Liczba wyświetleń: 750
Nasilają się protesty Bułgarów przeciw prywatnym monopolom energetycznym i wysokim cenom prądu. Na masowych demonstracjach pojawiły się hasła antyrządowe i żądania dymisji gabinetu Bojko Borysowa.
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, od ponad dwóch tygodni w Bułgarii trwają protesty, których powodem są ponadprzeciętnie wysokie rachunki za energię elektryczną i ogrzewanie za grudzień. Przy tej okazji wyszły na jaw podwyżki, o których wcześniej nie informowano publicznie. Jednym z żądań protestujących jest ujawnienie umów prywatyzacyjnych zakładów dystrybucji energii elektrycznej oraz dokumentów regulujących ich działalność. PAP przypomina, iż przedsiębiorstwa dystrybucji prądu w Bułgarii zostały sprywatyzowane w 2004 r. Większościowe udziały wykupiło kilka zagranicznych firm – z Czech, Austrii i Niemiec, a mniejszościowe zostały wystawione przez rząd Borysowa na sprzedaż na giełdzie.
W ostatnim czasie protesty przybierają na sile. Prawie 10 tys. osób zablokowało jedną z głównych ulic Sofii. Demonstranci zebrali się przed budynkiem resortu gospodarki i energetyki, przeszli pod parlament, którego gmach obrzucili jajkami i pomidorami, po czym zablokowali ważny węzeł komunikacyjny Most Orłów. Doszło do starć z policją. W Błagojewgradzie doszło do blokady magistrali E79 – głównej trasy z zachodniej i środkowej Europy do Grecji. Ponad 5 tys. osób przerwało kordon policyjny i zablokowało ruch samochodowy. W Płowdiwie próbowano podpalić samochody miejscowej firmy dystrybucji energii. Demonstranci niszczyli portrety członków rządu. W Łoweczu na północy Bułgarii rozbito szyby w budynku miejscowej firmy dystrybucyjnej; interweniowała policja, kilka osób zatrzymano. Manifestacje z żądaniami dymisji Borysowa odbyły się również w Starej Zagorze, Ruse i Pazardżiku. Ogółem jednego dnia w protestach uczestniczyło ponad 100 tys. osób w 24 miastach kraju – podała prywatna agencja informacyjna BGNES.
W tych okolicznościach opozycyjna Bułgarska Partia Socjalistyczna obiecała zaostrzenie przepisów regulujących działalność prywatnych monopolistów. Według lidera postkomunistów Siergieja Staniszewa nie należy wykluczać rozwiązania umów prywatyzacyjnych, jeżeli kontrola wykaże, że prywatne firmy nie respektowały ich zapisów.
Tymczasem na cztery miesiące przed wyborami parlamentarnymi premier Bułgarii Bojko Borysow złożył w parlamencie wniosek o dymisję swojego rządu i opowiedział się za przyspieszeniem wyborów. Głosowanie nad dymisją odbędzie się w dzisiaj.
Jako bezpośrednią przyczynę swojej rezygnacji Borysow wskazał gwałtowne demonstracje uliczne z powodu wysokich cen energii. Zarzucił lewicowej opozycji rozniecanie protestów i powiedział, że „nie będzie rządził pod naciskiem ulicy”.
„Władzę dał nam naród, zwracamy mu ją. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, by odpowiedzieć na żądania protestujących. Od dzisiejszego dnia nie możemy im więcej pomóc” – oświadczył.
Borysow ustępuje po ponad dwóch tygodniach protestów, spowodowanych wysokimi grudniowymi rachunkami za energię elektryczną. W ostatnich dniach protesty przeradzały się w coraz gwałtowniejsze wystąpienia antyrządowe, z wezwaniami do odejścia Borysowa. „Mafia!” – skandowali co wieczór demonstranci na ulicach bułgarskich miast.
Podstawowym problemem według obserwatorów w Sofii jest to, że rezerwy finansowe państwa są praktycznie wyczerpane, co stwarza niebezpieczeństwo zachwiania się systemu walutowego, ustanowionego po poprzednim analogicznym kryzysie w 1997 roku. Polega on na przywiązaniu bułgarskiego pieniądza do zagranicznej waluty (najpierw do niemieckiej marki, później do euro) i ustawowym ograniczeniu środków będących w obiegu do określonej kwoty. System gwarantuje stabilność lewa. Zachwianie systemu grozi inflacją i dewaluacją lewa. Dla ludności oznaczałoby to powtórkę sytuacji z 1997 roku, kiedy doszło do hiperinflacji, a ludzie stracili oszczędności.
