Liczba wyświetleń: 3893
Fiskus wziął sobie na cel osoby, które sprzedają w internecie. Skarbówka zaczęła prześwietlać platformy sprzedażowe takie jak „OLX”, „Allegro” czy „Vinted”, ale urzędnicy przenikają także do zamkniętych grup na „Facebooku”. Sprzedający zaczynają dostawać listy z ostrzeżeniami wysyłane za pośrednictwem Poczty Polskiej.
Urzędnicy z polskiej skarbówki prześwietlają w ostatnim czasie prywatnych sprzedawców, którzy udzielają się na platformach sprzedażowych takich jak np. OLX, Allegro czy Vinted oraz na grupach na Facebooku.
Taka nieuregulowana sprzedaż kole ich w oczy i czyhają na osoby, które sprzedają rzeczy często, by wytknąć im, że powinny zarejestrować swoją działalność.
Państwo, jak typowa mafia, wysyła najpierw pogróżki, które nazywa „listem behawioralnym”. Urzędnicy przestrzegają w takim piśmie o konsekwencjach, które mogą spotkać osoby niedzielące się swoimi zyskami ze sprzedaży z Warszawą.
Jak wyglądają takie „pogróżki” od państwa? „Gazeta Wyborcza” opisała sprawę rehabilitanta, który w swoich mediach społecznościowych informował, że zajmuje się rehabilitacją kręgosłupa i pomaga też pacjentom mającym problemy z chodzeniem.
Fiskus wysłał mu list o następującej treści: „Urząd Skarbowy ma wiedzę o Pana działalności. Powinien Pan zarejestrować działalność gospodarczą i wywiązywać się z obowiązków podatkowych”.
Niby każdy ma prawo sprzedawać swoje rzeczy sporadycznie bez odprowadzania podatku (np. używane ubranka po dzieciach), tylko trudno powiedzieć, gdzie urzędnicy widzą granicę pomiędzy „sporadycznie” a częstotliwością, która wymaga rejestracji.
Choć dziś nazywa się to podatkiem, to w rzeczywistości jest to zwykłe złodziejstwo połączone z inwigilacją. Złodziejstwo podwójne, bo „podatek” trzeba było płacić przy zakupie danej rzeczy, a teraz płaci się go znów przy sprzedaży. Inwigilacją natomiast śmiało można nazwać przenikanie urzędników do prywatnych grup w mediach społecznościowych.
Autorstwo: SG
Na podstawie: TymZyjesz.pl, o2.pl, Wyborcza.pl
Źródło: NCzas.com
No właśnie, jeden z postulatów ruchu Dobrobytu i Pokoju to taki że urzędnicy mają dać spokój obywatelom, mają zająć się zagranicznymi korpo. Tak ktoś powie że marzenie i nieosiągalne – ale siedząc i nic nie robiąc możemy liczyć jedynie na coraz gorszą przyszłość…
Rządowym ,,pijawkom,, zaczyna brakować kasy. Będzie jeszcze gorzej i żadne wybory tego nie zmienią. Bo do koryta to oni WSZYSCY gnają…a koryto zaczyna być ,,puste,,…
Fajnie byłoby, gdyby była możliwość sprzedania bez strachu rzeczy o wartości 1000 zł miesięcznie, nie martwiąc się czy skarbowemu nie przypomni się za 10 lat że „ej kolego…jesteś winien nam 53 tyś zaległego podatku”. Niestety nic z tych rzeczy (zwolnienie) się nie stanie, bo skoro idziemy w stronę limitów co2 (różnych i za różne rzeczy), limitów płatności, limitów przychodów (równe społeczeństwo), to nie może być dochodów które nie można zaklasyfikować – każdy dochód, nawet złotówka będzie musiała być zidentyfikowana i sklasyfikowana, więc urząd na razie przymyka oko, ale za kilka lat powie jednak, że każdy wpływ na konto, musi być sklasyfikowany. Równolegle trzeba pozbyć się pieniądza drukowanego, bo to jest dopiero zagrożenie ! Pamiętacie jak próbowali forsować wycofanie go, bo „przenosi choroby” ? Tylko że nikt z tamtych ludzi nie skumał że zrobione są z materiału który niszczy bakterie 🙂
Roczna kwota wolna od podatku (chyba jest to teraz 30 000 zł) powinna zostać rozszerzona na darowizny i sprzedaż prywatną osób fizycznych nieprowadzących działalności gospodarczej. Okres podatkowy darowizn powinien zostać skrócony do 1 roku podatkowego, bo 5-letni okres podatkowy to jakiś absurd.
Nic nie dadzą żadne wybory, żadne partie, chociażby o najbardziej szlachetnych nazwach, programach, pomysłach, obietnicach itd. Od ponad 30 lat rządzi w Polsce ta sama zajadła klika, hydra, największa w kraju zorganizowana grupa przestępcza – i bez metod niepopularnych w żaden sposób nie da się odsunąć od władzy tej zdradzieckiej i niszczycielskiej hydry!
@ Kazma – no bo tak jest. Śmieszą mnie jakieś dziecinne wywody (również tutaj), że „powinno” być tak, czy „ja bym zrobił” tak, czy „musicie” – nic się nie zmieni, na nic nie mamy wpływu, jedynie co można to wygodnie urządzić się w tym łajnie, żeby było ciepło i dostatnio. Nie mam racji? To idź jeden z drugim i coś zmień, wskaż mi jedno nazwisko, które coś kiedykolwiek zmieniło, polskie nazwisko. Najlepsi są ci, którzy siedzą na starej kanapie w familoku i pałaszując chleb tostowy z mortadelą produkują się co to by zrobili, jak to nie powinno być, potomkowie chłopka z pcimia.