Liczba wyświetleń: 4746
Lipiec 2023 roku może przejść do historii jako moment, w którym amerykańska administracja przypadkowo ujawniła swoje prawdziwe zamiary wobec obywateli. Podczas wystąpienia na Uniwersytecie Coppin State w Baltimore, wiceprezydent Kamala Harris wypowiedziała słowa, które wstrząsnęły opinią publiczną i wywołały lawinę spekulacji. „Kiedy zainwestujemy w czystą energię, pojazdy elektryczne i zmniejszymy populację, nasze dzieci będą oddychać czystym powietrzem i pić czystą wodę” – powiedziała Harris, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy z wagi swoich słów. To, co początkowo uznano za przejęzyczenie, może w rzeczywistości być pierwszym publicznym przyznaniem się do istnienia planu depopulacji Ameryki.
Choć Biały Dom szybko wydał sprostowanie, twierdząc, że Harris miała na myśli zmniejszenie „zanieczyszczenia” („pollution”), a nie „populacji” („population”), wielu obserwatorów uważa, że prawda właśnie wyszła na jaw. Coraz więcej osób zadaje sobie pytanie: czy to możliwe, że rząd USA otwarcie dąży do zmniejszenia liczby ludności pod pretekstem walki ze zmianami klimatycznymi?
Teoria ta zyskuje na popularności, szczególnie w świetle rosnącego nacisku na politykę klimatyczną i tzw. Zielony Ład. Krytycy argumentują, że pod pozorem troski o środowisko, rządzący mogą dążyć do radykalnego ograniczenia populacji, uznając ludzi za główne źródło emisji CO2 i zanieczyszczeń.
Zwolennicy tej teorii wskazują na szereg innych działań i wypowiedzi polityków, które mogą sugerować istnienie ukrytego planu depopulacji. Wspominają o promowaniu bezdzietności, wspieraniu ruchów antynatalistycznych (antyrozrodczych) czy nawet o spekulacjach dotyczących szkodliwości niektórych szczepionek. Według nich, słowa Harris to nie przejęzyczenie, ale nieumyślne ujawnienie prawdy przez niedoświadczonego polityka.
Kontrowersyjna wypowiedź wiceprezydent wywołała burzę w mediach społecznościowych. Hashtagi związane z teorią depopulacji szybko stały się popularne, a dyskusje na forach internetowych rozgorzały z niespotykaną intensywnością. Wielu internautów zaczęło dzielić się własnymi teoriami i dowodami na istnienie planu zmniejszenia populacji.
Eksperci ds. komunikacji politycznej są zaskoczeni skalą reakcji na słowa Harris. Niektórzy sugerują, że może to być celowe działanie mające na celu „oswojenie” opinii publicznej z kontrowersyjnymi pomysłami. Inni twierdzą, że to po prostu kolejny przykład niekompetencji obecnej administracji.
Niezależnie od prawdziwych intencji, incydent ten obnażył głęboką nieufność części społeczeństwa wobec rządu i jego polityki. Wielu Amerykanów czuje się zagrożonych i oszukanych, widząc w działaniach władz ukryte zagrożenie dla swojego istnienia.
Krytycy administracji Bidena wykorzystują tę sytuację do podważenia wiarygodności nie tylko Kamali Harris, ale całej polityki klimatycznej Demokratów. Argumentują, że walka ze zmianami klimatu jest jedynie przykrywką dla bardziej radykalnych planów kontroli populacji.
Sytuacja ta skłania również do refleksji nad stanem debaty publicznej w Stanach Zjednoczonych. Pokazuje, jak głęboki jest poziom nieufności między różnymi grupami społecznymi i politycznymi. W kraju, gdzie kwestie takie jak zmiany klimatyczne czy polityka demograficzna są już mocno spolaryzowane, takie incydenty mogą jeszcze bardziej utrudniać konstruktywny dialog.
Niezależnie od rzeczywistych intencji Kamali Harris, ta sytuacja z pewnością będzie miała długotrwałe konsekwencje. Może wpłynąć na sposób, w jaki administracja Bidena komunikuje swoje plany dotyczące polityki klimatycznej w przyszłości. Może również skłonić obywateli do jeszcze większej czujności wobec działań rządu i jego przedstawicieli.