Według większości obserwatorów właśnie skomplikowana sytuacja finansowa państwa jest rzeczywistą przyczyną dymisji rządu. W ciągu ponad 3,5 lat rządów Borysowa Bułgaria pozostała najuboższym państwem UE. Bezrobocie w tym okresie wzrosło o ponad 7 punktów procentowych, do 12,8 proc.
Opracowanie: Nowy Obywatel (akapity 1-4), Marek Nowicki (akapity 5-10)
Źródła: Nowy Obywatel, Niezależna.pl
Kompilacja dwóch wiadomości dla „Wolnych Mediów”
Brawo
Czy u nas też da się zmienić rząd w wyniku protestów? Nawet jeśli tak, to właściwie po co, następny nie będzie lepszy…
Ciekawe czy usłyszymy o tym w Mediach głównego ścieku 🙂 to brzmi jak recepta i zachęta do wykupienia recepty . Dobre.
A propos wątku podwyżek cen energii. Prywatyzacja każdej dziedziny działalności o charakterze komunalnym (wywóz śmieci, dostarczanie mediów itp.) nieuchronnie prowadzi po pierwsze do podwyżek cen, po drugie do wzrostu bezrobocia. Podwyżki cen: bo w przedsiębiorstwie musi zostać wygenerowany zysk dla właściciela. Bezrobocie: bo właściciel prędzej czy później zwolni część załogi. Liberaści muszą wreszcie kiedyś zrozumieć, że zarabiać można na produkcji prezerwatyw, ale nie na sprzątaniu własnego podwórka.
A Bułgarom zyczę powodzenia, chociaż …
„Zmiana rządu zawsze jest w znacznym stopniu maskaradą i jeśli zerwie się maski, to można zobaczyć stare, znajome twarze.” (W.I. Lenin)
Możnaby założyć stronę internetową podobną do obywatelededyduja.pl z tą różnicą, że integrowałaby wszystkie osoby chętne do protestowania:] Strona zyskujac popularność stopniowo zachęcałaby ludzi, którzy w kupie czuli by coraz większą siłę i wiarę w zmiany na lepsze. Tworzyłoby się plany, organizowało inicjatywy, a w końcu odważny lud zacząłby się sprzeciwiać, wychodzić na ulicę i dyktować czego żąda.
ad. 2 Aaron trzeba zmienić cały system, a nie rząd.
ad. 6 Adi w milion osób jak by podejść pod sejm to by było coś.
Brawo dla Bulgarow!
Tylko nie zapomniejcie obalic system, miast zmieniac rzad.
matimozg
to że trzeba zmienić system jest akurat już od dawna oczywiste (no może nie dla wszystkich). Tyle że nie wyobrażam sobie jakie musiałby być u nas protesty, aby „elyty” je poważnie potraktowały. Bułgarscy politycy zachowali się godnie, okazali się ludźmi honoru. Tego akurat o naszych marionetkach powiedzieć się nie da.
matimozg Myślę, że mniej, a strona z obywatelami pokazuje jak łatwo zgromadzić sporo osób:] Tak, trzeba usunąć wszystkich i wybrać nowych niezależnych. Wyselekcjonować ich prawdziwymi świadomymi głosami, a nie dzięki medialnej papce. Tak wybrany rząd zdałby egzamin i to chyba jedyne wyjście zapewniające szybkie zmiany w Polsce.
Jaka to strona z obywatelami? Chętnie bym się zgromadził w Warszawie, bo byłem w naszej stolicy tylko raz, jako mały dzieciak. Przy okazji bym pozwiedzał, a jak by się jeszcze udało rząd obalić to już w ogóle wycieczkę zaliczył bym do udanych.
Z tym pomysłem na stronę zrzeszająca ludzi buntujących się to bardzo dobry pomysł . Szkoda ,że słaby jestem w temacie stawiania stron i obsługi. Jednak całym sercem i każdym innym czynem jestem w stanie wspierać taki pomysł . To świetne,nie odpuszczajcie tego pomysłu .