Liczba wyświetleń: 942
W dzień i w nocy, w dni robocze i weekendy – dbają o to, żeby w przestrzeni publicznej nie uchowała się już żadna tablica pamiątkowa, żadna nazwa ulicy nawiązująca do PRL. Rząd docenił ich ciężką pracę. 2 tysiące urzędników dostaną podwyżki po 1 tys. zł.
Dlaczego? Bo praca w IPN to „praca w ciągłym stresie i napięciu”. Sprawę nagłośnił na swoim „Facebooku” były premier Leszek Miller. Napisał: „2 tysiące urzędników Instytutu Pamięci Narodowej za „pracę w ciągłym stresie i napięciu” dostanie ok. 1000 zł podwyżki. Roczny budżet IPN wynosi 290 mln zł. Roczny budżet Polskiej Akademii Nauk — 81,5 mln zł”. Trzeba przyznać, że gest rządu PiS robi wrażenie, zwłaszcza w kontekście trwającej już prawie półtora tygodnia głodówki młodych lekarzy rezydentów, którzy walczą o godne płace.
Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko powiedziała o młodych lekarzach, że powinni się cieszyć, że rząd w ogóle cokolwiek im płaci. Bo taki na przykład prawnikom czy młodym ekonomistom nie daje ani grosza na rozwój kariery. Na szczęście nasz rząd potrafi docenić prawdziwą służbę państwu: dwa tysiące urzędników Instytutu Pamięci Narodowej dostanie pensje o tysiąc złotych wyższe. Bo przecież ich praca, w odróżnieniu od lekarzy, jest nad wyraz stresująca i odpowiedzialna.
Tylko przypomnijmy: średnia pensja w IPN, jak ustalił „Fakt 24″, wynosi 5955 złotych brutto. Szczęśliwcy, którzy dostaną dodatkowe pieniądze, w zeszłym tygodniu otrzymali maila, pod którym widniały podpisy przewodniczącego i wiceprzewodniczącego Organizacji Zakładowej NSZZ „Solidarność’ 80”. Można w nim było przeczytać pean pochwalny: „Pragniemy serdecznie podziękować za decyzję Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej dr Jarosława Szarka o podwyżkach wynagrodzenia dla pracowników Instytutu. Z uwagi choćby na wieloletnie zaniedbania poprzednich władz w tym kierunku, wzrost płac o ok. 1000 zł brutto będzie z pewnością długo oczekiwaną rekompensatą za pracę w ciągłym stresie i napięciu.”
Stres i napięcie z pewnością musi zżerać również pracowników Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej, czyli Wód Polskich, którzy niedawno otrzymali podwyżki w wysokości 850 zł. Pensje podniesiono 3 tysiącom osób. Tymczasem na porozumienie ze strajkującymi lekarzami bynajmniej się nie zanosi. Rząd daje do zrozumienia, że nie zamierza utrzymywać takiej bandy rozwydrzonych roszczeniowców. Ich pensje są wystarczające — twierdzi resort zdrowia.
„Zacznijmy od tego, że wynagrodzenia kształtujące się od 3170 zł do 3890 zł nie są wynagrodzeniami, które można nazwać głodowymi. Żyjemy w Polsce, tu i teraz. One są niskie, ale nie są głodowe. I trzeba to powiedzieć, bo moim zdaniem opinia publiczna jest wprowadzana często w błąd” — mówi Konstanty Radziwiłł.
A do tego cóż oni mogą wiedzieć o stresie? Ich jedyny obowiązek to obcowanie z chorymi pacjentami. Za to podwładni Jarosława Szarka dzielnie walczą z radzieckimi pomnikami i tablicami. Prawdziwi bohaterowie.
Autorstwo: Tomasz Dudek
Źródło: pl.SputnikNews.com
@Leaise
Uważasz, że rezydenci zarabiają za dużo? To chyba żart. Co to za pensja max 2700 netto, za ciężkie 6 lat studiów, wyrzeczenia, pracę czasami po 24 godz. bez przerwy, ciągła odpowiedzialność za pacjenta. To są ludzie od których zależy nasze życie i zdrowie. Przeciętny przedstawiciel handlowy, czy programista zarabia sporo więcej nawet na starcie i ma na wszystko wywalone, nie musi zaprzątać sobie głowy tym jak czuje się pacjent po przepisanych lekach, czy postawił właściwą diagnozę itd. Dziwią się wszyscy, dlaczego ci lekarze tak uciekają za granicę, dlaczego takie kolejki do lekarza, ale tego, że młodych lekarzy na starcie traktuje się jak śmieci, to już się nie chce zauważyć.
Przykłady z brzegu: http://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/952798,mlodzi-lekarze-lekarze-rezydenci-protest-lekarzy-rezydentow.html
https://www.wykop.pl/wpis/21120171/anonimowemirkowyznania-juz-ku…-dluzej-nie-moge-j/
„ku…” w linku zamieńcie na przekleństwo (Józefina…)
Niech mi chociaż pięćset dołożą do emerytury, po niektórych komentatorach widać że takie mamy dzieci jakie wychowamy.
„Leaise”
Wiem, że nie jest idealnie, ale wychodzę z założenia, że jeśli zmiany na szczeblu politycznym, gospodarczym będą w Polsce dobrze szły i lekarze będą bardzo dobrze zarabiali to mniej będzie tych chętnych do brania kasy z koncernów farmaceutycznych i wciskania pacjentom byle czego. A przypomnę, że od tych ludzi bardzo często zależy nasze życie i zdrowie.
Może to naiwność, jednak chcę wierzyć, że są ludzie, dla których drugi człowiek więcej znaczy niż pieniądze.