Liczba wyświetleń: 668
W niespełna dwa miesiące od wybuchu konfliktu w Sudanie Południowym, ponad 900 tys. ludzi uciekło ze swoich domów, a 10 tys. nie żyje. ONZ apeluje o pomoc dla 3,2 mln ludzi bezpośrednio zagrożonych skutkami konfliktu.
Podpisanie przed dwoma tygodniami w Addis Abebie zawieszenie broni, pomiędzy rządem Sudanu Południowego, a zbuntowanymi oddziałami po stronie byłego wiceprezydenta Rieka Machara nie zakończyło walk. Konflikt, który rozpoczął się 15 grudnia 2013 roku w stolicy kraju, od strzelaniny pomiędzy żołnierzami gwardii prezydenta Kiira z ludu Dinka, a oddziałami popierającymi byłego wiceprezydenta Rieka Machara z grupy Nuer, szybko rozprzestrzenił się niemal po całym kraju.
Sudan Południowy uzyskał niepodległość niespełna trzy lata temu na mocy porozumień pokojowych kończących trwającą 23 lata wojnę domową między Południem i Północą Sudanu. „Uciekam przez całe swoje życie. Nigdy nie przypuszczałem, że po tylu latach wojen domowych z Północą i uzyskaniu niepodległości znowu będę musiał to robić. Moja sytuacja jest beznadziejna” – żali się Majok Maya, który jak ponad 60 tys. inny ludzi uciekł do sąsiedniej Ugandy. W Sudanie Południowym setki tysięcy ludzi szukają schronienia w nieprzygotowanych na taki exodus ludności bazach ONZ i tymczasowych obozach.
Wg organizacji Lekarze Bez Granic (MSF) sytuacja przypomina tykającą bombę. Rośnie liczba zarejestrowanych przypadków biegunki i odry. Pojawiają się pierwsze oznaki niedożywienia. W wielu obozach atmosfera jest napięta, często dochodzi do bójek pomiędzy Dinka i Nuer. W Dżubie – stolicy kraju, gdzie rozpoczęły się walki, rząd apeluje o powrót do normalnego życia, jednak ponad 20 tys. ludzi boi się opuścić przeludnioną bazę ONZ.
Poza stolicą o żywność jest trudno. Bor i Bentiu – miasta, w których toczyły się najcięższe walki zostały zrównane z ziemią. W całym kraju obrabowano wiele magazynów z żywnością należących do organizacji humanitarnych. Rabują wojska rebelianckie i armia rządowa. W tym tygodniu świat obiegły zdjęcia żołnierzy maszerujących w szkolnych niebieskich plecakach UNICEF-u. We wtorek ONZ zaapelował o 1,27 mld dol. na pomoc dla 3,2 mln ludzi bezpośrednio zagrożonych konfliktem.
Autor: JW
Na podstawie: PAP
Źródło: Niezależna.pl
Dajcie tym 3mil zagrożonych ludzi broń by sami mogli się bronić i nie będą więcej od was potrzebować pomocy. Daliście broń napastnikom to teraz jedyne wyjście z tej sytuacji jest wyrównać szanse i wojna skończy się bardzo szybko. Nie ma znaczenia kto wygra, ważne, że ludzie będą sami w stanie bronić się przed rabunkiem i wypędzeniem.
Oczywiście wiem, że nikt tego nie zrobi bo nie chodzi o to by im pomóc przecież. Ważne jednak by inni wiedzieli, że te wszystkie organizacje im nie pomagają tylko powodują więcej problemów lub przedłużają agonię jak lekarz leczący raka chemioterapią. Im więcej ludzi sobie to uświadomi tym lepiej dla tych co jeszcze żyją i nie muszą walczyć o wodę i chleb.