Liczba wyświetleń: 3941
Mistrzowska sztuka kłamstwa i manipulacji w wykonaniu telewizji TVN.
Tego należało się spodziewać prędzej czy później. Oto przyjeżdża sobie parę lat temu z Australii jakiś kmiotek i zaczyna bruździć koncernom farmaceutycznym w Polsce, które właśnie w naszym kraju osiągają niebotyczne zyski. No i przyjechał taki Jerzy Zięba i z roku na rok odbiera koncernom pacjentów, a zyski topnieją w oczach.
Nie znam Pana Zięby i wiem o nim tyle ile wyczytałem w sieci. Jest inżynierem po studiach technicznych. Na pewien dość długi okres wyjechał z Polski za chlebem do Australii, gdzie początkowo imał się różnych zajęć, a dodatkowo zaczął się interesować naturoterapią .Studiował też prace naukowe różnych lekarzy profesorów, którzy prowadzili prace badawcze nad nowymi preparatami i metodami leczenia. Po dokładnej analizie tych prac doszedł do wniosku, że pewne środki i metody, które w dość znacznym stopniu pomagały ludziom wyjść z choroby, zostały zamiecione pod dywan, a inne wręcz zostały zakłamane.
Po powrocie do Polski postanowił w jakiś sposób pomagać ludziom chorym i cierpiącym. Swoje obserwacje i wnioski, o których czytał, zawarł w dwóch swoich książkach, które wydał w Polsce. Dodatkowo jeździł po kraju z wykładami demaskując kłamstwa i nieprawidłowości naszej służby zdrowia. Efektem jego działalności są tysiące ludzi, którzy na własną rękę rezygnowali z zaleceń lekarzy i próbowali sposobów terapii jakie opisywał pan Zięba w swoich książkach. Z jakim skutkiem? Tego nie wiem, bo tego nikt nie badał. Natomiast na stronie internetowej u Pana Zięby jest dział „Czy pomogło”, gdzie są setki wpisów ludzi, którzy jednym krokiem byli już na tamtym świecie a w tej chwili cieszą się jak najlepszym zdrowiem. Dodam, że sam jestem żywym dowodem tego, że po terapii szpitalnej byłem pół-inwalidą. Dzisiaj stan mojego zdrowia jest zadowalający i mogę normalnie funkcjonować. Dodam jeszcze, że Pan Zięba nie prowadzi żadnych porad lekarskich i terapeutycznych za pieniądze, i jak sam mówi nie jest lekarzem i nie leczy ludzi. Każdy kto korzysta z porad Pana Zięby robi to na własne ryzyko i odpowiedzialność. Wiadomo, że człowiek to nie maszyna i każdy organizm reaguje różnie na specyfiki, i jest rzeczą normalną, że jednym pomaga a drugim nie, a może nawet zaszkodzić, ale takie jest ryzyko stosowania takich medykamentów i terapii, skoro nasi lekarze i naukowcy mają to w dupie i nie badają skutków takich metod leczenia.
Dlatego też przedwczoraj TVN w programie „Uwaga” przystąpiła do ataku na pana Ziębę, który przyszedł do studia z ludźmi, którzy zastosowali samowolnie i nie pod przymusem (czy za kasę) terapii zalecanych przez pana Ziębę. Dwóch lekarzy konowałów usiłowało zrobić z Zięby znachora i szarlatana, a najważniejszą rzeczą było ukazanie na jednym czy dwóch przykładach, jak to metody zalecane przez tego znachora doprowadziły do śmierci osób chorych. Oczywiście zrobiono z niego też złodzieja, który okrada ludzi sprzedając im swoje preparaty za grube pieniądze i na krzywdzie tych ludzi dorobił się milionów, ale ani słowem nie wspomniano o fundacji i pomocy dzieciom chorym na padaczkę lekooporną. Pan Zięba znaczną część zysku ze sprzedaży książek przekazał fundacji na zakup oleju konopnego, który ratuje życie i zdrowie dzieci chorych na padaczkę. Stara i zgrana melodia tej ubeckiej telewizji.
Na koniec oczywiście był krótki reportaż o wielkiej epidemii odry w Pruszkowie, gdzie jakiś konował i pseudoekspertka usiłowali przekonać widzów o tym, że odra to choroba groźniejsza od ospy i dżumy, a nieszczepienie dzieci to przestępstwo na żywym organizmie. Jednym słowem stek kłamstw i bzdur. Oczywiście na temat szczepień nie pozwolono panu Ziębie powiedzieć ani słowa po prostu kończąc program.
