Rząd Tuska stworzy super urząd. Zajmie się gnębieniem Polaków

Opublikowano: 12.12.2024 | Kategorie: Gospodarka, Polityka, Prawo, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 2063

Rząd Tuska tworzy specjalny urząd do spraw zwalczania szarej strefy. Pod pretekstem ochrony gospodarki przed nieuczciwą konkurencją zostanie stworzony kolejny mechanizm utrudniania życia uczciwym Polakom i pozwalający na prześladowanie ich.

Międzyresortowy Zespół do spraw Zwalczania Szarej Strefy – tak nazywać się będzie nowy urząd, złożony z przedstawicieli Krajowej Administracji Skarbowej, Straży Granicznej, Policji i kilku jeszcze innych urzędów. Jego celem będzie skoordynowanie działań państwowych, które mają ograniczyć „szarą” strefę. Pod tym pojęciem państwo rozumie obrót gospodarczy prowadzony poza ewidencją księgową i rozliczany „z ręki do ręki”, czyli bez odprowadzania podatku. Urzędnicy liczą na to, że ich działania doprowadzą do wyeliminowania tych zjawisk z polskiej gospodarki i w konsekwencji do poprawy sytuacji finansowej państwa. Członkowie zespołu chcą, by wskutek ich działań Skarb Państwa uzyskał nowe miliardy złotych.

Pod naciskiem

Oficjalnie pomysł powołania nowego urzędu wynika z zaleceń Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Ta lichwiarska instytucja (udziela zadłużonym państwom pożyczek na niekorzystnych dla nich warunkach) sporządziła raport, z którego wynika, że państwo polskie nie radzi sobie z walką z szarą strefą, czego konsekwencją są miliardy złotych strat Skarbu Państwa. Raport MFW wskazywał jako przyczyny tego: niekontrolowany obrót gotówką, brak mechanizmów kontrolujących obrót gospodarczy w relacji B2C (firma – klient indywidualny) lub C2C (klient indywidualny – klient indywidualny), niedostateczne egzekwowanie przepisów dotyczących ewidencji księgowej i bankowej, w końcu nieuregulowany fiskalnie handel internetowy. Co mieli na myśli lichwiarze z MFW? Choćby handel detaliczny na drobną skalę, od którego nie jest odprowadzany żaden podatek.

Weźmy przykład: emerytka chce sobie dorobić do skromnego świadczenia. W przydomowym ogródku zbiera więc marchewkę i sprzedaje ją potem na pobliskim placu targowym. Niech kilogram marchewki kosztuje 5 złotych, babcia więc wzbogaci się o 50 złotych na sprzedaży 10 kilogramów. Jeśli w jej ogródku panuje urodzaj i może codziennie, przez miesiąc sprzedawać 10 kilogramów marchewki, w ciągu 30 dni zarobi na tym 1500 złotych. Marchewka z ogródka babci trafi do kuchni klienta. Pieniądze zaś trafią bezpośrednio z kieszeni klienta do portfela babci. W tej transakcji nie ma więc miejsca na pazerne państwo.

Jeśli przepisy o zwalczaniu szarej strefy wejdą w życie, babcia – jeśli nadal będzie chciała sprzedawać marchewkę – będzie musiała zarejestrować działalność gospodarczą i wyposażyć się w kasę fiskalną (koszt ok. 2000 złotych). Potem do ceny każdego kilograma marchewki będzie musiała doliczać 8 proc. VAT. A więc cena marchewki wzrośnie z 5 do 5,40 złotych za kilogram. Klient będzie więc musiał więcej zapłacić. Te 40 groszy złotych z VAT od każdego kilograma marchewki babcia będzie musiała odprowadzić do lokalnego urzędu skarbowego. Ale nie tylko. Sprzedając marchewkę, babcia osiągnie dochód, od którego będzie musiała zapłacić podatek dochodowy (19 proc.). Od 5 złotych będzie to 95 groszy. A zatem babci zostanie w kieszeni tylko 4,05 groszy, za to cena kilograma marchewki wzrośnie do 5,40 złotych. Różnicę (1,35 zł) zgarnie państwo z tytułu podatku dochodowego (PIT) i podatku od towarów i usług (VAT). Sprzedawca będzie miał mniej, a klient zapłaci więcej. Wszystko po to, by zrobić miejsce dla pazernego fiskusa.

