Stan Tennessee wprowadza karę śmierci za gwałt na dziecku

Opublikowano: 22.06.2024 | Kategorie: Prawo, Seks i płeć, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 1294

Kara śmierci za gwałt na dziecku – takie prawo od 1 lipca będzie obowiązywać w amerykańskim stanie Tennessee. Wcześniej podobne wprowadziła Floryda.

Gubernator Tennessee Bill Lee zatwierdził ustawę zezwalającą na karę śmierci w przypadku wyroków skazujących za gwałt na dzieciach.

Nowe prawo wejdzie w życie 1 lipca. Upoważnia stan do wykonywania kary śmierci, gdy dorosły zostanie skazany za gwałt na dziecku. Sprawcy mogą zostać skazani na karę śmierci, dożywotniego pozbawienia wolności bez możliwości zwolnienia warunkowego lub dożywotniego pozbawienia wolności.

Podobną ustawę rok temu uchwalił gubernator Florydy Ron DeSantis. Kilka miesięcy później, w grudniu 2023 roku, prokuratorzy z hrabstwa Lake po raz pierwszy wnieśli o karę śmierci dla mężczyzny, który najpierw pobił, a następnie zgwałcił nieletnią poniżej 12. roku życia. Aby w takich przypadkach żądać kary śmierci, trzeba udowodnić dodatkowe okoliczności obciążające, np. fakt sprawowania opieki nad dzieckiem w trakcie popełnionego czynu, czy recydywę sprawcy. Sprawa wciąż jest w toku.

Formalnie jeszcze nie można wykonywać kary śmierci za gwałt na dziecku. Wszystko za sprawą Sądu Najwyższego, który w 2008 roku podtrzymał werdykt z 1977 roku stanowiący o tym, że karę śmierci można stosować wyłącznie w przypadku zabójstwa lub zdrady państwowej. Uznano, że kara śmierci za gwałt na nieletnich jest niekonstytucyjna.

Republikanie mają jednak nadzieję, że Sąd Najwyższy w USA, kontrolowany przez konserwatystów, teraz spojrzy na wszystko inaczej i dopuści karę śmierci za gwałt na dziecku.