Nie znam pana Zięby, ale człowiek, który uratował choć jedno życie, zasługuje na szacunek i podziw, a nie na zawiść, pogardę i nienawiść. Ta telewizja sącząca jad nienawiści, kłamstwa i obłudy powinna już dawno zniknąć z polskich ekranów telewizorów.
Brawo panie Zięba! Robi Pan doskonałą robotę. Dzieci moich znajomych stosując pańskie zalecenia zapomniały co to grypa, katar czy jakiekolwiek choroby przewlekłe i wirusowe. Przez trzy lata żadne choróbska się ich nie czepiają. Dzięki Panu nasze dzieci będą zdrowsze a wtedy i społeczeństwo będzie zdrowe. Trzymam za pana kciuki, aby dalej krzewił pan wiedzę zdrowotną w naszym narodzie. A to że będą chcieli Pana zniszczyć wszelkimi sposobami to było wiadomo od początku. Nie pan pierwszy. Przed panem byli inni odważni ludzie, z których próbowano zrobić oszołomów, kłamców, antysemitów czy siewców nienawiści, ale nie z nami te numery – TVN.
Autorstwo: heksogen – matterhorn
Źródło: NEon24.pl
Link do materiału o micie „lewoskrętności” witaminy C:
https://www.youtube.com/watch?v=mWkUWHU5Uns
Sam Zięba zresztą wycofał się z tego skrętu witaminy C w lewą stronę.
Witam.
Witaminę C stosuję i w pełni potwierdzam skuteczność w leczeniu wszelkich przeziębień,katarów itp.
W ciągu doby, a czasami nawet kilku godzin nie ma śladu po chorobie.
Od tego artykułu zacząłem.
https://akademiawitalnosci.pl/najlepszy-kwas-pod-sloncem-l-askorbinowy/
@Atos
Piję razem z rodziną acerolę, dziką różę i kwas askorbinowy buforowany sodem czyli askorbinian sodu, na zmianę. Kupuję je na kilogramy w polskiej firmie konfekcyjnej, łatwo ją znaleźć na allegro. Z twoim wywodem się generalnie zgadzam ALE:
1. Izomerów wit. C jest sporo, nie sugeruj się tylko Wikipedią. W dodatku w naturalnych produktach nikt nie potrafi powiedzieć jakie występują między nimi zależności i czy na pewno wtedy te rzekomo nie-bioaktywne takie naprawdę są.
2. Praktycznie 100% syntetycznej witaminy C jako kwasu produkują Chiny, więc wszyscy producenci wyrobów docelowych mają ją identyczną. Zazwyczaj jest bardzo czysta.
3. Praktycznie 100% aceroli produkują Chiny i Brazylia. Chiny są coraz bardziej skażone, a podejście Brazylii do chemii rolniczej i rolnictwa jest…mocno dyskusyjne.
4. Z moich doświadczeń – askorbinian sodu stosuję tylko jako dodatek oraz interwencyjnie przy podejrzeniach początku infekcji grypowych. Wydaje mi się, że przy dłuższym stosowaniu niepotrzebnie obciąża żołądek i nerki.
5. O ile wiem dzika róża nie wymaga do wzrostu niczego oprócz wody i ziemi. Biorąc pod uwagę cenę, nie wiem, czy ktokolwiek stosuje choćby jakiekolwiek nawozy.
Biorąc powyższe pod uwagę i dokładając cenę – wygrywa dzika róża. Smak (w alkalicznej wodzie) jest… hmmm, specyficzny ale jeszcze daje się przeżyć czubatą łyżeczkę proszku na szklankę. 🙂
On TYLKO przekazuje informacje z OFICJALNYCH NAUKOWYCH źródeł z innych krajów lub mało znanych polskich publikacji.
Podawane metody przez Pana Ziembę działają bez dwóch zdań, każdy stosuje na własne ryzyko, zwykle z pozytywnym skutkiem.Popieram i szanuje co człowiek robi dla innych bo warto!ci co go krytykują, nie zrobili zwykle nic dla innych od serca…Sam też od dawna olałem lekarzy, zresztą bywałem u nich sporadycznie. Najlepiej przyswajalna jest oczywiści witamina C pochodzenia naturalnego, jak właśnie acerola czy róża, ale liposomalna też jest dobra ale b.droga, bądź C czysta do analizy. Askorbinian sodu wydaje mi się jest najlepszy do wlewów dożylnych, ale pod okiem fachowca w nagłych przypadkach np Sepsa.
Moi Drodzy, zapomnieliście o niedocenionej czarnej porzeczce. Jest uprawiana w kraju, nie za siedmioma górami. Przy niej cytryna może się schować.