Sentymentalna podróż do krainy dzieciństwa

Opublikowano: 24.08.2024 | Kategorie: Historia, Media, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 875

Rozmowa ze Sławomirem Malinowskim – absolwentem Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego, dziennikarz polskiego radia, telewizji i prasy, scenarzystą, reżyserem, producentem filmowym, który w czasach PRL-u współpracował m.in. ze „Światem Młodych” i „Na Przełaj”. Publicysta m.in. „Czasu”, „Polityki”, „Przeglądu Tygodniowego”, „Prawa i Życia”, „Tygodnia Polskiego” w Londynie, „Focus Historia”. Laureat nagrody II stopnia Klubu Dziennikarzy Naukowych Stowarzyszenia Dziennikarzy RP za publikacje poświęcone nauce (1989) oraz licznych festiwali filmowych. Został wyróżniony m.in. za filmy: „W cieniu Nefertuma” (World Mediatravel 2005), „Pan Zwierzyniec” (World Mediatravel 2010), „Stara Dongola” (VI Międzynarodowy Festiwal Filmowy Dziedzictwa Kulturowego w Sofii 2013), a także za dwuczęściowy fabularyzowany dokument „Dywizjon 303” (Złoty Kopernik ogólnopolskiego Festiwalu Filmów Edukacyjnych EduKino 2016 oraz Nagroda Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego).

– Twoja książka „Telewizja Dziewcząt i Chłopców (1957-1993). Historia niczym baśń z innego świata” w ciągu czterech lat doczekała się aż trzech wydań i już w dniu premiery została okrzyknięta mianem niezwykłej.

– Czytelnicy doskonale pamiętają programy tworzone przez Macieja Zimińskiego, Michała Sumińskiego i Bohdana Sienkiewicza. To w „Ekranie z Bratkiem”, „Klubie Pancernych”, „Latającym Holendrze” czy „Zwierzyńcu” – by wymienić zaledwie kilka – dzieci uczyły się zaradności, empatii, miłości do przyrody, działania w grupie, odpowiedzialności. Książka uczy, bawi i… wzrusza. Jest wyjątkowa również dlatego, że po brzegi wypełnia ją dziecięca dobroć i piękne uczynki płynące z głębi serca. A to dzisiaj niespotykane.

– Prof. Maria Szyszkowska stwierdziła: „[…] powinien ją przeczytać każdy, kto głębiej zastanawia się nad życiem”.

– To dla mnie wielki komplement, chociaż ja tylko opisałem działania twórców TDC: Macieja Zimińskiego, Włodzimierza Grzelaka i Jacka Kubskiego. Wszyscy trzej wywodzili się z harcerstwa. Pracowali z młodzieżą, rozumieli dziewczęta i chłopców, potrafili z nimi rozmawiać. Maciej Zimiński zawsze podkreślał, że: „była to telewizja nie dla dziewcząt i chłopców… tylko ich telewizja. I oni to wiedzieli. A my traktowaliśmy naszych widzów jako pełnoprawnych i najważniejszych jej twórców”.

– Wszyscy pamiętamy „Klub Pancernych” Piękna karta w historii Telewizji Polskiej.

– Zabawa w Janka, Gustlika, Grzesia i Olgierda była tylko pretekstem do aktywizowania prospołecznych poczynań maluchów. Jeden z pierwszych rozkazów brzmiał: ocieplamy psie budy na zimę. Dzieci szybko uporały się z zadaniem, i to na piątkę. Założyły „pancerz przeciwmrozowy” na prawie dziewięciu tysiącach psich domków. Meldunki opatrzone były podpisami członków załóg oraz odciskami zwierzęcych łap i łapek. Dzieci miejskie wykonały wiele tysięcy legowisk dla psów domowych, zadbały o czystość psich misek. Odszukiwano kombatantów II wojny światowej spisując ich wspomnienia, ustalano datę wyzwolenia rodzinnej miejscowości i opisywano pierwszy dzień wolności, przygotowywano prezenty dla chorych dzieci z sanatoriów, propagowano dbanie o porządek w domu i pomoc rodzicom, zimą oczyszczano chodniki i ścieżki ze śniegu, robiono lodowiska w bezpiecznych miejscach, likwidowano zjazdy i tory saneczkowe kończące się na ulicach, walczono z paleniem papierosów, itd., itd.

– Pozwolisz, że raz jeszcze przywołam prof. Marię Szyszkowską. Powiedziała: „Telewizja Dziewcząt i Chłopców […] uczyła przede wszystkim właściwego wewnętrznego nastawienia do drugiego człowieka, w tym starszego, bezradnego, ubogiego”.

– Sztandarowym przykładem jest „Niewidzialna Ręka”, jedyna i niepowtarzalna akcja telewizyjna w skali świata polegająca na bezinteresownym oraz anonimowym czynieniu dobra. Sztab sugerował: To, co zrobicie, musi być pożyteczne. Niewidzialni powinni też działać zawsze wtedy, kiedy ktoś potrzebuje ich pomocy. I działali. Co ważne, to dzieci same decydowały komu i jak pomóc. Naciągali staruszkom wody ze studni, reperowali furtki i płoty, pomagali zwieźć zboże z pola, opiekowali się grobami żołnierzy poległych podczas II wojny światowej, naprawiali inwalidom wózki, nieśli pomoc chorym, wyposażali szkolne gabinety w pomoce naukowe. Robili małe, ale w istocie wielkie rzeczy.

– Ale jeden z uczynków był wyjątkowy. Przeszedł do historii i obrósł legendą. Jego bohaterem był Antek Koszyk z Gorlic.

