Liczba wyświetleń: 718
Chociaż marketów przybywa, a sprzedaż detaliczna ma się całkiem nieźle, sprzedawcy okazują się być największą grupą zawodową wśród zarejestrowanych bezrobotnych. Do zawodów zagrożonych bezrobociem należą również m.in. ślusarze.
Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, na koniec czerwca br. w urzędach pracy zarejestrowanych było ponad 158 tys. sprzedawców (rok wcześniej 149 tys.). Zdaniem ekspertów dzieje się tak, ponieważ małe osiedlowe sklepy upadają, nie wytrzymując konkurencji z rozrastającymi się sieciami dyskontów. W tym roku otwarto ponad 200 tego typu placówek i jest ich już 2,8 tys. Jedno miejsce pracy w dyskoncie to utrata kilku w handlu tradycyjnym – wyjaśnia Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu. Ponadto, w handlu jest duża rotacja pracowników, m.in. ze względu na stosunkowo niskie zarobki – zauważa Andrzej Faliński, dyrektor generalny w Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji.
Po sprzedawcach, najwięcej zarejestrowanych bezrobotnych jest wśród ślusarzy – 43 tys., czyli o 3 proc. więcej niż rok temu. Według Jerzego Bartnika, prezesa Związku Rzemiosła Polskiego, bezrobocie wśród tej grupy pogłębia jej słaba mobilność – ślusarze nie migrują za pracą do innych miejscowości. – „Ponadto część osób nie może znaleźć zajęcia, bo nie ma specjalistycznych umiejętności oczekiwanych przez pracodawców” – dodaje Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Invest-Banku. Jego zdaniem takie same są przyczyny wysokiego bezrobocia wśród innych zawodów: techników mechaników (23,9 tys. bezrobotnych) czy spawaczy (blisko 4,8 tys.).
W czołówce tego smutnego rankingu znajdują się również murarze (33,2 tys.) i robotnicy budowlani (33 tys.). – „To dlatego, że ich branża się kurczy i tracą pracę. W tym roku sądy ogłosiły już upadłość 147 firm budowlanych, a to jeszcze nie koniec bankructw” – uważa prof. Zofia Bolkowska, ekspert rynku budowlanego z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa. Poza tym, część z nich pracuje w szarej strefie, a rejestruje się w „pośredniakach” tylko w celu uzyskania ubezpieczenia zdrowotnego. Podobnie postępują także szwaczki, których w rejestrach bezrobotnych jest blisko 24 tys., oraz krawcy (33,3 tys.).
Wśród bezrobotnych nierobotniczych najwięcej jest techników ekonomistów – blisko 40 tys. Zdaniem ekspertów wynika to z nasycenia rynku pracownikami o takich kwalifikacjach. Pracy nie mają nawet ekonomiści z wyższym wykształceniem (16 tys. bezrobotnych). Wśród pozostających bez zatrudnienia absolwentów uczelni wyższych dużo jest też m.in. specjalistów od marketingu, socjologów i filologów.
Źródło: Nowy Obywatel
Kakaja ekonomia zdies? Pracę tutaj mogą znaleźć ekonomiści konformiści albo propagandziści ekonomiczni no i przestępcy ekonomiczni przede wszystkim. Ślusarze muszą się przekwalifikować na włamywaczy. Spawacze na alkoholików(pewna renta). Szwaczki na sprzątaczki. Murarze na stawiaczy barykad. Ostatnio niejaki Bronisław K. użalał się nad losem biednych ludzi na śmieciowych umowach mówiąc, że to nie może być tak żeby oni nie mogli się zadłużać. Krańcowa bezczelność zdrajców rządzących tą krainą powinna wywołać rewoltę już dawno. Skoro jednak mamy być obozem pracy podobnym do chińskiego sprzed dekad to trzeba zlikwidować jakąkolwiek niekontrolowaną inicjatywę.
😀
Uwielbiam te teksty na temat bezrobocia. Życie mnie nauczyło jednego: Jeśli się rozwijasz i do czegoś dążysz to problemów z pracą nie będziesz miał. Znam wielu filozofów, psychologów, nawet ekonomistów, którzy pracują. Co jest przyczyną ich sukcesu? Rozwój. Kursy, zainteresowanie swoim tematem, rozwijanie się w jakiejś konkretnej niszowej specjalizacji oraz chęć (!) znalezienia pracy adekwatnej to poziomu edukacji. Jeśli jakiś śmieszny socjolog po skończeniu studiów nagle chce fotel prezesa i zarabiać 10 000 miesięcznie to nie dziwię się, że narzeka na brak pracy. Bym zapomniał: języki obce. W dzisiejszych czasach poleganie tylko na polskim i podstawowym angielskim jest bardzo nierozsądnym zagraniem.
Sprostuję tylko: Oczywiście w Polsce warunki są gorsze niż na zachodzie. (taka nasza polityka) Nie znaczy to, że w Polsce ktoś w miarę ogarniający rzeczywistość nie jest w stanie znaleźć pracy.
@Erhabi fi Bulanda – już widzę te tłumy rozwijające się…o mój rozmarynie i do przodu! Wszystkich wszak stać na kształcenie i kursy zawodowe a kogo nie stać…ten nie istnieje:-) Ponadto każdy socjolog chce być prezesem. Z moich obserwacji wynika, iż potężna grupa prezesów jest po filozofii:-)