Liczba wyświetleń: 1109
Artykuł opublikowany w piśmie „Nature”, został różnie zinterpretowany przez media. Jednak pola do interpretacji nie pozostawiają słowa Jaspera Kirkby’ego, który stwierdził, że przeprowadzone przez niego i jego kolegów badania „nie mówią nic o możliwym wpływie promieniowania kosmicznego na chmury i klimat, ale są bardzo ważnym pierwszym krokiem” w zrozumieniu tego zagadnienia.
Wstępne wyniki wykazały bowiem, że promieniowanie kosmiczne ma spory wpływ na nukleację, że wysokoenergetyczne protony przyczyniają się do co najmniej 10-krotnego zwiększenia tempa nukleacji aerozoli, jednak powstające w ten sposób cząsteczki są zbyt małe by mogły posłużyć za zaczątek chmur. Eksperyment wykazał, że na wysokości kilku kilometrów do procesu nukleacji wystarczają para wodna i kwas siarkowy, a proce ten jest znacznie przyspieszany promieniowaniem kosmicznym. Na wysokości do 1 kilometra nad ziemią konieczna jest jeszcze obecność amoniaku.
Co najważniejsze, badania CLOUD pokazały, że para wodna, kwas siarkowy i amoniak, nawet „napędzane” promieniowaniem kosmicznym, nie wyjaśniają zachodzącego w atmosferze procesu formowania się areozoli. Stąd wniosek, że zaangażowane weń muszą być jeszcze inne składniki.
Jak zatem widzimy, pierwsze rezultaty uzyskane w ramach prowadzonego przez CERN eksperymentu CLOUD – Cosmics Leving Outdoor Droplets – nie sugerują, że obecne modele klimatyczne powinny być znacznie zmienione. Z badań wynika jedynie, że promieniowanie z kosmosu odgrywa znacznie większą niż przypuszczano rolę w nukleacji aerozoli, jednak nie oznacza to jeszcze, że czynniki te prowadzą do formowania się chmur nad naszą planetą.
Odkrycie CERN-u wpisuje się w polityczną walkę o określenie przyczyn globalnego ocieplenia, dlatego też naukowcy starają się przedstawić tylko i wyłącznie wyniki badań i nie podawać ich interpretacji. „Indukowana przez jony nukleacja objawia się ciągłą produkcją nowych cząsteczek, które trudno jest wyizolować w czasie obserwacji atmosfery, gdyż istnieje bardzo dużo zmiennych. Jednak zjawisko to zachodzi na masową skalę w troposferze” – mówi Jasper Kirkby, fizyk z CERN-u.
Naukowcy doszli do takich wniosków wykorzystując akcelerator Proton Synchotron do badania zjawiska nukleacji z użyciem różnych gazów i temperatur.
Ojcem teorii o Słońcu jako pośredniej przyczynie globalnego ocieplenia, w którym rolę odgrywa interakcja wiatru słonecznego i promieniowania kosmicznego, jest duński fizyk Henrik Svensmark. Jego zdaniem Słońce to jeden z czterech czynników odpowiedzialnych za zmiany klimatyczne. Trzy pozostałe to wulkany, zmiany w stanie klimatu do których doszło w 1977 roku oraz emisja zanieczyszczeń przez człowieka.
Doktor Kirkby, który opisał dokładnie tę teorię w 1998 roku mówił wówczas, że „promieniowanie kosmiczne odpowiada prawdopodobnie za połowę lub nawet całość wzrostu temperatury na Ziemi w ciągu ostatnich 100 lat”.
Jak dotychczas nie udało się tej tezy udowodnić.
Opracowanie: Mariusz Błoński
Na podstawie: CERN
Źródło: Kopalnia Wiedzy
„Doktor Kirkby, który opisał dokładnie tę teorię w 1998 roku mówił wówczas, że „promieniowanie kosmiczne odpowiada prawdopodobnie za połowę lub nawet całość wzrostu temperatury na Ziemi w ciągu ostatnich 100 lat”.
Jak dotychczas nie udało się tej tezy udowodnić.”
Podobnie jak nie udało się udowodnić, że za zmiany klimatyczne są odpowiedzialne antropomorficzne emisje gazów cieplarnianych. Ale to nie przeszkadza różnym gnojkom robienia kasy na frajerach, na handlu emisjami. W ciekawych czasach żyjemy, gdzie różne gnojki, byle ustosunkowane i z kasą zawsze znajdą sobie jakichś „uczonych”, którzy dostarczą im na życzenie, „odpowiednich” i „absolutnie bezdyskusyjnych” „dowodów” naukowych.