Liczba wyświetleń: 1730
Rolnicy skupieni w AgroUnii zakończyli pokojowe formy protestów, dlatego wczoraj w centrum Warszawy rozrzucili oni jabłka, położyli na jezdni świńskie łby oraz podpalili siano, aby zwrócić uwagę na narastające problemy w ich branży. Demonstracje nie podobają się jednak rządzącym, zaś minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński zapowiada ukaranie „chuliganerii”.
Dotychczas rolnicy skupieni wokół Michała Kołodziejczaka urządzali niewielkie blokady dróg lub rozsypywali jabłka na ulicach mniejszych miejscowości. Dzisiaj AgroUnia postanowiła jednak zradykalizować swoje działania, dlatego jej aktywiści pojawili się na Placu Zawiszy w centrum Warszawy, gdzie ponownie wyrzucili na jezdnię jabłka, a ponadto położyli na niej świńskie łby oraz podpalili opony i siano.
Kołodziejczak podkreślił, że akcja była symbolicznym odcięciem Warszawiaków od drogi, aby zwrócić uwagę na fakt, iż polscy rolnicy są w coraz większym stopniu odcięci od rynku spożywczego w swoim własnym kraju. AgroUnia właśnie z tego powodu domaga się zapewnienia obecności w supermarketach przynajmniej połowy produktów pochodzących od polskich producentów oraz oznaczania towarów obcego pochodzenia.
Akcją rolników oburzony jest wspomniany Brudziński, którego działania wpisują się w trwające od kilku miesięcy próby szczucia społeczeństwa na polskich rolników. Szef MSWiA zapowiedział więc ukaranie „chuliganerii”, jak określił uczestników protestu, zaś policja już zabezpieczyła monitoring miejski w celu zidentyfikowania sprawców zamieszania w centrum stolicy.
Na podstawie: Facebook.com/projektAGROunia, DoRzeczy.pl, Dziennik.pl
Źródło: Autonom.pl
Likwidacja Polskiego rolnictwa i rolników to ostatni punkt wprowadzania polin. Polska to od czasów Lechii kraj rolniczy, zasoby naturalne to tylko dodatek. Choć jak widać z zasobów własnych ropy, węgla i metali też korzystać nie możemy.
Czyja to wina, że głupi Polak woli kupić obcą tandetę i śmieci, niż to co sam wyprodukował?
Potem budzi się z ręką w nocniku i zdziwiony, że jego polski pracodawca zbankrutował…
Gdyby Polacy kupowali tylko w polskich sklepach, polskie produkty i usługi, to obcy kapitał szybko zwinąłby żagle, a polska gospodarka by kwitła. Tyle tylko, że to utopia…
Wśród moich znajomych tylko ja UPARCIE kupuję w społem, na „ryneczku” polskie produkty od Polaka. Dobre, świeże, zdrowe. A oni jak zamroczeni jadą w sobotę do lidla i pełne wózki żarcia zbieranego łopatami z podłogi przez ich pana-niemca ładują w swe wypchane chemią i tanim koncernowym piwem, tłuste brzuszyska. I chorują na raki, na wrzody, łysieją, brak kondycji, bo przecież w sobotę „kup więcej, kup więcej” 😉 Śmieszne to i smutne zarazem. A dziś, jak co piątek, kupiłem mleko od krowy pasionej na łące, takie w brudnej butelce plastikowej, świetne jest, można przyjąć litra „z gwinta” i samopoczucie się od razu poprawia 😉