Liczba wyświetleń: 600
Obecne, nagłaśniane przez media, wypowiedzi czołowych polityków SLD na temat stosunków państwo-Kościół są tyle słuszne, co i – w ich ustach – niewiarygodne.
Należy przypomnieć, że ustawa o stosunku państwa do Kościoła z 1989 r. (choć i tak zwyczajowo łamana na korzyść Kościoła), która przewidywała bezapelacyjny tryb procedowania Komisji Majątkowej, została przeforsowana dzięki ówczesnemu kierownictwu PZPR, z premierem Rakowskim na czele. Później, po przyjęciu nowej Konstytucji RP z 1997 r., ustanawiającej zasadę dwuinstancyjności – „pogrobowcy” PZPR, czyli właśnie posłowie SLD zwlekali aż do 2009 r. ze złożeniem stosownej skargi do Trybunału Konstytucyjnego na ów, wątpliwy prawnie, proceder. Przez 12 lat nie podjęło się tego ani 50 posłów SLD (a było ich wtedy aż zanadto!), ani prezydent Kwaśniewski, ani też późniejszy premier Miller i Belka.
Skarga ta, wniesiona w czasie, w którym działalność Komisji zmierzała już ku końcowi, Kościołowi przekazano wiele nienależnych mu ziem, a ten zdążył je sprzedać – jest, jak przysłowiowa „musztarda po obiedzie”, zaserwowana nam do spółki przez władzę państwową i kościelną.
Warto też zauważyć, że w okresie swoich rządów – w latach 2001-2005 – koalicja SLD-UP z „odpryskami” miała ponad połowę senatorów i blisko połowę posłów, co dawało jej potencjalną możliwość wprowadzenia wielu aktów prawnych, regulujących stosunki państwo-Kościół (w ew. porozumieniu z posłami niezrzeszonymi). Nie wykorzystała jednak tej szansy, również po wygranej referendum akcesyjnego w czerwcu 2003 r., a wszelkie propozycje ustaw sprzecznych z oczekiwaniami biskupów, były przez nią utrącane – jak np. o świadomym macierzyństwie, związkach partnerskich czy likwidacji Funduszu Kościelnego.
To temu właśnie środowisku zawdzięczamy m.in. wprowadzenie – wbrew wcześniejszym ustaleniom – państwowych pensji dla katechetów we wrześniu 1997 r., ratyfikację Konkordatu przez prezydenta Kwaśniewskiego w kwietniu 1998 r., czy wreszcie ustawę o Dniu Papieskim z lipca 2005 r. Trudno więc nie odebrać obecnych wypowiedzi polityków SLD, jako czysto przedwyborczego spektaklu… A jest o czyje głosy walczyć, zwłaszcza że wybory samorządowe i parlamentarne tuż, tuż…
Autor: Mateusz Stępień
Nadesłano do „Wolnych Mediów”
no i?
bzdurny tekst…
wszystkie przytoczone fakty, nie przeczą temu, ze z sytuacją ową należy coś uczynić,.. takie wytykanie do niczego nie prowadzi,..
sęk w tym, ze trzeba się wziąć za rzecz całą i dziwię się p. Stępieniowi, że miast przyklasnąć pomysłowi lewicy woli bić pianę, budując przy tem jedynie pychę własną i poprawiając samopoczucie sobie,.. owszem, sld coś zrobić mogło,.. a po teraz nie może? hm,..
notabene…
konkordat podpisano za rządów suchockiej, która teraz jest ambasadorem w watykanie, za zasługi pewnie… uczynił to bodajże skubiszewski,..
wytykanie dnia papieskiego też bezzasadne,.. eh,.. szkoda gadać, do roboty!
Konkordat podpisał rząd Suchockiej w 1993 r., ale ratyfikował prezydent Kwaśniewski w 1998 r. (po wcześniejszych instrukcjach przegłosowanych większością głosów w Sejmie, ale mógł to wcześniej np. skierować do Trybunału Konstytucyjnego czy skorzystać z innych uprawnień).
SLD współodpowiada za obecny stan stosunków państwo-Kościół, można przyklasnąć co poniektórym wypowiedziom polityków Sojuszu (np. Napieralskiego, Wenderlicha czy Kopycińskiego), ale istnieje obawa, że jeżeliby znowu doszli do władzy to mielibyśmy rządy Millera-bis. Ograniczone zaufanie i krytyka jest więc również uzasadniona.
SLD jedynie konserwował uprzywilejowaną pozycję Kościoła.
pewnie stąd to, że hierarchia koscielna to ubecja:)
sęk w tym, by realizować pomysł ów, nie patrząc na to skąd pochodzi, a na to jedynie, że dobrym być się zdaje… nie pomogą tutaj ni błędy, tudzież przewiny wytykane,..
hm,..
a ograniczone zaufanie i krytyka jest uzasadniona:) włóczykijasie,..