Liczba wyświetleń: 1673
Wykładowczyni University of Southern Maine w amerykańskim Portland może stracić swoją pracę. Studenci domagają się bowiem jej usunięcia z uczelni, bo podczas jednego z wykładów powiedziała, że istnieją tylko dwie płcie biologiczne. Szczególnie urażona tym stwierdzeniem okazała się być obecna na zajęciach „osoba niebinarna”.
Prof. Christy Hammer 7 września przeprowadziła wykład dotyczący „Tworzenia pozytywnego środowiska do nauki”. W jego trakcie powiedziała między innymi, że tak naprawdę istnieją jedynie dwie płcie biologiczne. Jej słowa wywołały burzliwą dyskusję wśród studentów, dotyczącą przede wszystkim zagadnienia „tożsamości płciowej”.
Tydzień później na kolejnym wykładzie pojawiła się nieobecna wcześniej „osoba niebinarna”. Postanowiła ona na nowo rozpocząć wspomnianą wcześniej dyskusję, a Hammer ponownie przedstawiła te same stanowisko. Z tego powodu „osoba niebinarna” poczuła się osobiście zaatakowana, a 21 z 22 studentów opuściło salę wykładową.
Teraz wykładowczyni University of Southern Maine może stracić swoją pracę. Studenci domagają się od władz amerykańskiej uczelni zwolnienia Hammer, ponieważ nawet po spotkaniu pojednawczym utrzymywała ona swój dotychczasowy stosunek do istnienia dwóch płci biologicznych. Nie zamierzają więc przychodzić na zajęcia dopóki nie zostaną spełnione ich żądania.
Tymczasowy rektor uniwersytetu w Portland, Adam Tuchinsky, podkreśla, że „zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji”, dlatego też „podejmuje odpowiednie kroki, aby zapewnić studentom potrzebne wsparcie”.
Przynajmniej na razie Hammer ma pozostać na swoim stanowisku, a w ostatnich dniach otrzymała nawet wsparcie ze strony osób podpisujących petycję w jej obronie. Dla studentów domagających się jej wyrzucenia utworzone mają być alternatywne wykłady.
Na podstawie: FoxNews.com, BangorDailyNews.com
Źródło: Autonom.pl
Komentarz „Wolnych Mediów”
Władze uczelni powinny wysłać protestujących studentów na dodatkowy wykład o tolerancji, szacunku dla bliźnich, kulturze debaty akademickiej, różnorodności światopoglądowej, wolności słowa, cenzurze, poprawności politycznej i faszyzmie w kontekście np. palenia książek. Taki wykład mógłby pomóc im zrozumieć, że ich postawa względem wykładowczyni to mobbing. Można się nie zgadzać z cudzymi poglądami, polemizować z nimi, ale żeby żądać odebrania pracy z powodu odmiennego punktu widzenia? Zamiast terroryzować wykładowczynię powinni byli zapytać jej banalne pytanie: „Skoro obojnaki (hermafrodyci) nie są osobną płcią, to są mężczyznami czy kobietami?”. No, ale łatwiej prześladować niż polemizować.
Wszystko zależy od tego, co to za uczelnia i jaki to wydział. Jeżeli to wydział medycyny, biologii, chemii czy czegoś poważnego, to sprawa wygląda kiepsko. Ale podejrzewam, że to jakiś prowincjonalny uniwersytet i wydział „stosunków różnorakich”. Czyli miejsce, w którym gromadzi się amerykańska „bananowa młodzież”. Synowie i córki przedstawicieli warstw bogatych (bo szkoły wyższe są tam płatne), zsyłani w takie miejsce wyłącznie po to, żeby sobie pochlali, poćpali, poseksili i w ogóle się wyszumieli.
Jednocześnie nie chodzi tu o jakichś „dziedziców rodowych firm i fortun”, bo takich kształci się w poważniejszych uczelniach i na pożytecznych kierunkach. Tutaj mamy do czynienia z dziećmi, które nie są przeznaczone do takich zadań. W przyszłości mają oczywiście zająć jakieś tam miejsce kierownicze w firmie, którą przejmie brat albo siostra, ale realnie będą zajmować pozycję paprotki. Niestety takie książątka mają tendencje do bycia w czasach studenckich zatwardziałymi lewakami. Wystarczy spojrzeć na liczne „dzieci kwiaty”, które później stały się fundamentem najbardziej neoliberalnych korporacyjnych zamordyzmów. Tak to już jest.
Rozwiązanie jest proste. Profesor Hammer załatwić fuchę gdzie indziej a młodym zorganizować wykłady, na których jakiś szaleniec będzie ich przekonywał o istnieniu 54 płci. Wszyscy będą szczęśliwi, włącznie z psychiatrami, psychologami i chirurgami plastycznymi, którym wszyscy ci „niebinarni” wariaci zapewnią godną przyszłość.
Może władze uczelni zatrudniły by też archeologa na wykład wyjaśniający, że płeć biologiczna oznacza w nauce tyle, ile posiadanie odmiennych par chromosomów xy i xx. Ma to wielkie znaczenie również w innych dziedzinach nauk, takich jak archeologia właśnie, dla której wykopaliskowym badaniom płci podlegają wykopane szkielety. I nie ma tam zwykle miejsca dla innych płci, jak dwie podstawowe.
Odwróciły się role – kiedyś wykładowcy nauczali studentów swej wiedzy, na podstawie dorobku naukowego, teraz studenci nauczają wykładowców.
Prawie jak rewolucja kulturalna w Chinach
@MasaKalambura
Jesteś człowiekiem małej wiary. Poczekaj, aż wśród archeologów pojawi się osoba „niebinarna”. Od razu liczba płci wzrośnie do właściwych 56. A jeśli chodzi o rewolucję kulturalną, to porównanie bardzo trafne. Tutaj została sprawnie połączona z „łysenkizmem” 😛