Liczba wyświetleń: 1001
Rada Polityki Pieniężnej stwierdziła, że tempo wzrostu gospodarczego w Polsce spada. Grozi nam też deflacja. To zjawisko groźne dla gospodarki, bo oznacza, że na rynku brakuje pieniędzy. Przejęcie w poniedziałek przez MSW kontroli nad Polską Wytwórnią Papierów Wartościowych, która m.in. produkuje banknoty, może oznaczać, że rząd zamierza dodrukować pieniędzy – pisze „Gazeta Polska Codziennie”.
Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła stopy procentowe na dotychczasowym poziomie, nie zmieniając ich od roku. Marek Belka, szef Narodowego Banku Polskiego, poinformował po posiedzeniu RPP, że obniżek stóp we wrześniu raczej nie będzie. Spodziewa się za to, że w najbliższych miesiącach wskaźnik inflacji będzie poniżej zera, a to może oznaczać osłabienie wzrostu gospodarczego i konieczność podniesienia stóp procentowych.
O groźbie deflacji, czyli długotrwałym spadku przeciętnego poziomu cen, mówi też szef resortu finansów Mateusz Szczurek. „Ryzyko deflacji jest bardzo duże i to w ujęciu rok do roku, bo spadek cen miesiąc do miesiąca w wakacje zdarzał się często. Wszystko wskazuje na to, że deflacja może się przedłużyć poza wakacje” – ostrzega minister. Czy deflacji trzeba się bać? „To zjawisko, które straszy po nocach większość ekonomistów, bo zmienia zachowania gospodarstw domowych i przedsiębiorstw” – przyznaje prezes NBP.
W obliczu deflacji firmy mniej inwestują, a ludzie mniej wydają, przez co na rynku jest mniej pieniędzy. To z kolei oznacza niski popyt i kłopoty ze sprzedażą towarów. Zmusza to producentów do obniżania cen i ograniczania produkcji. Ponoszą wtedy straty, które rekompensują obniżkami płac albo zmniejszeniem zatrudnienia. W ten sposób ma miejsce dalsze ograniczanie popytu oraz presja na spadek cen i produkcji. To prosta droga do spowolnienia gospodarczego, którego objawy w Polsce już widać, mimo uprawianej przez rząd propagandy sukcesu.
Autor: Marek Michałowski
Źródło: Gazeta Polska Codziennie, Niezależna.pl
Na WM czasem są lewackie brednie, np. z nowego obywatela, ale czegoś takiego bym się nie spodziewał.
Skoro deflacja to zło w czystej postaci, to dlaczego nie mamy inflacji na poziomie 1000% rocznie?
Może troszeczkę poprawię pana ministra oraz twórcę artykułu.
Deflacja na niskim poziomie zachęca do nieprzeżerania całej pensji. Wzmaga to oszczędności, które są podstawą inwestycji, a to właśnie inwestycje są podstawą rozwoju gospodarczego.
Inflacja na niskim poziomie zachęca do przeżerania całej pensji. Ludzie bez oszczędności w przypadkach losowych są zmuszeni pożyczać pieniądze od bandyckich banków, które kreują pieniądze, tworząc jeszcze większą inflację. Oczywiście bogatsi wymienią cyferki z kont na aktywa pokroju złota, srebra, mieszkań itd. na co nie stać ludzi żyjących z miesiąca na miesiąc.
Wysoka deflacja faktycznie wprowadziłaby chaos i zastój gospodarki, ale taka nam nie grozi jeszcze przez wiele lat. Sukinsyny tylko straszą, żeby ludzie widzieli w nich ratunek przed biedą, a tak naprawdę chodzi o to, żeby dalej napędzać bandytyzm kredytowy.
Optymalną wartością inflacji na wolnym rynku jest 0%, ale niestety od wielu lat mamy wysoką inflację (tak, 5% inflacji to wysoka) i ludzie przesiąknęli już wydawaniem ostatniego grosza dzień przed wypłatą, dlatego obecnie najlepszym rozwiązaniem byłoby około 1-2% deflacji.
