Liczba wyświetleń: 809
Syryjska armia rządowa wyzwoliła w czwartek (17.10), w wyniku zakrojonej na szeroką skalę operacji, miasto Bleyd w obszarze Nazhha, znajdującym się w na południowo-wschodnich obrzeżach Damaszku. Bojownicy rebelianccy kontrolowali miasto przez ostatnie półtora roku.
Ekstremiści zdołali zbudować w miasteczku chałupnicze warsztaty, wykorzystywane do produkcji broni, w szczególności pocisków moździerzowych, min, materiałów wybuchowych i granatów ręcznych. W Bleyd obowiązywało prawo szariatu, stworzono szariackie sądy, publicznie, na centralnym placu, karano śmiercią „winnych”, głównie miejscowych mieszkańców. Tysiące z nich było zakładnikami.
Podczas operacji wojsko skonfiskowało broń, porzuconą podczas ucieczki. Były to głównie amerykańskie karabiny i pociski izraelskiej produkcji. Operacja wyzwalania miasta trwała nieprzerwanie przez 20 godzin. Setki najemników z krajów arabskich takich, jak Jordania, Irak i Arabia Saudyjska – zostało zlikwidowanych. Pozostali uciekli na północ w kierunku miejscowości Hudżejra i Gazal. Obszary te są również zablokowane przez syryjską armię, która, jak informuje agencja ITAR-TASS, zaciska coraz szczelniej pierścień wokół rebeliantów.
W czwartek rano syryjskie wojsko zaprosiło ekipy telewizyjne z czołowych syryjskich kanałów telewizyjnych, aby przedstawić szczegóły operacji.
W składzie syryjskiej armii, walczącej o Bleyd, byli obecni irańscy wojskowi i szyiccy bojownicy z proirańskiego Hezbollahu, którzy otwarcie ustawili swoje punkty kontrolne na głównych ulicach i powiesili również portrety irańskiego przywódcy duchowego szejka Alego Chamenei i przywódcy Hezbollahu – szejka Hassana Nasrallacha. Jak powiedział przed kamerami jeden z bojowników Hezbollachu, przedstawiający się jako Luajem, irańscy wojskowi nie podejmują działań wojskowych, ale odgrywają głównie funkcje ochronne. Bojownik nie wyjawił ilu członków Hezbollahu szturmowało o świcie miasto, podając tylko, że chodzi tu o setki ludzi.
Syryjscy rebelianci wysadzili w sobotę w powietrze wojskową placówkę kontrolną pod Damaszkiem, a w wybuchu i podjętej po nim wymianie ognia zginęło ponad 30 ludzi po obu stronach – poinformowało opozycyjne Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.
Według mającego swą siedzibę w Wielkiej Brytanii Obserwatorium, śmierć poniosło 15 rebeliantów i co najmniej 16 żołnierzy, a eksplozja przy placówce w pobliżu przedmieść Damaszku Mleiha i Dżaramana była dziełem zamachowca samobójcy z powiązanego z Al-Kaidą ugrupowania Front Nusra.
Zwolennicy Frontu Nusra poinformowali z kolei na Twitterze, że zamachowiec zamierzał początkowo wysadzić się w powietrze wraz z samochodem, ale wysiadł z niego przed zdetonowaniem umieszczonej wewnątrz bomby. Jak twierdzą, rebelianci zdobyli zdemolowaną wybuchem placówkę i walczą o położony w pobliżu drugi taki obiekt.
Syryjska państwowa telewizja poinformowała o wybuchu, ale nie ujawniła dokładnej liczby jego ofiar. Według niej kilka osób zostało zabitych bądź rannych w „terrorystycznym zamachu bombowym”.
Jak podało Obserwatorium, rebelianci ostrzelali również pociskami rakietowymi przedmieście Dżaramana, które jest pod kontrolą reżimu prezydenta Baszara el-Asada. W odpowiedzi odrzutowce rządowego lotnictwa przeprowadziły cztery ataki na obsadzone przez rebeliantów okoliczne tereny.
Trwający od marca 2011 roku krwawy konflikt wewnętrzny w Syrii spowodował dotąd ponad 100 tys. ofiar śmiertelnych i trwałe przemieszczenie około 7 mln ludzi.
Autorzy: ECAG (akapity 1-5), JW (6-11)
Na podstawie: vz.ru, PAP
Źródła: Geopolityka, Niezależna
Kompilacja 2 wiadomości na potrzeby „Wolnych Mediów”