Liczba wyświetleń: 2003
Warszawski radny Jan Mencwel podzielił się w swoich mediach społecznościowych wizją przymusowych prac społecznych dla osób o odmiennych poglądach. Współzałożyciel skrajnie lewicowego stowarzyszenia Miasto Jest Nasze rozmarzył się, jakby to było wspaniale, gdyby ludzi, „którzy publicznie kwestionowali zmiany klimatu i ich skutki dla Polski” zaciągnąć do usuwania skutków powodzi. W świecie Mencwela przebrzydły poseł Sławomir Mentzen oraz złowrogi publicysta Łukasz Warzecha wywoziliby właśnie gruz z miejsc, przez które przeszła wielka woda, bo przecież kara za odstępstwo od jedynej słusznej linii politycznej w klimatycznym komunizmie być musi.
To zdaje się oczywiste również dla Jana Oleszczuka-Zygmuntowskiego, choć trzeba przyznać, iż współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii był aż nadto łaskawy dla „oszołomów”. Na swoim profilu w serwisie X zadał jedynie pytanie i to zaledwie o zasilenie funduszu pomocowego dla powodzian „specjalną opłatą karną nakładaną na publiczne wypowiedzi negujące antropogeniczne zmiany klimatu”. Oleszczuk-Zygmuntowski wykazał się zatem wielkim sercem dla politycznych oponentów, wszak czymże jest symboliczna kara finansowa za wygłaszanie nieprawomyślnych tez, kiedy w odwodzie pozostał jeszcze cały arsenał sankcji za rozpowszechnianie „fałszywych wiadomości, mogących wyrządzić istotną szkodę interesom państwa polskiego”, niczym w dekrecie czerwcowym z 1946 r. Narracja klimatystów sprowadza się bowiem do tego, że swoją postawą paskudni „negacjoniści klimatyczni” doprowadzili do zaniechań i większej skali tragedii.
Okazało się na przykład, ku zaskoczeniu wszystkich racjonalnie myślących, że gdyby nie niezwykle wpływowy redaktor Warzecha, to powódź wcale nie miałaby tak katastrofalnych skutków. Tą światłą myślą podzielił się z publicznością obwoźny „ekspert” od zmian klimatu Jakub Wiech. Dziennikarz ogłosił, że publicyści pokroju dziennikarza „Do Rzeczy”, „którzy latami wprowadzali ludzi w błąd na temat zmiany klimatu i polityki klimatycznej ponoszą część odpowiedzialności za to, że jako kraj nie jesteśmy przygotowani ani na zmianę klimatu, ani na politykę klimatyczną”. Co prawda Wiech tak daleko się nie posunął, ale równie dobrze można by było spekulować, czy powtarzanie przez Warzechę histerycznych bajek z mchu i paproci nie sprawiłoby, że woda przemyślałaby swe zachowanie i nie atakowała bezbronnych mieszkańców naszego dość umęczonego kraju. Niezależnie od tego, „ekspert”, niczym wytrawny detektyw z filmów o różowej panterze, rozgryzł dlaczego „ci ludzie to robią”.
W narracji Wiecha Warzecha i spółka przez niemożebnie długi czas głosili, że „zamiana klimatu to jest jakiś spisek, że to jest wymyślone, że to jest propaganda”, a do tego jeszcze opowiadali, że klimat zmieniał się zawsze, choć przecież każdy wyznawca słynnego „konsensusu naukowego” wie, że to nieprawda. W konsekwencji publicysta, a także inni jego pokroju, doprowadzili do uśpienia „czujności społeczeństwa, które powinno domagać się działań, jeżeli chodzi o dostosowanie naszego kraju do polityki klimatycznej i samej zmiany klimatu”, a więc – jak można domniemywać – powtarzać fatalistyczne wizje snute przez komunizujących intelektualistów oraz lewicowych aktywistów. Taka odpowiedź nie jest zbyt wyrafinowana, ale wrzucenie każdego, kto nie zgadza się z obłąkańczą polityką klimatyczną, do jednego worka obrzydliwych „denialistów klimatycznych” zdecydowanie ułatwia narrację i pozwala kolportować prostą propagandę.
Ta nie mogłaby być skuteczna, gdyby nie chwytała za serce i nie używała najniższych argumentów, wzruszających naiwne sumienia. W Radio Zet wiceminister Andrzej Szejna grzmiał w charakterystyczny dla siebie bojaźliwy sposób, iż „to jest zupełnie nowa sytuacja, ponieważ (…) pokazuje, że będziemy się w przyszłości również mierzyć ze zmianami klimatycznymi, które będą doprowadzać do nasilenia się tego typu sytuacji”. Wobec tego wydaje się już oczywiste, że skoro powódź spowodowana jest zmianami klimatycznymi i niesie ze sobą zagrożenie dla życia i majątku, to trzeba dać się pozbawić własności i swobody działania, aby dopiero posmakować prawdziwej wolności.
