Liczba wyświetleń: 1886
Przepisy, które różnicują stawki VAT na publikacje drukowane i elektroniczne, są niezgodne z Konstytucją – uważa Rzecznik Praw Obywatelskich, którzy złożył już wniosek do Trybunału Konstytucyjnego. Pytanie tylko, czy Polska może zmienić przepisy bez wchodzenia w konflikt z władzami UE?
Książki tradycyjne są objęte 5% stawką VAT, podczas gdy VAT na e-booki wynosi 23%. To nierówne traktowanie książek w zależności od formatu publikacji utrudnia wykorzystanie szans, jakie stwarzają e-booki dla rynku wydawniczego.
Problem dotyczy również gazet i czasopism tradycyjnych oraz elektronicznych. W tym przypadku stosowane są stawki VAT 8% i 23%.
Różnice w podatku VAT wynikają z tego, że e-booki nie traktowane jako książki, ale jako usługa elektroniczna. Polskie Ministerstwo Finansów tłumaczyło już, że problem wynika z prawa unijnego i nie ma możliwości zmiany prawa bez narażania się władzom UE. Sama Komisja Europejska również zapewniała, że chciałby rozwiązać problem, ale mimo to zagroziła karami dla Francji i Luksemburga za obniżenie podatku VAT na e-booki.
Kwestia podatku VAT na publikacje elektroniczne od dawna interesuje Irenę Lipowicz, Rzecznika Praw Obywatelskich. Najwyraźniej pani Rzecznik nie ma zamiaru ignorować problemu. W ubiegłym tygodniu skierowała ona do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niezgodności z Konstytucją tych przepisów, które różnicują stawki podatku na publikacje drukowane i wydawane na dyskach oraz te oferowane w formie cyfrowej.
We wniosku RPO, którego kopię zamieszczamy pod tekstem, znalazła się ciekawa analiza prowadząca do wniosku, że różnice w podatkach VAT na publikacje w różnych formatach są w rzeczywistości dyskryminacją określonych podmiotów. RPO słusznie zauważa, że w przypadku książek i czasopism istotna jest ich wartość niematerialna, a więc dziwne jest różnicowanie podatku w zależności od formy materialnej.
„Celem ustawodawcy (obniżającego VAT na książki i prasę – red.) było zatem zwiększenie dostępności publikacji dla osób o najniższych dochodach, a nie np. wsparcie gałęzi przemysłu zajmujących się przygotowaniem książek lub wytworzenie taśm czy płyt. Wydaje się zatem, że cechą relewantną łączącą podmioty objęte obniżoną stawką podatku VAT powinna być treść publikacji” – czytamy w uzasadnieniu wniosku RPO.
Argumentom RPO trudno odmawiać rozsądku, ale wciąż nasuwa się jedno pytanie. Co z prawem unijnym? We wniosku RPO poruszono tę kwestię.
„(…) sprzeczność prawa unijnego z Konstytucją nie może być w żadnym razie rozwiązywana przez uznanie nadrzędności normy unijnej w relacji do normy konstytucyjnej (…) w przypadku sprzeczności pomiędzy prawem unijnym a Konstytucją do polskiego ustawodawcy należy podjęcie decyzji albo o zmianie Konstytucji, albo o spowodowaniu zmian w regulacjach wspólnotowych, albo, ostatecznie, decyzji o wystąpieniu z Unii Europejskiej” – czytamy w uzasadnieniu wniosku.
Stanowisko RPO może się początkowo wydać roszczeniowe. Oczekiwanie zmiany prawa UE lub Konstytucji jest dość śmiałe. Należy jednak dostrzec, że jeśli prawo unijne zmusza nasze władze do naruszania Konstytucji, z pewnością mamy pewien problem i nie jest to problem pochodzący z biura RPO.
W marcu tego roku Donald Tusk zapowiadał, że będzie się bił o niski VAT na e-booki. Wniosek RPO sugeruje, że walki tej nie można odkładać w nieskończoność.
Kopię wniosku RPO znajdziecie TUTAJ.
Autor: Marcin Maj
Źródło: Dziennik Internautów
Odkąd Kaczyński podpisał traktat Lisboński scenariusz w którym UE zmieni swoje prawa raczej do prawdopodobnych nie należy. Już prędzej zmienią polską konstytucję by się dopasować do „góry” jak to już inne przypadki pokazały.
Co do tych różnych VAT’ów to przypomina mi to podatek drogowy w Holandii, który zależy od ciężaru samochodu oraz typu silnika. Przy tej samej masie ale silniku diesla podatek „drogowy” jest 2 razy większy niż jak by wybrać silnik benzynowy. Co „dziwniejsze” zasilanie auta gazem nie sprawia, że podatek staje się najtańszy a raczej klasyfikuje go gdzieś pomiędzy benzyną a dieslem. Czyli pewnie zrobili to po to by odbić sobie straty na mniejszym zysku ze sprzedaży oleju napędowego, który zwykle jest tańszy i mniej się go spala przy autach o porównywalnych parametrach a różnych typach silników.
Nie bardzo rozumiem o co tu chodzi? Co ma tu Konstytucja i UE? Konstytucja mówi o równym traktowaniu wszystkich podmiotów a UE zaleca aby nie różnicować stawek VAT (o ile to możliwe). A to, że podstawowa stawka VAT to 23% a preferencyjne (wyjątkowe!) stawki to 5% i 8% to nie „wina” Konstytucji czy UE tylko rządozłodzieji i sejmopierdzistołków! Nie mieszajcie ludziom w głowach i nie szukajcie winnych tam gdzie ich nie ma!