@biedak – świetne podsumowanie. Dokładnie tak jak mówisz, chcą nas przyzwyczaić, żeby inwestycje robić z kredytu a nie z oszczędności (co już chyba się nieźle przyjęło). W takiej sytuacji na każdym szczeblu gospodarki jest dodatkowy narzut w wysokości niemałych odsetek. Elegancko to widać po rynku nieruchomości gdzie mało kto już kupuje je z oszczędności. Jakby kredyty na nieruchomości zniknęły to nagle by się okazało, że ich cena to 40-60% obecnej.
http://wyborcza.biz/Waluty/1,111132,15704217,Szwajcaria_ostrzega__ze_moze_wprowadzic_ujemne_stopy.html
Nie, żebym ufał bez zastrzeżeń MFW(to dowód głupoty byłby)ale deflacja to dodatkowe źródło pesymizmu,którego w kraju nad Wisłą nam nie brak od kiedy Rostowski ogłosił koniec kryzysu w październiku 2008r.
http://wgospodarce.pl/opinie/9882-mfw-przestrzega-przed-deflacja
Wysoka deflacja nam nie grozi?Żyjesz w świecie fikcji.Od dawna mamy wzrost PKB i bezrobocia jednocześnie połączony ze spadkiem płac realnych raczej zapowiadają się ruchawki w stylu greckim lub przystąpienie do konfliktu globalnego tuż za granicą.Skąd ludzie w tym kraju mają brać optymizm?Z emigracji?Z rządów złodziei i kretynów?
Co do ukrócenia bandytyzmu kredytowego-pełna zgoda.
http://szczesnygorski.pl/ekonomiczne/kim-opiekuje-sie-panstwo-opiekuncze/
O ja pier***le! „Grozi nam też deflacja”!
Jaka propaganda, czyste perfidne kłamstwa!
Jest dokładnie na odwrót, jak pieniądz jest silny to więcej możemy kupić za tą samą kwotę co wcześniej.
Jeszcze dodam że „Odwrotnością inflacji nie jest deflacja – tylko brak inflacji” Kamil Cebulski.
Znalazłem taki ciekawy artykuł. „Hülsmann: Deflacja: największe mity” http://mises.pl/blog/2005/10/23/234/ 11 Mitów na temat deflacji. Jeszcze nie przeczytałem całego, ale po krótkiej lekturze widać, że straszenie ekonomistów deflacją to jeden wielki BULLSHIT.
@ Delite Powiedz to Japończykom.
http://www.mojeopinie.pl/wrog_nr_1_w_japonii_deflacja,3,1260392316
Co prawda Polska gospodarka ze względu na brak zaawansowanego przemysłu a tym samym i eksportu jest mniej zależna od eksportu niż japońska ale Niemcy jakoś budują swoją potęgę w UE klasycznie na rozwoju eksportu.Mocno wartosciowy złoty z pewnością nie rozwinie polskiego eksportu.
A co do bullshitu to Instytut Religijny świętego rynku Misesa to dopiero jest bulshitt.
Inflacja, delfacja… – pierdoły.
Gospodarka dalej będzie wytwarzać tyle samo, ludzie dalej będą potrzebować podobne ilości produktów do konsumpcji. A czy cena to 1zł czy 10000zł to bez znaczenia.
Jeśli jest mało pieniędzy na rynku – ceny będą niskie, dużo pieniądza – wysokie ale generalnie wartość produktu będzie nadal TAKA SAMA.
Deflacja ma też wpływ na eksport i import ale nie aż tak straszny jak to się wieszczy.
Największy problem z deflacją mają banki, które w okresie deflacji tracą.
Nie zwykli ludzie.
Mamy nadprodukcję dóbr i usług. Ale niema pracy i pieniędzy by je nabyć.
I to nie znaczy że będą taniały po prostu będą gniły w magazynach. Deflacja nic nie da gospodarka jeszcze bardziej się zdusi. Dodruk także nic nie da oprócz zwiększenie kredytu i większego zadłużenia.
Zarówno inflacja jak i deflacja to kompletne bzdury starej ekonomii. Działały w erze niedostatku.
Po prostu trzeba wypełnić tą lukę bezrobocia technologicznego. Wystarczy bezwarunkowy dochód podstawowy. Każdy zacznie robić to co lubi a nie lepić ludziki z plasteliny i przekładać papierki z kupki na kupkę, byleby tylko przeżyć. To jest chore ile biurokracja i administracja pochłania zasobów i podatków. Ileż różnej maści specjalistów od niczego i profesuruw biorących granty za badania które nic nie wnoszą. Uwolnić prawo patentowa współpraca zamiast rywalizacji a nie marnotrawienie czasu.
tu usłyszymy co to jest deflacja , a co inflacja
http://www.youtube.com/watch?v=SFTj2LB3jiM&list=PLe5XN-XXG1WsUsXqt2TL6_kh7mcfO0bDh