Przekazy channelingowe a ezoteryka

Opublikowano: 15.07.2008 | Kategorie: Paranauka

Liczba wyświetleń: 705

Nihil novi sub sole – sentencja łacińska

Na pewnym znajomym blogu doszło do zadymy, którą wznieciły nastolatki, mające minimalne pojęcie o życiu i cierpiące na brak wszechstronnej wiedzy. Ludzie, którzy przeczytali jedną lub dwie książki są niebezpieczni właśnie z powodu braku dystansu do prawd przekazywanych przez to jedyne źródło, z jakiego czerpią. Wydaje im się, że książka, którą właśnie przed chwilą przeczytali zawiera całą wiedzę świata. Podobnie zachowują się mający problemy z czytaniem ze zrozumieniem fundamentaliści religijni (w tym nasze rodzime „moherowe berety”), którzy z powodu półanalfabetyzmu znają w miarę dobrze tylko jedno dzieło pisane, czyli Biblię. A raczej nawet nie Biblię, lecz jej interpretację przekazywaną im przez kapłanów.

Channelingi są stosunkowo nowym zjawiskiem, chyba, że za takowe uznamy słowa proroków religijnych; w takim przypadku prawie cały Stary Testament jest przekazem channelingowym o dość łatwym do rozszyfrowania, niezbyt nam życzliwym, pochodzeniu. Nic więc dziwnego, że strażnicy tego „kanału” tak nerwowo bronią się przed wiedzą pochodzącą ze źródeł konkurencyjnych.

Channelingi nie przekazują praktycznie niczego odkrywczego. Owszem, ich unikalną cechą jest informacja o istnieniu rozwiniętych cywilizacji kosmicznych i o ich roli w stworzeniu człowieka, jego kultury oraz dawnych, tak nas zdumiewających cywilizacji. Ale prawdę mówiąc i to nie jest aż tak odkrywcze, a jeśli ktoś nie wierzy, odsyłam go do najsławniejszej gwiazdy paleoastronautyki, Ericha von Dänikena i jego poprzedników (bo poczciwy i uroczy Erich nakradł ile wlazło od innych, mniej znanych autorów, a potem opublikował wszystko pod własnym nazwiskiem i tak zdobył sławę; ale i tak go lubię).

Zaawansowana wiedza duchowa kultywowana była na tej ziemi na długo przed pojawieniem się channelingów (ze wspomnianym wcześniej biblijnym, stosunkowo młodym przekazem włącznie). Również lansowany przez jeden z nich mistrz duchowy Grigorij Gurdżijew bynajmniej prochu nie wynalazł. Nauki, które przekazał znane były i praktykowane od wieków w odosobnionych klasztorach i tajnych szkołach rozwoju duchowego na całym, wielkim świecie, w tym również w Afryce i obu Amerykach. Gurdżijew nie spadł z nieba, nie został zrzucony na ziemię przez UFO, lecz wszystkiego tego nauczył się w buddyjskich i hinduistycznych klasztorach.

Te same nauki przekazują dziś inni, znani i nieznani nauczyciele duchowi: Paramahansa Yogananda, Krishnamurti, Maharishi Mahesh Yogi, Osho, Sai Baba, mnisi buddyjscy i hinduistyczni oraz wielu, wielu innych.

W Europie zawsze istniały tajne stowarzyszenia kultywujące wiedzę ezoteryczną. Były one zaciekle zwalczane przez posiadający władzę absolutną Kościół Katolicki, przekonany, że stanowią one dla niego śmiertelne zagrożenie. W rzeczywistości nigdy nie było to prawdą, ponieważ była to wiedza hermetyczna, zrozumiała wyłącznie dla wąskiego grona wtajemniczonych. Masy są niezdolne do jej przyswojenia nie dlatego, że jest ona przemyślnie ukrywana przez jakichś straszliwych masonów (jak do dziś wierzy wielu naiwnych „wierzących”), lecz dlatego, że nawet gdyby została im wyłożona, byłaby dla nich zupełnie niezrozumiała. I to nie za sprawą tajnego jej szyfrowania (które stosowane było np. w alchemii), lecz dlatego, że aby ją móc zrozumieć, trzeba osiągnąć stan przebudzenia świadomości, zwany przez niektórych „oświeceniem”. Za zgłębianie tych nauk można było zginąć męczeńską śmiercią, nic więc dziwnego, że jej adepci tak starannie się kryli i że spotykali się w sekretnych miejscach.