A co się stanie, jeśli babcia nie podporządkuje się przepisom i nie kupi kasy fiskalnej? Wówczas grozić jej będzie mandat od 500 do 20 tysięcy złotych za prowadzenie sprzedaży poza ewidencją księgową. Aby te mandaty wlepiać, na chodniki i bazary ruszą strażnicy miejscy, którzy odgórnie będą mieli narzucone „limity” dzienne nałożonych kar i mandatów. Taka kara, nawet w minimalnej wysokości, skromnie żyjącą emerytkę może narazić na bankructwo.

Diabelska alternatywa

Wspomniana babcia będzie więc miała trzy możliwości. Pierwsze to naginać prawo i ryzykować wpadkę, a więc mandat. Jeśli się zdecyduje na to, kara finansowa jest tylko kwestią czasu. Druga możliwość to podporządkować się nowym regulacjom. To oznacza dla babci w pierwszej kolejności formalności biurokratyczne, tj. rejestrację działalności gospodarczej i otworzenie konta bankowego. W drugiej kolejności to koszty: przede wszystkim koszt zakupu kasy fiskalnej i koszt szkolenia z jej obsługi, w końcu zsynchronizowanie kasy z kontem bankowym. W trzeciej kolejności jest to dodatkowe obciążenie dla kręgosłupa babci. Do 10 kilogramów marchewki (dźwigniecie takiego ładunku dla niejednej emerytki stanowi wyzwanie nie do przejścia) trzeba będzie dodać jeszcze kilkaset gramów ciężaru kasy fiskalnej.

W końcu trzecia możliwość to machniecie ręką na nowe przepisy i rezygnacja ze sprzedaży marchewki. Wówczas warzywo rosnące w ogródku babci zmarnuje się i zgnije, klienci będą mieli mniejszy wybór, a państwo i tak nie dostanie pieniędzy. Kto na tym zyska? Wielkie koncerny handlowe i sieci supermarketów. To do nich bowiem przyjdą klienci chętni na zakup marchewki. Taka sieć będzie więc mogła jeszcze bardziej śrubować wymagania stawiane dostawcom (w tym terminy płatności). Ponieważ coraz mniej rolników będzie w stanie tym wymaganiom sprostać, sieci odwrócą swoje zainteresowania zakupowe w stronę zagranicznych dostawców. Czyli ucierpi na tym cały sektor rolny.

Wielka inwigilacja

Ściganie drobnych handlarzy detalicznych, którzy nie odprowadzają podatków od najdrobniejszych, kilkuzłotowych transakcji, będzie tylko jednym z obszarów działania nowej instytucji. Drugim będzie monitorowanie transakcji płatniczych. Urzędnicy będą się przyglądać każdemu przelewowi, który ich zdaniem będzie „niestandardowy”. A jaki jest „standardowy”? Taki, jaki uznają biurokraci. Jeśli Kowalski pracuje na pełen etat, a pracodawca odprowadza podatki i składki zdrowotne za niego, a raz w miesiącu wypłaca mu pensję, to jest to przelew „standardowy”. Ale jeśli ten sam Kowalski robi przelew Nowakowi, to urzędnicy mogą już wezwać go do wyjaśnienia. I potem pozostanie wybór, jak to opodatkować. Kowalski nie prowadzi działalności gospodarczej, więc nie można kazać mu doliczyć do kwoty VAT-u. Ale można uznać ten przelew za przychód Nowaka i obciążyć go podatkiem dochodowym (19 proc.). Aby ten system się sprawdził, należy obywateli pozbawić prawa do korzystania z gotówki. I to jest jeden z powodów, dla którego władza robi, co może, aby wprowadzić w Polsce obrót bezgotówkowy.

