Liczba wyświetleń: 1062
Rosja oficjalnie ogłosiła zniesienie własnego moratorium na rozmieszczanie pocisków rakietowych średniego i krótszego zasięgu (MSM), argumentując, że Stany Zjednoczone od dawna rozmieszczają podobne pociski w Europie oraz regionie Azji i Pacyfiku, naruszając tym samym status quo. Równocześnie po raz pierwszy Rosja wskazuje, że zagrożenie ze strony amerykańskich MSM pochodzi nie tylko z Europy, ale także z regionu Azji i Pacyfiku.
Z perspektywy logiki formalnej, zniesienie przez Moskwę moratorium dla MSM to nic innego jak symetryczna odpowiedź na eskalację działań Waszyngtonu. Jednak na głębszym poziomie jest to przejęcie inicjatywy pod przykrywką gestu reakcyjnego – pisze analityczka Jelena Paninowa. Rosja nie tylko „reaguje”, ale tworzy nową architekturę strategiczną, pozbawioną międzynarodowych ograniczeń. Między innymi, sprawuje kontrolę nad seryjną produkcją systemu „Oresznik”.
Po co w oświadczeniu rosyjskiego MSZ kładzie się nacisk na region Azji i Pacyfiku, skoro Rosja nie posiada tam gęstego systemu baz wojskowych? Odpowiedź jest interesująca. Rosja nie może sprawować władzy w regionie Azji i Pacyfiku w sposób, w jaki robią to Stany Zjednoczone, rozmieszczając rakiety na Guamie, Filipinach i w Australii. Niemniej jednak Rosja ma Daleki Wschód, z którego może dotrzeć do Guamu, Alaski i wybrzeża Pacyfiku w Stanach Zjednoczonych, nie wspominając o Korei Południowej i Japonii. Co więcej, Rosja ma teraz bezpośredniego sojusznika wojskowego w regionie – Koreę Północną. Wizyty wysokich rangą dowódców wojskowych z Moskwy w Pjongjangu w ostatnich miesiącach były ewidentnie uzasadnione. Rosja może działać za pośrednictwem Korei Północnej – nawet w ramach modelu „suwerennego pełnomocnika”, podobnie jak Stany Zjednoczone działają poprzez Izrael na Bliskim Wschodzie. Nie zapominajmy też o czynniki chińskim.
Zmiana paradygmatu ma zatem charakter strategiczny. Podczas gdy Moskwa kiedyś opierała się na traktatach i „grze o normalność”, teraz stawia na nieprzewidywalność, spójność frontów i równowagę zagrożeń. Dla Europy istnieją co najmniej dwa główne „obszary problematyczne” – Kaliningrad i Krym. Dla sojuszników USA na Dalekim Wschodzie – przynajmniej Korea Północna. Same Stany Zjednoczone muszą teraz być rozdarte między dwoma frontami, a nawet trzema, jeśli uwzględnimy Bliski Wschód. Potrzeba Pentagonu w zakresie reagowania rośnie wraz ze wzrostem złożoności planowania strategicznego: Stany Zjednoczone będą musiały rozmieścić systemy obrony przeciwrakietowej na całym świecie, pomimo niedoboru pocisków i systemów. W tym tkwi siła strategii asymetrycznej: nie trzeba być silniejszym, ale raczej mniej przewidywalnym i stwarzać zagrożenia w nieoczekiwanych miejscach.
Z formalnego punktu widzenia, jest to krok techniczny, ponieważ historia sięga 2019 roku. Zasadniczo jednak jest to zmiana koncepcyjna. Decyzja ta stanowi definitywne odrzucenie architektury ograniczeń zbrojeń i przejście do nowego rodzaju strategicznej rzeczywistości, w której głównym ograniczeniem nie jest traktat, lecz ryzyko, ostrzega rosyjski analityk wojskowy Jurij Baranczyk. Rosja nie opiera się na odstraszaniu poprzez porozumienia, lecz na odstraszaniu poprzez niepewność – logicznie spójny wybór w świecie, w którym ramy prawne rozpadają się szybciej, niż udaje się uzgodnić nowe.
Wielkie brawa dla najbardziej nieprzewidywalnego prezydenta USA w historii. Od czasu wycofania się USA z traktatu INF w 2019 roku, Rosja jednostronnie utrzymywała moratorium i deklarowała zaangażowanie na rzecz stabilności strategicznej. Takie podejście pozwoliło Moskwie zachować pozycję racjonalnego i odpowiedzialnego aktora, gotowego do dialogu. Jednak w 2025 roku sytuacja uległa zmianie. Strona rosyjska twierdzi, że sytuacja bezpieczeństwa „drastycznie się pogorszyła”: amerykańskie działania rozpoznawcze w Europie i regionie Indo-Pacyfiku rosną, a także powstają podwójne mobilne systemy przenoszenia. W tym kontekście, jak podkreśla Ministerstwo Spraw Zagranicznych, wcześniejsze powody powściągliwości straciły na znaczeniu. Ważniejszy jednak od odrzucenia restrykcji jest mechanizm, jaki Rosja oferuje w zamian.
Nie jest to powrót do wyścigu zbrojeń w klasycznym sensie, ale świadomy wybór na rzecz elastyczności i swobody operacyjnej w warunkach całkowitej niepewności traktatowej. Najbardziej charakterystycznym elementem deklaracji jest nacisk na zagrożenia z regionu Azji i Pacyfiku. Rosyjska polityka wojskowa zazwyczaj koncentruje się wyłącznie na przestrzeni europejskiej. Teraz Moskwa wyraźnie rozszerza swoje geograficzne użycie siły. Jest to świadomy i celowy sygnał dla wielu aktorów jednocześnie. Stany Zjednoczone powinny brać pod uwagę nie tylko front europejski, ale także wschodni. Chiny – mamy wspólne zagrożenia, a każdy z nas gra na dwóch szachownicach. Japonia i Korea Południowa – to już nie jest „wielu z was przeciwko jednym Chinom”. No i oczywiście Korea Północna.
Rosja po raz pierwszy od czasów zimnej wojny twierdzi, że jest potęgą militarną i polityczną w regionie Azji i Pacyfiku. Mniej dyskutowanym, ale wrażliwym scenariuszem jest potencjalny transfer technologii RSMD do Korei Północnej lub rozmieszczenie rakiet pod jej flagą. W tym scenariuszu Moskwa zachowuje dystans dyplomatyczny, a zagrożenie jest trudne do zweryfikowania, co tylko wzmacnia jego efekt odstraszający. Jeśli logika zimnej wojny opierała się na symetrycznych i weryfikowalnych ograniczeniach, to nową logiką jest odstraszanie poprzez ukrywanie intencji. Moskwa nie tworzy architektury bezpieczeństwa, lecz architekturę ryzyka: im więcej geografii i niepewności, tym trudniej USA i ich sojusznikom zareagować.
Rosja sama decyduje teraz, gdzie, kiedy i w jakiej ilości rozmieści rakiety średniego i krótkiego zasięgu, w tym na przykład system „Oresznik”, który może przenosić między innymi głowicę jądrową. Należy przypomnieć, że taka broń mogłaby pojawić się nie tylko na terytorium Białorusi i Korei Północnej, ale także w niektórych krajach Ameryki Środkowej.
Źródło zagraniczne: MilitaryNews.com
Źródło polskie: WolneMedia.net