Liczba wyświetleń: 1193
Krzysztof Szczawiński opublikował serię wpisów, w których szczegółowo opisuje mechanizmy kontroli treści w internecie. To odpowiedź m.in. na działania cenzorów spod znaku Demagoga, którzy od kilku dni usilnie twierdzą, że żadnymi cenzorami nie są.
„Patrzę na te twarze… I oni serio myśleli, że lepiej wiedzieli czym są fakty od ludzi, którzy przez całe życie budowali swoją kulturę naukową na poszukiwaniu i tłumaczeniu prawdy?!… Niebywała wręcz bezczelność i arogancja…” – napisał Szczawiński w swoim pierwszym wpisie, odnosząc się do osób odpowiedzialnych za tzw. fact-checking, i przypomniał swoją obszerną analizę, w której szczegółowo opisał, jak działa system kontroli treści.
„To jest bardzo niedoceniona sprawa, bo jest ogólnie niezrozumiana, a ma znaczenie ogromne… Mamy do czynienia ze sprytnymi skubańcami, którzy wiedzą jak działać stopniowo, systematycznie i skutecznie, czyli nie poprzez banowanie pojedynczych treści czy zdjęć, co skupia uwagę wszystkich oburzonych krzykaczy, tylko przez cały system” – wyjaśnia.
Według jego analizy kluczowym elementem systemu był mechanizm weryfikacji przez fact-checkerów. „Żeby móc docierać z wiadomościami do ludzi przez Google lub Facebook (żeby nie banowali i nie cięli zasięgów), to trzeba było dostać aprobatę od tzw. »faktczekerów« (niektórzy mówią «fakt-czekistów«), a oni sprawdzali zgodność z lewicową narracją” – pisze Szczawiński.
Zwraca szczególną uwagę na konsekwencje takiego systemu. „Takie strony, treści i profile skazane są na niewielką niszę, niepozwalającą przetrwać… A co zostało zatwierdzone jako poprawnie lewicowe, to mogło sobie docierać do milionów, nomen omen wirusowo…” – kontynuuje. „Robi się z nich jedna wielka postępowa mielonka, którą można później dowolnie formować i napuszczać na dowolne tematy…” – wskazuje na szersze konsekwencje społeczne tego zjawiska.
Szczawiński zauważa jednak pozytywną zmianę związaną z transformacją „Twittera” w platformę „X” pod kierownictwem Elona Muska, sugerując, że obecna sytuacja sprzyja większej swobodzie wymiany poglądów i informacji w internecie. Podobną transformację ma przejść „Facebook”. Zapowiedział to otwarcie Mark Zuckerberg, który dodatkowo w jednym z wywiadów wprost przyznał, że wymagano od niego cenzury nieprawomyślnych treści.
Autorstwo: KM
Źródło: NCzas.info
Uzupełnienie „Wolnych Mediów”
Oto podcast „Demagoga” – po 9 dniach od publikacji aż… 5 lajków (czyli o 1 więcej od osób w nim występujących) i 0 komentarzy (może tyle zostało po ocenzurowaniu niepochlebnych?). Niesamowite „zainteresowanie” i „poparcie”, choć kanał subskrybuje 559 osób.
Warto sobie te nazwiska z „demagoga” zanotować, bo jak wylecą z pracy to pewnie poszukają roboty jako dziennikarze i dalej będą robili swoje. Lewactwo bez cenzury długo nie wytrzyma, bo fakty mało kiedy pasują do ich ideologii.
Smarkate szczyle.