– Antek, wówczas dziesięcioletni chłopiec zorientował się, że niedaleko, w Zagórzanach, jest Państwowy Dom Dziecka. Stamtąd zaś bardzo blisko, bo o „rzut beretem”, leży Szymbark, wieś, która nie należy do najbiedniejszych. By nie pokazać twarzy, zatelefonował do dyrektora Jana Bochenka i przedstawił się jako „Niewidzialny” o numerze 13128. – Czy pan dyrektor zgodzi się, żeby mieszkańcy Szymbarku wzięli dzieci na ferie? – zapytał. – Zgadzam się, ale pod warunkiem, że przyjdą z dowodami osobistymi – padła odpowiedź. Napisał listy do mieszkańców Szymbarku, prosząc o przyjęcie do rodzinnego grona sieroty z Państwowego Domu Dziecka. Każdy opatrywał własnoręcznym rysunkiem i prostą rymowanką, w której słowo „chatka” rymowało się z „matka”. Było trzydzieścioro kilkoro dzieci. Przyszło po nie ponad czterdziestu chętnych: Wąsowie, Górscy, Krzemińscy, Cetnarowscy, Tomasikowie… Dzieciary spędziły u nich najpierw wakacje, a później kolejne ferie i święta.

– Przez dwadzieścia lat telewizja propagowała tę wspaniałą akcję.

– Tak naprawdę „Niewidzialna Ręka” narodziła się nie w telewizji, lecz w „Świecie Młodych”. Dokładnie 21 czerwca 1957 roku. I to za sprawą kilku chłopców, którzy w swojej wsi robili dobre uczynki. Po jednej ze swych akcji na podwórku babci Marciniakowej zostawili karteczkę: Przepraszamy, że bez pozwolenia weszliśmy dzisiejszej nocy na Pani podwórko. Psu daliśmy kawałek kiełbasy, więc nie szczekał. Siekierę, która była bez trzonka, oddamy, po naprawieniu, jutro o północy. Jesteśmy na szlaku Niewidzialnej Ręki. Redakcja pomysł podchwyciła i włączyła go do wakacyjnej Wyprawy Tysiąca Przygód. Jednak wówczas wydarzyło się coś równie ważnego i wyjątkowego – narodziło się dziennikarstwo inspirujące. I wcale nie chodziło o to, że dziennikarze podsuwali dzieciom pomysły na zabawy, lecz sami korzystali z tych nadsyłanych przez dzieciaki, ubierając je w mądre i pożyteczne akcje. Jak ta z Niewidzialną Ręką. Gdy w 1964 roku Maciej Zimiński przeszedł do telewizji, zabrał z sobą całą filozofię harcerskiej gazety nastolatków.

– Cokolwiek byśmy powiedzieli o „Świecie Młodych”, nie da się przecenić jego znaczenia.

– To prawda, bo nie ma dziedziny życia, którą by pominięto. W „ToMiKu” dzieci uczyły się astronomii, fizyki, chemii, budowały teleskopy. W „Klubie Ptakolubów” prowadziły obserwacje ptaków, liczyły bociany, budowały dla nich karmniki i domki. W „Lidze Reporterów”, największej szkole dziennikarstwa jaką widział świat, poznawały tajniki tego zawodu, a znakomity Janusz Popławski, gitarzysta, kompozytor, aranżer, publicysta i wydawca, prowadził lekcje gry na gitarze. Takich rubryk było wiele.

– Właśnie skończyłeś książkę o „Świecie Młodych”. 420 stron samego tekstu, cała historia tej niezwykłej harcerskiej gazety nastolatków.

– Kilka lat dokumentacji, szperania w archiwach, odszukiwania ludzi, spisywania ich wspomnień. Może będę nieskromny, ale dla wielu, podobnie jak ta o TDC, będzie to książka niezwykła. Nie tylko dlatego, że dzięki niej czytelnicy wyruszą w podróż do krainy dzieciństwa. Po prostu każdy w tej książce odnajdzie siebie, swoich rodziców lub dziadków. Odnajdzie brata lub siostrę, kolegę z bloku, koleżankę z podwórka, kumpli z klasy czy sympatię z wakacji. Właśnie dlatego. Bo to książki o każdym z nas. Dlatego je napisałem. Napisałem je również po to, aby pamięć o Telewizji Dziewcząt i Chłopców, jak i o „Świecie Młodych”, nie zaginęła oraz by odkłamywać historię naszej młodości.

– Dr hab. Przemysław Grzybowski prof. Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy w jej recenzji napisał: „Sławomir Malinowski już raz po mistrzowsku zabrał czytelników w nostalgiczną podróż do czasów PRL przy pomocy książki „Telewizja Dziewcząt i Chłopców. Historia niczym baśń z innego świata”. Jego kolejna monografia, stanowiąca nie tyle kontynuację poprzedniej, co swoiste wprowadzenie do niej, to kolejna okazja do wyprawy w rzeczywistość „Świata Młodych” – fenomenalnej i unikalnej w skali świata gazety dla dzieci i młodzieży”. Wiem, że ogłosiłeś zbiórkę na jej wydanie.

– Czasy mamy inne niż kiedyś. Teraz autor musi sfinansować wydanie książki. Ponieważ robię jednocześnie cykl filmów o „Świecie Młodych”, musiałem taką zrzutkę zorganizować. Będę wdzięczny za każdą pomoc.

Ze Sławomirem Malinowskim rozmawiał Łukasz Jastrzębski
Źródło: MyslPolska.info

image_pdfimage_print

TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.