Liczba wyświetleń: 658
PKS Płock likwiduje od września wszystkie połączenia lokalne z wyjątkiem kursów dotowanych (czyli autobusów szkolnych – przypis WM). To kolejny mazowiecki PKS, który zwija działalność, a władze samorządowe nie reagują.
Zarząd spółki PKS Płock poinformował o likwidacji wszystkich połączeń lokalnych na obszarze swojego działania od 1 września 2018 r. Wyjątkiem są przewozy realizowane w ramach umów i kontraktów zawartych z jednostkami samorządowymi lub prywatnymi przedsiębiorstwami. Te mają zabezpieczone pokrycie kosztów operacji, a przyjęty sposób kontraktacji usługi gwarantuje przychód.
Spółka tłumaczy decyzję malejącą liczbą pasażerów i problemami z finansowaniem. „Nasze starania, aby zapewnić mieszkańcom regionu dogodną siatkę połączeń, niestety nie mogą być dłużej kontynuowane ze względu na generowaną stratę. Istotny wpływ na tę decyzję ma też m.in. brak uregulowań prawnych, które zapewniałyby stabilne podstawy do inwestowania i rozwoju” – wyjaśnia zarząd spółki.
Na początku lipca działalność zakończyły cztery mazowieckie PKS-y: w Ciechanowie, Przasnyszu, Ostrołęce oraz Mińsku Mazowieckim, a kolejne znacząco ograniczyły kursy. Powody we wszystkich przypadkach są takie same, czyli nierentowność połączeń. Władze wojewódzkie refundują jedynie ulgi, co jednak nie pozwala na pokrycie kosztów funkcjonowania.
Co można zrobić? Fundacja Nowe Spojrzenie wraz z mazowieckim OPZZ-em zwróciła się do Adama Struzika, marszałka województwa, o interwencję. Organizacja postulowała powołanie organizatora transportu. Na razie jednak władze województwa nie widzą możliwości działań. „W świetle obowiązującego prawa powołanie nowej instytucji zajmującej się organizacją publicznego transportu zbiorowego na terenie województwa (…) nie jest możliwe. Nowelizacja ustawy o publicznym transporcie zbiorowym aktualnie procedowana jest na poziomie ministerialnym i nie jest znana data jej wejścia w życie, jak również nie są znane ostateczne rozwiązania, jakie zostaną w niej zapisane. Ten stan rzeczy ma miejsce od kilku lat”.
Zdjęcie: Radosław Drożdżewski (CC BY-SA 4.0)
Źródło: NowyObywatel.pl
Niesamowite. I to w najbogatszym ropą mieście. Gdzie paliwo dla autobusów powinno być tanie jak w Arabii Saudyjskiej czy Iranie.
Ciekawe czy to dotyczy małych wiosek dookoła. Truć ich można ale wozić nie ma komu. Zastanawiające.
Tak w ogóle to Pertochemia winna jest Płocczanom i okolicom po jednym nowym elektrycznym autobusie za każdy miesiąc pracy w III RP. I tysiące miejsc dostępu ładowania do elektrykow. Taki dym przecież Mazowsze rowniez produkuje zimą w smogu.
Swoją drogą, kiedy wreszcie zrówna Orlen i Lotos zarobki na stacjach w Polsce z zarobkami z analogicznymi stacjami w Europie. Wszak wydajność obecnie jest ta sama, cena paliw zbliżona. Mieliśmy zarobki z wydajnością w pracy mieć zsynchronizowane.
To samo wielkopowierzchniowe ośrodki handlowe. Tam wydajność tez jak za granicą. Co na to nasi bogaci dyrektorzy tych sieci. Ceny tam zbliżone z europejskimi. A zarobki pracowników?
Kolejne lata lecą.