Liczba wyświetleń: 2287
Zamknięto jeden z londyńskich portów lotniczych po tym, jak Ryanair całkowicie się z niego wycofał. Dlaczego irlandzki przewoźnik zdecydował się na tak drastyczny krok?
Najmniejsze lotnisko brytyjskiej stolicy, Londyn Southend, zostało całkowicie zamknięte dla pasażerów. To skutek ostatecznego wycofania się stamtąd Ryanaira. Skąd tak dramatyczne decyzje przewoźnika i władz lotniska?
Pod koniec października irlandzkie tanie linie lotnicze wykonały swoje ostatnie loty z lotniska Londyn Southend, by następnie zlikwidować wszystkie połączenia obsługujące ten brytyjski port. Wycofanie się Ryanaira było dla lotniska ostatecznym ciosem, ponieważ oznaczało koniec jakichkolwiek regularnych lotów pasażerskich. W konsekwencji kilka dni później, z początkiem listopada, władze portu Londyn Southend całkowicie zamknęły terminal pasażerski.
Wycofanie się Ryanaira nie było jednak głównym problemem lotniska Southend, ale raczej po prostu kolejnym ogniwem w łańcuchu niefortunnych zdarzeń. Jak przypomina portal fly4free, poważne kłopoty lotniska Londyn Southend pojawiły się przede wszystkim z powodu pandemii, która drastycznie przerwała wszelkie plany rozwojowe tego najmniejszego londyńskiego portu lotniczego.
Jeszcze zanim wprowadzono jakiekolwiek restrykcje, przez lotnisko Southend rocznie przewijało się około 2 miliony pasażerów (dane z 2019 roku). Nie jest to może wynik porażający, jednak wciąż regularnie odlatywały stąd samoloty takich popularnych linii, jak Ryanair czy easyJet. Niestety, w 2020 roku ruch na lotnisku gwałtownie spadł, a w końcu niemal zamarł, co doprowadziło do obecnej sytuacji.
Na szczęście jeszcze nie wszystko stracone – władze lotniska ogłosiły bowiem, że loty pasażerskie zostały wycofane na razie do początku przyszłego roku. Późniejsze decyzje będą zapewne zależały między innymi od rozwoju sytuacji pandemicznej w Wielkiej Brytanii i na świecie oraz przede wszystkim od perspektyw na współpracę z poszczególnymi liniami lotniczymi.
Źródło: PolishExpress.co.uk