Liczba wyświetleń: 243
Jeszcze kilka lat temu krwistoczerwona mapa pogodowa Niemiec mogłaby uchodzić za internetowy żart lub grafikę z mema. Dziś niemal identyczne obrazy pojawiają się w głównym wydaniu wiadomości publicznych mediów, takich jak niemiecka Tagesschau. Co gorsza, niektórzy „weryfikatorzy faktów” mają trudności z odróżnieniem, czy te obrazy są prawdziwe, czy wygenerowane przez sztuczną inteligencję.
Ostatni przypadek pokazuje, jak groteskowy stał się medialny przekaz klimatyczny. Użytkownik portalu społecznościowego opublikował zrzut ekranu z prognozy pogody Tagesschau – Niemcy przedstawiono jako kraj płonący czerwonym żarem piekielnym. Ironiczny podpis o „propagandzie klimatycznej” wystarczył, by do akcji wkroczył zespół Reuters Fact Check. Weryfikatorzy uprzejmie zapytali, czy obraz został zmanipulowany lub wygenerowany przez AI.
Tymczasem to, co miało być satyrą, stało się codziennością. Styl państwowych mediów – przerysowany, histeryczny, epatujący kolorami i dramatyzmem – zaczyna przypominać parodiowanie samych siebie. Dawniej 30°C oznaczało żółte słoneczko na mapie. Dziś to alarmująca czerwień i hasła typu „śmiercionośna fala upałów” czy „kryzys klimatyczny”.
Faktyczne kłamstwo czy polityczna prawda?
Problem nie ogranicza się do grafiki. Chodzi o całkowitą zmianę narracji. Publiczne media w Niemczech, Szwajcarii, Francji czy Stanach Zjednoczonych – zwłaszcza te związane z agendą UE, NATO i tzw. Zielonym Ładem – zaczęły traktować „walkę z klimatem” nie jako temat, lecz jako misję. Krytyka? Natychmiast uznawana za „denializm”, „dezinformację” lub „prawicową propagandę”.
Prawda została zastąpiona moralnym szantażem, a weryfikacja faktów zamieniła się w kontrolę zgodności z oficjalną linią ideologiczną. „Weryfikatorzy faktów” nie sprawdzają już, czy coś jest prawdą, lecz czy nie odbiega od narracyjnej poprawności. Kto pokazuje przerysowane obrazy – nawet gdy są autentyczne – staje się podejrzanym o manipulację.
Media kreują rzeczywistość, której same nie rozpoznają
Największy paradoks? To nie satyrycy fałszują obraz rzeczywistości – robią to sami dziennikarze. A potem ich koledzy-faktcheckerzy zadają pytania: „Czy to prawda?” – nie wiedząc, że to autentyczne materiały od ich powiązanych z nimi nieraz mediów.
Zatracona została granica między informacją a propagandą, między dziennikarstwem a aktywizmem. Jeśli nawet „weryfikatorzy” nie potrafią już rozpoznać, co jest rzeczywistością, a co fikcją, mamy do czynienia nie tylko z kryzysem zaufania. To głęboka, strukturalna zapaść wiarygodności mediów.
Nowa epoka: rzeczywistość jako satyra
Nie żyjemy już w epoce fałszywych informacji. Żyjemy w czasach, gdy prawdziwe wiadomości wyglądają jak satyra. Kiedy mapa pogody z głównego wydania wiadomości wygląda jak mem wygenerowany przez AI, to nie jest to już problem z informacją. To dowód, że granice zostały przekroczone.
Problemem dzisiaj nie jest satyra. Problem jest, że rzeczywistość zaczęła ją przypominać.
Źródło zagraniczne: UncutNews.ch
Źródło polskie: WolneMedia.net