Autorstwo: KM
Na podstawie: Wreg.com
Źródło: NCzas.info

image_pdfimage_print

TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. Romeo 22.06.2024 16:55

    swego czasu był film Monster z Charlize Theron, świat odbiorców i mediów koncentrował się na ofiarności głównej bohaterki w zakresie zmiany jej cudownej urody wizerunku, do jakiego przyzwyczajeni byli wszyscy mający szczęście ją oglądać we wcześniejszych kreacjach.
    Nie widziałem, wyznaję zasadę, że jeśli coś mi umknęło, zwłaszcza jeśli przedstawiane/masowo rekomendowane było, jako jakiś „nie-do-przeoczenia”, „obligatoryjny” hicior, to widocznie nie było warto.
    Tę zasadę wyznaję dużo wcześniej, niż upubliczniła ją odnośnie samej siebie – nie swoich dzieł, ale swojego sposobu na życie – Masłowska.
    Której też prawie nie czytałem, nie oglądałem, ale mam do niej nieukrywaną – pewnie fałszywą, ale jesteśmy tylko ludźmi – słabość. W pozytywnym tego słowa rozumieniu, nie zwyczajowo konsumpcyjnym („byle jak poznać, wyeksploatować-pożreć, uciec”).
    Ale w jakimś publikatorze przeczytałem ciekawy (dla mnie dużo ciekawszy, niż sama fabuła Monstera) wywód, za podstawę mający właśnie film Monster, o faktycznej odpowiedzialności państwa, za powstawanie dysfunkcyjnych ognisk domowych/rodzinnych/partnerskich, inkubatorów takich patologicznych osobowości, które przecież, jako dzieci, kształtowane były w warunkach ekstremalnie niekorzystnego dla kształtowania postaw cierpienia i poczucia krzywdy, przy absolutnej bierności wszystkich dorosłych. Całego otaczającego te dzieci świata dorosłych.
    Konkluzja była taka, jak mniej więcej zarzucana przez Hannah Arendt Syjonistom odnośnie procesu Eichmanna:
    – społeczeństwo potrzebuje namiastki pogańskiego rytuału całopalnego…
    Jest potrzebne jagnię ofiarne, im większy baran (zupełna przypadkowa nieistotna istota – może nawet faktycznie zupełnie niewinna) – TYM LEPIEJ!
    To Arendt pisze coś, co nam się w głowie nie mieści: pejsożyty nie potrzebowały Karskiego, żeby wiedzieć, co się dzieje z ich pobratymcami w obozach śmierci. Sami pogardliwie nazywali ofiary, swoich pobratymców, „mydłem”.
    No i Eichmann się akurat trafił – jak pisze sama Arendt, oddelegowana przez jakąś gazetę do relacjonowania procesu – wyglądający groteskowo, karykaturalnie do stawianych mu zarzutów, z których nie ma żadnego wykraczającego poza wymiar symbolu, czyniąc z niego jakąś żałosną baranią ofiarę. No, ale był nazistą.
    Zupełnie, jak Heidegger – leciwy kochanek młodziutkiej żonki, jaką przed 1930r. była Hannah.
    Do tego – Arendt płynęła przez ocean do Heideggera przekonywać go przez kilka tygodni, by swój symbolicznie karierowiczowski akt przynależności do NSDAP odwrócił na swoją korzyść i – dał się przywrócić ze swoim geniuszem CAŁEMU ŚWIATU.
    Po prostu – niech upubliczni swoją wolność od powiązań z ideami, których nawet nie musiał nigdy weryfikować z nimi się identyfikując. Nie bronił Rzeszy z panzerfaustem przeciw coraz powtorniejszym rozmiarami czołgom radzieckim, nie malował na murach „Wir kapitulieren?” i, choćby udając Werwolf, nie spędził nawet popołudnia w pięknych okolicznych lasach.
    Niech rzuci legitymację NSDAP!
    Nic z tego – Heidegger okazał się bardziej konsekwentnym odnośnie chybionej decyzji przynależności nawet zupełnie pozornej, do z pewnością niehumanitarnej struktury NSDAP, niż większość aktywu PZPR, które programowo nikogo nie chciało pozbawiać życia.
    A zmieniali barwy, jak olimpijskie kameleony.
    Ale – to właśnie Heidegger napisał niezwykle ciekawą pracę, będącą podstawą jego w końcu wykładów (w końcu, bo w końcu przestał być objęty anatemą i był zapraszany w latach ’50 na uczelnie), opartą – O NIE, ZNOWU! – na niezwykłej Jako rzecze Zaratustra Nietzschego.
    Te wykłady Heideggera i jego praca zatytułowane są „Co zwie się myśleniem”, a zawartą w nich ideą jest: pożegnanie więziącego ludzkość dotychczasowego barbarzyństwa, przez – tak, tak – zaniechanie zemsty.
    Czy proces sądowy nadal jest taką formą – całopalnego ofiarowywania jakiegoś jagnięcia (Komendy, kogokolwiek, kolejni wypadają z szafy po 20 latach bezpodstawnego ich trzymania w więzieniach
    https://wiadomosci.onet.pl/olsztyn/prokurator-i-sedzia-w-jednej-osobie-to-nie-byl-rowny-pojedynek/fp2mxlx
    Czy nie jest przypadkiem tak, że koszty igrzysk sądowych są niższe, niż opłacany z podatków społeczny/państwowy nadzór nad sytuacjami niepożądanymi społecznie?
    Co to za pytanie, prawda? – winny ma ponieść odpowiedzialność! No właśnie, ale jak tego winnego trafić? A może po prostu tych ludzi faktycznie łatwiej jest monitorować przez ich urządzenia?
    A jak nie urządzenia, to wstawić im AI asystenta do domu – takiego latającego za całą familią bota z taserem.
    Będzie jak AI Capone.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.

Potrzebujemy Twojej pomocy!

 
Zbiórka pieniędzy na działalność portalu w maju 2025 r. jest zagrożona. Dlatego prosimy wszystkich życzliwych i szczodrych ludzi, dla których los Naszego Portalu jest ważny, o pomoc w jej szczęśliwym ukończeniu. Aby zapewnić Naszemu Portalowi stabilność finansową w przyszłości, zachęcamy do dołączania do stałej grupy wspierających. Czy nam pomożesz?

Brakuje:
1464 zł (22 kwietnia)
692 zł (23 kwietnia)
308 zł (24 kwietnia)

Nasze konto bankowe TUTAJ – wpłaty BLIK-iem TUTAJ (wypełnij „komentarz”, by przejść dalej) – konto PayPala TUTAJ

Z góry WIELKIE DZIĘKUJĘ dla nieobojętnych czytelników!