Liczba wyświetleń: 947
Od 1714 roku Hiszpania traktuje Katalonię jak kolonię, grabiąc ją fiskalnie na kwotę 22 miliardów euro rocznie (10% PKB Katalonii!) i stosując rasistowskie, antykatalońskie podejście. Trwa to do dziś i dlatego potrzebujemy niepodległości dla Katalonii. W 2017 r. zorganizowaliśmy referendum w sprawie samostanowienia, a w wyniku represji, które po nim nastąpiły, prezydent Puigdemont musiał spędzić 7 lat na wygnaniu w Belgii. W tym roku, ze względu na potrzebę uzyskania przez prezydenta Pedro Sáncheza głosów partii Puigdemonta, Junts, 11 czerwca uchwalono ustawę amnestyjną, która położyłaby kres represjom, między innymi wobec prezydenta Puigdemonta. Z tego powodu, podczas procesu wyborczego w Katalonii 12 maja, Puigdemont powiedział, że wróci do Katalonii, aby wziąć udział w inwestyturze przyszłego prezydenta katalońskiego rządu.
Represje sprawiły, że druga główna partia niepodległościowa, ERC, porzuciła konfrontację i próbowała uspokoić kraj, ale doprowadziło to do utraty wielu głosów od najbardziej aktywnych i wymagających zwolenników niepodległości. Inna partia niepodległościowa, CUP, zdezorientowana tym scenariuszem, również traci wiele głosów. W ostatnich wyborach do katalońskiego rządu represje po raz kolejny uniemożliwiły kandydatowi Puigdemontowi prowadzenie kampanii w Katalonii, musiał on prowadzić kampanię na odległość za pośrednictwem Internetu, a także nie był w stanie uczestniczyć w debatach telewizyjnych. Ostatecznie ten nienormalny kontekst wpłynął na to, że ruch niepodległościowy stracił absolutną większość, którą posiadał przez ostatnie dwanaście lat. PSC, antyniepodległościowa partia prezydenta Hiszpanii Sáncheza, zajęła pierwsze miejsce, ale potrzebowała głosów ERC, aby osiągnąć absolutną większość. ERC, aby uniknąć nowych wyborów (w których straciłaby jeszcze więcej), oddała swoje głosy, aby PSC mogła rządzić Katalonią w swego rodzaju spacyfikowanej kolonii, w zamian za hipotetyczną suwerenność fiskalną dla Katalonii (obietnica, o której wszyscy wiemy, że nie zostanie spełniona, ponieważ byłaby sprzeczna z grabieżą fiskalną, która jest podstawą relacji między Hiszpanią a Katalonią).
Ale hiszpańscy sędziowie, kontynuując działania prawne, którymi prześladowali katalońskich zwolenników niepodległości, odmawiają zastosowania ustawy o amnestii uchwalonej przez hiszpański Kongres, demonstrując bezkarnie swoje niewłaściwe wykorzystanie wymiaru sprawiedliwości do celów politycznych. Mimo to teraz, gdy Puigdemont został wybrany na deputowanego drugiej pod względem liczby głosów partii w katalońskim parlamencie, ogłosił, że zgodnie z obietnicą wróci do Barcelony w dniu inwestytury, 8 sierpnia. Sędziowie wydali instrukcje katalońskiej policji, która, dowodzona przez ERC i prawnie zobowiązana do podporządkowania się, przeprowadziła imponującą operację policyjną, aby uniemożliwić Puigdemontowi wejście do parlamentu.
Następnie, przed tłumem, który przyszedł go powitać przed parkiem parlamentarnym, prezydent Puigdemont wygłosił przemówienie, w którym jasno stwierdził, że sędziowie złamali prawo, że konflikt między Katalonią a Hiszpanią nie zniknął i że Katalończycy nadal domagają się niepodległości Katalonii. Po przemówieniu prześlizgnął się przez tłum i uciekł bez aresztowania. Policja, zagrożona przez sędziów, uruchomiła operację Cage, zamykając ruch na wszystkich drogach w Katalonii w prawdziwej obławie. Operacja ta została użyta tylko przeciwko islamskim terrorystom, którzy zaatakowali w Barcelonie 17 sierpnia 2017 roku. Teraz użyto jej do próby aresztowania posła wybranego przez 700 000 Katalończyków, oskarżonego o defraudację. Co więcej, nieuczciwie oskarżonego przez tych samych sędziów, którzy teraz nie chcą zastosować ustawy amnestyjnej, zatwierdzonej przez hiszpański Kongres właśnie po to, by zaprzestać jego ścigania. Byłoby to niewytłumaczalne, gdyby nie fakt, że Puigdemont i katalońscy zwolennicy niepodległości są wrogami numer jeden Hiszpanii.
Prezydent Puigdemont ominął cały system policyjny i obecnie przebywa z powrotem na belgijskim wygnaniu, po ujawnieniu niedopuszczalnych nadużyć, jakich dopuszczają się sędziowie, z tą niesubordynacją i ingerencją w politykę ze strony wymiaru sprawiedliwości. Ale w Hiszpanii nikt ich nie krytykuje i nikt nie zamierza nic z tym zrobić. Czas pokaże, czy Junts wycofa poparcie dla hiszpańskiego rządu i zdestabilizuje go. Na razie, wyzywające wystąpienie prezydenta Puigdemonta w Barcelonie posłużyło do ponownego umieszczenia problemu Katalonii na pierwszych stronach światowej prasy, dając jasno do zrozumienia, że konflikt trwa i że nie będzie politycznego rozwiązania, dopóki o międzynarodowej pozycji Katalonii nie zadecydują sami Katalończycy.
Autorstwo: Jordi Oriola Folch z Barcelony
Źródło: WolneMedia.net