerykanów czeka kolejny krok w inwigilacji ich przez władze, kolejna rażąca ingerencja w ich prywatność.
Amerykańskie miasta rozpoczęły wdrażanie nowego, inteligentnego systemu oświetlenia miejskiego. Kosztujące trzy tysiące dolarów za sztukę nowe, energooszczędne lampy miejskie, wyposażone w wyświetlacze LED, będą mogły szpiegować obywateli w sposób, który ciężko byłoby wyobrazić sobie nawet Orwellowi. Nowe oświetlenie montowane jest obecnie w Detroit, Chicago i Pittsburghu a w przyszłości ma pokryć całe terytorium USA.
Jak donoszą media, system oświetleniowy Intellistreets produkowany przez firmę Illuminating Concepts posiada wiele „aplikacji przydatnych w zapewnieniu bezpieczeństwa narodowego”. Każda z tablic oświetleniowych posiada mikroprocesor „zasadniczo podobny do tego jaki zamontowany jest w iPhonie”, zdolny do komunikacji bezprzewodowej. Oprócz tego lampy wyposażone są w kamery i system liczący przechodniów na potrzeby policji a także posiadają zdolność nagrywania rozmów na ulicy oraz, dzięki wbudowanemu mikrofonowi, przekazywania poleceń.
Ron Harwood, założyciel i szef Illuminating Concepsts powiedział, że pomysł stworzenia takiego systemu pojawił się po atakach z 11 września oraz huraganie Katrina. Dodał, że system będzie „współgrał z Departamentem Bezpieczeństwa Narodowego” aby obywatele poczuli się „bardziej bezpieczni i poinformowani”.
Źródło: Autonom
„aby obywatele poczuli się „bardziej bezpieczni i poinformowani”
Ach jaki ja będę bezpieczny szczególnie jak przyjdą „nieznani sprawcy” w ramach akcji „czyste ręce”. Wtedy akurat w elektrowni będzie awaria.
Jest pewien plus – u spaślaków za dużo przechodniów nie ma.
To ja już wolę anarchię niż taką „ochronę”.
Wygląda na to że obywatel niedoinformowany jest niebezpieczny ,czyżby tam już nikt nie oglądał telewizji ?
Illuminating Concepts. i wiadomo kto za to odpowiada 😉
„Pomysł stworzenia takiego systemu pojawił się po atakach z 11 września” – no w końcu 11.09 został zorganizowany niemałym trudem właśnie po to, aby takie „pomysły” dostały zielone światło.
Iluminati Concept mówi wszystko na ten temat…
@JarKo: „niemałym trudem”
Czy ktoś robił przeliczenie ilu żołnierzy potrzeba na wytworzenie 1kWh oświetlenia. 🙂 No tentego Afganistan, Irak i takie tam…
Oglądał ktoś kiedyś film pt. „Terminator”?
W tym filmie ludzie niszczyli maszyny, które im bezpośrednio zagrażały.
Chciałem tylko przypomnieć, że już w XIX wieku ludzie obawiali się maszyn i umyślnie je niszczyli. Wtedy ze względów ekonomicznych.
Nazwano to luddyzmem.
Gdyby mi taka latarnię zamontowali pod domem próbowałbym ją „wyłączyć”.
Illuminating Concepsts, trololo zero przyczajki (a ludzie i tak udaja ze nie widza)
Jest taki film 1984 który dotyczył totalitaryzmu i co USA może se łapkę podać z dawną ZSRR.
Więcej na temat lamp i wielkiego brata:
-http://destructionist.wordpress.com/2012/05/15/talking-surveillance-cameras-coming-to-u-s-streets-intellistreets-system-now-being-installed-with-dhs-backing/
-http://indianinthemachine.wordpress.com/2012/05/15/street-lights-are-spying-on-you-intellistreets-systems-now-being-installed-in-u-s/
Czekamy na płytki chodnikowe analizujące DNA, wyczuwające „agresję” i obezwładniające w razie „zagrożenia”
Fantazja?
A może ktoś by wreszcie spytał ludzi czy chcą być „bezpieczni” w stopniu narzucanym przez władzę? Czy chcą tych kamer na latarniach (bo przestępcy!), radarów na ulicach (bo piraci!), inwigilacji i blokowania Internetu (bo pedofile!) itd.
Ja mam wrażenie, że w Europie i dorośli są bezpieczni, i dzieci są bezpieczne, i przy zachowaniu minimum zdrowego rozsądku i ostrożności można żyć długo i szczęśliwie. Przeżyłem ponad 40 lat bez kamer, radarów i kontroli, i jakoś nie miałem wrażenia zagrożenia. Choć przestępcy, piraci i pedofile niewątpliwie krążyli, to szansa doznania istotnej krzywdy była znikoma (raz mnie napadli, ale raz na 40 lat to niewiele). A dziś słyszę, że tak kradną, gwałcą, molestują i mordują, że bez latarń z chipami się nie da. Tylko gdzie kradną, gwałcą, molestują i mordują aż tak MASOWO? Bo nie w mojej okolicy.
Ostatnio postawiono koło mnie super nowoczesny radar, który wystawił już setki mandatów, czyli złapał setki przestępców (drogowych). Tyle że przez całe lata, mimo niełapania owych „przestępców”, praktycznie nic tu się nie działo… Ale teraz jest „bezpiecznie”! (I nadal nic się nie dzieje, poza możliwością zarobienia mandatu).
W sławnym Londynie jest już chyba milion kamer, a bezpieczeństwo nie jest znacząco wyższe niż w innych dużych aglomeracjach. Skąd więc założenie, że milion kamer w innym mieście coś zmieni? Czy nie lepiej dać te fury pieniędzy na edukację i pomoc biednym?
@Minimus Pewnie że ludzie będą chcieli tego, bo przez lata im wmawiano że tak musi być. Że bez tej inwigilacji była by dżungla. Ludzie myślą że dzięki temu naprawdę jest bezpieczniej, i nikt nawet nie wpadnie na pomysł że te kamery, radary…itd zostały porozwieszane w zupełnie innym celu.
@Yogipower:
Ludzie będą chcieli kontroli? Wcale nie jestem pewien! Bronią jednak wolnego Internetu i nawet straszenie tymi okrutnymi pedofilami nie daje efektów (bo terrorystów i piratów w zasadzie nikt się nie boi). Ludzie wyraźnie wolą Internet „niebezpieczny”, ale wolny. Jedynie politycy mają przeciwne zdanie.
Przypuszczam, że gdyby zrobiono referendum wśród kierowców pytając czy chcą radarów i więcej policyjnych kontroli łapiących piratów, czy usunięcie z dróg radarów i policji i ryzyko, to wybraliby ryzyko.
Dzieci, a w zasadzie młodzież, chyba też wolałaby swobodę i „niebezpieczeństwo” wolności niż śledzenie ich poczynań dla ich własnego dobra.
A mieszkańcy miast spytani czy wolą przeznaczyć 15 milionów euro na INDECT czy na przedszkola chyba wybraliby przedszkola. Czytałem, że utrzymanie jednej kamery w Warszawie kosztuje ponad 30 tys. zł rocznie. A na utrzymanie stołówek szkolnych nie ma. A kto żyje parę lat pamięta czasy, gdy kamer nie było, a stołówki działały. I świat się nie walił!
Nie byłbym więc taki pewien co wybraliby ludzie mając realny wybór i warunki takie, jak są – czyli braki finansowe na rzeczy chyba ważniejsze niż latarnie podglądające przechodniów.
@Minimus Mają realny wybór… przy urnach wyborczych. Skoro ludzie tak głosują, to musi im to jednak odpowiadać.