Autor: Maria Sobolewska
Źródło: Ezoteryczny obraz świata

image_pdfimage_print

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. ar_meme 15.07.2008 06:47

    Pani Mario,
    ladnie pani pisze. Czy sa ufoludki czy ich nie ma to madre pytanie bo nikt nigdzie nie powiedzial ze Bog stworzyl tylko nas. Ale nas stworzyl na ziemi i dal nam cel zycia tutaj na ziemi – zapisany w pismie i objawiony przez swojego Syna – i powiedzial ze mamy sie nie troszczyc o inne zeczy. Objawienie (czy jak pani pisze „oswiecenie”) nie dal tylko wybrancom lecz wszystkim ludziom a szczegulnie tym najslabszym, najbiednieszym, najbardziej cierpiacym. I tu jest prostota tego wszystkiego. Nie trzeba byc mistrzem medytacji. Nie trzeba byc prorokiem. Nie trzeba byc medrcem. Trzeba tylko uwierzyc.

    Kosciolowi Katolickiemu nie grozilo, nie grozi i grozic nigdy nie bedzie zadne smiertelne zagrozenie poniewaz sam Bog powiedzial ze sily piekielne go nie przelamia. Smiertelne zagrozenie grozi czlowiekowi i Kosciol walczy tylko i wylacznie o zbawienie i zycie wieczne dla kazdego czlowieka – otrzymac zycie wieczne jest warte walki czy nie uwaza Pani?

  2. W. 15.07.2008 07:34

    Jedynym śmiertelnym zagrożeniem dla człowieka są religie, które ogłupiają i zniewalają. Ja wolę rozumieć, wyciągać samodzielne wnioski i doświadczać prawdy, niż ślepo wierzyć.

    Kościół znajduje się u schyłku istnienia. Czytałem historie różnych religii, które upadły, i widzę analogię. Wszystkie upadały według tego samego schematu i ten schemat pasuje do historii Kościoła.

    Kościołowi zagraża śmiertelne niebezpieczeńśtwo w postaci ruchów new age (wiar bez religii), racjonalizmu i… historia Kościoła. Ludzie, którzy poznają nieocenzurowane dzieje Kościoła, chrześcijaństwa i tworzenia dogmatów religijnych odchodzą z niego, o ile mają otwarty umysł i potrafią zaakceptować nieprzyjemne fakty.

  3. 4nadir 15.07.2008 13:37

    Hmm…Nihil novi-tak, racja.Pobieżne potraktowanie tematu, generalizacja, tendencyjne uogólnienia.Nihil novi-znam takie teksty z niezbyt szanowanych tygodników. Przykre…

  4. Lk_hc 15.07.2008 13:52

    4nadir – dokładnie tak pomyślałem.

  5. zofia 15.07.2008 22:01

    ar_meme napisal:”Kosciol walczy tylko i wylacznie o zbawienie i zycie wieczne dla kazdego czlowieka”.
    Prosze przeczytac to zdanie kilka razy i zastanowic sie, czy ta walka jest nam potrzebna czy kosciolowi??????
    Kazdy czlowiek z chwila stworzenia otrzymal dar zycia wiecznego , dlaczego ktos mialby walczyc, a tym bardziej kosciol???
    Jasno widac, ze kosciol ma interes w tym aby walczyc o kazda”owieczke”…….
    Nadszedl czas , abysmy oczyscili swoj zasmiecony umysl i kazdy indywidualnie zrozumial i odczul, ze zycie wieczne i zbawienie jest w kazdym z nas. Wtedy nie bedzie nam potrzebny zaden walczacy kosciol, a zycie kazdego czlowieka bedzie w spokoju, milosci i radosci.Nie bedzie podzialow i walki i wreszcie czlowiek zacznie zyc tak jak zostal stworzony na podobienstwo swego Stworcy, czyli wiecznie.
    Milosc i zycie wieczne jest w kazdym z nas, tylko kazdy indywidualnie moze odkryc ten skarb w ciszy swego serca.
    Pozdrawiam
    ..

  6. W. 16.07.2008 01:20

    Słowo „channeling” przyjęło się w Polsce w środowiskach ezoterycznych i ufologicznych, a „kanałowanie” nie. „Channeling” to użycie ciała człowieka przez inną istotę do przekazania słów i rozmowy (chodzi o wykorzystanie aparatu mowy). Nie ma polskiego odpowiednika.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.