Liczba wyświetleń: 747
W tygodniku „Newsweek” pojawił się nagłówek mówiący: „Amerykańska szkoła sił specjalnych publikuje nowy przewodnik dotyczący obalania zagranicznych rządów”. O ile nam wiadomo, Newsweek był jedynym ważnym medium głównego nurtu, które zauważyło, że amerykańskie wojsko otwarcie chwali się wcześniejszymi i przyszłymi zdolnościami wspierania tajnych operacji mających na celu zmianę zagranicznych reżimów.
Tę liczącą 250 stron pracę zatytułowaną „Support to Resistance: Strategie Purpose and Effectiveness” („Wspieranie opozycji: Strategiczny cel i skuteczność”) opublikował Joint Special Operations University (Uniwersytet Połączonych Operacji Specjalnych) podległy Amerykańskiemu Dowództwu Operacji Specjalnych będącemu centrum dowodzenia armii, które nadzoruje wszystkie tajne misje realizowane z Bazy Sił Powietrznych MacDill na Florydzie.
„To opracowanie posłuży jako wzorcowa pozycja na temat ruchów oporu mająca pomagać oddziałom realizującym operacje specjalne oraz ich przywódcom cywilnym” – czytamy we wstępie do tej publikacji.
Studium analizuje 47 przypadków operacji sił specjalnych USA będących interwencjami w różnych krajach w latach 1941-2003. Spośród 47 przeanalizowanych przypadków 23 uznano za „udane”, 20 za „porażki”, dwa sklasyfikowano jako „częściowo udane”, a dwa kolejne – oba z okresu II wojny światowej – jako „niejednoznaczne”, ponieważ szeroko zakrojona batalia i tak doprowadziła do zwycięstwa aliantów.
Przymus był najskuteczniejszą metodą w trzech czwartych przypadków sukcesu lub częściowego sukcesu, podczas gdy zakłócenie działało w nieco ponad połowie przypadków, zaś zmiana reżimu przyniosła pożądany skutek tylko w 29 procentach omawianych przypadków.
Badanie nie obejmowało obecnych zastępczych wojen amerykańskich, które prowadzono w ostatnim dziesięcioleciu w takich miejscach, jak Syria, Libia czy Ukraina, i wspomina o nich jedynie mimochodem.
Tłumaczenie: Nexus
Źródło oryginalne: ZeroHedge.com
Źródło polskie: Wolna-Polska.pl