Niektórzy obserwatorzy sugerują, że może to być początek większego ruchu oporu przeciwko polityce klimatycznej, postrzeganej teraz przez wielu jako zagrożenie dla ludzkości. Inni obawiają się, że takie spekulacje mogą prowadzić do dalszej radykalizacji społeczeństwa i wzrostu napięć społecznych.
W obliczu tych kontrowersji rząd USA stoi przed trudnym wyzwaniem. Musi nie tylko kontynuować swoją politykę klimatyczną, ale także odzyskać zaufanie znacznej części społeczeństwa. Czy jest to w ogóle możliwe po tak jednoznacznej wypowiedzi wiceprezydent?
Słowa Kamali Harris, niezależnie od tego, czy były celowym ujawnieniem prawdy, czy też niefortunnym przejęzyczeniem, stały się katalizatorem ważnej debaty społecznej. Pokazały, jak głęboka jest nieufność wobec władz i jak łatwo pojedyncze zdarzenie może podważyć wiarygodność całej administracji. Jednocześnie przypomniały nam, że w erze mediów społecznościowych i błyskawicznego rozprzestrzeniania się informacji, każde słowo może mieć ogromne znaczenie i nieoczekiwane konsekwencje.
Czy rzeczywiście jesteśmy świadkami początku realizacji planu depopulacji Ameryki? Czy może to tylko kolejna teoria spiskowa?
Zdjęcie: Lawrence Jackson (CC0)
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Mogła się przejęzyczyć, ale nieumyślnie powiedzieć to, co naprawdę pomyślała. Przypomina mi to sytuację, kiedy w szczycie szaleństwa pandemicznego jedna z prezenterek (chyba TVP) użyła określenia „koronaświrus”.
A sama depopulacja? Taki plan przestaje być powoli tajemnicą, bo przecież coraz otwarciej o tym mówią, choćby Bill Gates. Że „dla dobra Ziemi” trzeba zredukować populację o 10-15%. I temu mają właśnie służyć wspomniane na początku artykułu środki, a dodałbym jeszcze promocję homoseksualizmu, aborcji i walki o równość kobiet (kariera, nie dzieci). Nie od dziś wiadomo, że w realizacji idealnego świata globalistom najbardziej przeszkadzają ludzie.
Rozbi, jeśli chcesz zmieniać świat – zacznij od siebie
tzn chodzi mi o depopulację
Tą wypowiedzią Pani K.Harris tylko obnażyła niski poziom intelektualny, oraz własną tęp..tę, pewnie przed wystąpieniem na uniwerku w Baltimore wypaliła za dużo zioła i jej się wymkło D) .
@Rozbi
Ciezko sie nie zgodzic,ze cos predzej czy pozniej trzeba zrobic zeby potem nie bylo za pozno.
Pytanie tylko czy elity beda graly czysto ?
Jesli tak a ich metody oraz ich intencje beda przejrzyste i szczere (w co czasami bardzo ciezko uwierzyc…) to zarowno zrozumienie jak i poparcie moze okazac sie calkiem spore.
To że „elity” zawsze miały i mają niecne plany wobec ….tych ,,niżej postawionych” wcale nie dziwi , lecz fakt że znajdą się ludzie (tut. komentatorzy !),którzy to w ogóle rozważają…. to już moralne dno
,katastrofa , tragedia i …..zwycięstwo tychże „elit „
Toczycie pianę złudzeń taką nie na temat. (Chyba o to chodzi żeby odwracać uwagę od tego co jest istotne.) Przecież ona powiedziała wyraźnie: „nasze dzieci będą oddychać czystym powietrzem i pić czystą wodę.” Waszych dzieci wtedy już nie będzie, nie ma ich w planie. A tymczasem dyskusja jest wpychana w stronę „czy depopulacja jest potrzebna czy nie potrzebna” i kto pójdzie do odstrzału w pierwszej kolejności? Gady są wrogo nastawione do wszystkich, nawet jak dla nich pracujesz to i tak cie nienawidzą. Po prostu przyjdą po ciebie później.