Liczba wyświetleń: 858
48 godzin wystarczyło kierowanemu przez Waldemara Pawlaka Ministerstwu Gospodarki na decyzję o wpisaniu spółki Amber Gold do rejestru domów składowych. „Gazeta Polska Codziennie” ustaliła, że oprócz ekspresowego tempa stało się to bez wymaganej dokumentacji.
Marcin P. wniosek o wpis spółki Amber Gold do rejestru domów składowych złożył 4 stycznia 2010 r. Ustawa o domach składowych z 2000 r. mówiła, że wniosek o wydanie zezwolenia na prowadzenie takiej formy działalności musiał zawierać m.in. projekt regulaminu przedsiębiorstwa składowego oraz statutu spółki. Tych dokumentów Marcin P. nie dostarczył. Przesłał natomiast oświadczenie, że znane są mu warunki prowadzenia działalności i że je spełnia. Dziś już wiadomo, że Marcin P. skłamał w tym oświadczeniu, był bowiem wielokrotnie karany za przestępstwa gospodarcze. Co ciekawe, mimo że ustawa przewidywała dwumiesięczny termin na rozpatrzenie wniosku, po zaledwie 48 godz. spółka Amber Gold została wpisana do rejestru.
6 stycznia 2010 r. ruszył pierwszy (i, jak się okazuje, ostatni) dom składowy w III RP.
Choć spółka Amber Gold nie miała prawa prowadzić domu składowego ze względu na kryminalną przeszłość prezesa, działała w najlepsze. Na dodatek Ministerstwo Gospodarki, które cofnęło Marcinowi P. możliwość składowania złota, pół roku po tej decyzji całkowicie zniosło ustawę o domach składowych. Tym samym pozostawiła działalność Marcina P. i podobnych jemu oszustów bez żadnej kontroli. – Nagromadzenie dziwnych zdarzeń w tej sprawie jest nadzwyczajne – mówi „Codziennej” Piotr Naimski, b. wiceminister gospodarki.
Autor: Wojciech Mucha
Na podstawie: Gazeta Polska Codziennie
Źródło: Niezależna.pl
Nic dziwnego, że PSL jest uwikłany w aferę a Amber Gold. Pawlak to nieudolny polityk partii o bezbarwnym programie wyborczym. Jego koncepcją polityczną jest tworzenie koalicji z partią cieszącą się dużym poparciem społecznym obywateli w czasie realizacji wyborów. On byłby skłonny stworzyć koalicję nawet z NSDAP, byleby poupychać kumpli na ministerialnych stołkach i przetrwać kolejną kadencję na marionetkowym stanowisku. Idąc na układ z POpulistami musiał ładnie pocałować w tyłek ich szefa za możliwość stworzenia koalicji. Nic zatem dziwnego, że donald brzydzący się nepotyzmem załatwił za pomocą waldka firmę, w której jego syn miał piastować lukratywne stanowisko. Układy, układziki, ręka rękę myje – by żyło się lepiej…