Za tym mają pójść zmiany przepisów w dziedzinie zwalczania prania pieniędzy i finansowania terroryzmu. Chodzi o większą kontrolę nad przelewami o ustalonej wysokości. Dziś w jednych bankach jest to 10 w innych 15 tysięcy euro. Każdy przelew powyżej tej wysokości bank musi zaraportować do urzędu skarbowego. Ten może, ale nie musi, wezwać obywatela do złożenia wyjaśnień. W myśl nowych przepisów ten pułap ma zostać obniżony do 2 tysięcy euro. Każdy przelew powyżej tej kwoty będzie już monitorowany przez fiskusa. Również każda wpłata gotówkowa na konto bankowe będzie monitorowana. To oznacza, że nasze codzienne życie stanie się serią spacerów po urzędach skarbowych. Zupełnie niepotrzebnie.

„Szara” strefa

Problem w tym, że międzyresortowy zespół do spraw zwalczania szarej strefy zwalczać będzie drobny handel i drobną przedsiębiorczość, która w żaden sposób państwu nie zagraża. Jeśli państwo nie ściągnie 40 groszy od babci sprzedającej kilogram marchewki to – jeśli miesięcznie sprzedaje ona 300 kilogramów – nie dostanie 120 złotych. Jeśli takich babć państwo pominie tysiąc w całej Polsce, to oznacza, że nie dostaje 120 tysięcy złotych. Jeśli jednak państwo zacznie walczyć z tym procederem i dobijać się o tę kwotę to… i tak jej nie dostanie. Większość babć wówczas zrezygnuje, inne będą zamieszczać ogłoszenia w Internecie, tylko jednostki zgodzą się na podporządkowanie nowym regułom fiskalnym. Państwo więc jak wcześniej nic nie miało, tak i później nic nie uzyska. Za to wprowadzi nam potężne komplikacje w życiu codziennym. Jednak komplikacje, przeszkody i tworzenie bezsensownych problemów, to nieodłączne cechy socjalizmu.

Autorstwo: Leszek Szymowski
Źródło: NCzas.info

image_pdfimage_print

TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. replikant3d 12.12.2024 21:11

    Bo tu nie chodzi o ,,zysk,, państwa. To ma wyłącznie za zadanie gnębienie obywateli i ,,tresurę,, ludzi pod NWO, i zrujnowanie ich .

  2. Foxi 13.12.2024 15:44

    Za PRL-u nie wolno było źle mówić o Związku Radzieckim. Obecnie nie wolno źle mówić tylko o Unii Europejskiej, imigrantach muzułmańskich, Ukraińcach, Żydach, szczepionkach, ocieplonych klimatycznie, murzynach, NWO, sektach religijnych co palą świeczki, bankowcach, politykach, sądownictwie i osobopostaciach myślących że mają 52 płcie. Nastała pełna wolność.

  3. niecowiedzacy 22.12.2024 01:27

    Autor zajmuje się nie tylko obroną biednych babć, zdrowego rozsądku, złą Unią Europejską ale i propagandą. Znałem faceta który po roku 1987 zajął się handlem złotem na rynku, oczywiście nielegalnie bo nie miał zarejestrowanej działalności gospodarczej. Kiedy po roku 1989 wygrała Solidarność, pan zarejestrował działalność gospodarczą handel złotem, podnajął sobie kawałek powierzchni sklepowej. Potem okazało się iż jest ustawiony w wojewódzkich strukturach Solidarnośći. I tu zaczęła się tragedia pozostałych rynkowych handlarzy złotem którzy mieli zarejestrowaną działalność gospodarczą i płacili odpowiednie podatki. Otóż ten facet załatwił w radzie miejskiej iż handel złotem na rynku, pomimo posiadania ważnych zezwoleń i opłacania podatków jest niedozwolony i należy wynająć powierzchnię sklepową, aby móc dalej prowadzić handel złotem. Tak więc od początku działalności ludzi Solidarnych, zajmowali się oni pilnowaniem wyłącznie swoich interesów. A co do Unii Europejskiej to przecież do wstąpienia do niej też namawiali ludzie Solidarni.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.