Cechą wspólną klimatystów, zarówno aktywistów w odblaskowych kamizelkach, jak i poważnych panów w garniturach, jest brak poszanowania dla prywatnej własności, będącej ostoją wolnościowego państwa. Jedni pozwalają sobie na łamanie prawa i fizyczne ataki na cudzą własność, drudzy chcą zmieniać przepisy i prowadzić politykę tak, by radykalnie zmniejszyć możliwości posiadania dóbr i rozporządzania nimi, a także ograniczyć wolność. Działania te nie dość, że zostały oparte na fałszywej podstawie, to jeszcze są niemoralne oraz skrajnie nieskuteczne. Jak wskazał w książce „Fałszywy Alarm” Bojrn Lomborg, „w rzeczywistości wynik polityki proponowanej przez Unię Europejską byłby równoważny z odroczeniem pojawienia się globalnego ocieplenia o sześć tygodni w 2100 roku. Temperatura, której świat doświadczyłby 1 stycznia 2100 roku, zostałaby osiągnięta 11 lutego”.
Autorstwo: Radosław Piwowarczyk
Źródło: NCzas.info
Szanowny Panie Radosławie!
Zgadzam się z Panem, co do tez na temat skuteczności i sprawczości działań lobby klimatycznego. Jasne jest też dla mnie, że gra idzie o wielkie pieniądze, ale proszę nie mieszać zgniłej polityki i drapieżnego biznesu z faktami dotyczącymi zmian klimatu.
1. Ironizuje Pan, że „powódź spowodowana jest zmianami klimatycznymi”. Nie jest prawdą to, że przyczyną powodzi wywołanej obecnością nad Polską niżu genueńskiego jest obecna zmiana klimatu, ale prawdą jest, że przesunięty o niemal 2 miesiące czas wystąpienia zjawiska oraz jego intensywność ma źródło w mocno ocieplających się wodach Morza Śródziemnego.
2. „klimat zmieniał się zawsze, choć przecież każdy wyznawca słynnego „konsensusu naukowego” wie, że to nieprawda” – kolejna ironia, choć zupełną nieprawdą jest, że ludzie opowiadający się konsensusem kiedykolwiek twierdzili, że klimat się nie zmieniał lub nie zmienia się pod wpływem procesów naturalnych, ale twierdzą, że obecnie trwającą „błyskawiczna” zmiana klimatu wywołana została przez człowieka spalaniem węgla i węglowodorów kopalnych.
3. Prawdą jest, że „w rzeczywistości wynik polityki proponowanej przez Unię Europejską byłby równoważny z odroczeniem pojawienia się globalnego ocieplenia o sześć tygodni”, ale kłamliwą jest teza o „fałszywym alarmie”, ponieważ zmiana klimatu, której zaczynamy doświadczać nie jest zmyślonym przez naukowców zjawiskiem, ale faktem potwierdzonym przez dziesiątki zespołów naukowych i tysiącami pomiarów.
4. Rację ma wiceminister Andrzej Szejna, że „będziemy się w przyszłości również mierzyć ze zmianami klimatycznymi, które będą doprowadzać do nasilenia się tego typu sytuacji”. Wielkoskalowe powodzie, powodzie błyskawiczne, ale także dotkliwe susze występowały w przeszłości, jednakże w związku z szybko ocieplającą się planetą (zwiększa się ilość energii w układzie) ich intensywność, a możliwe, że i częstotliwość będzie się nasilać.
Krytyka poglądów politycznych i samych polityków, to jedno, ale niefrasobliwe podważanie pracy naukowej tysięcy ludzi zaangażowanych w zrozumienie zachodzącej zmiany oraz konsekwencji tej zmiany dla ludzkości, to już zupełnie inny kaliber publicystyki, która z konstruktywnej krytyki przeobraża się w szkodliwe społecznie krytykanctwo.
Jeśli w 'pracach naukowych o zmianach klimatu’ nie ma słowa o działalności słońca to są one o kant d*py roztrzaść. To ono głównie wpływa na nasz klimat, tektonikę i nasze samopoczucie.
@pajdzinsky
Ile prac naukowych Pan czytał?
Słońce oraz ruch naszej planety po orbicie słonecznej jest najważniejszym czynnikiem wpływającym na klimat nie tylko naszej planety, dlatego jest cała masa opracowań dotyczących tych zagadnień. Można z nich się m.in. dowiedzieć, że słońce się starzeje i świeci coraz mocniej, ale tempo wzrostu emitowanej energii jest dostrzegalne w perspektywie dziesiątek i setek tysięcy lat. Można też się dowiedzieć o różnych cyklach słonecznych. Najbardziej znanym jest cykl 11-letni. Nie wykryto istotnych korelacji pomiędzy obecnym trendem wzrostu globalnych temperatur, a cyklami aktywności słonecznej.
O wiele istotniejszym dla klimatu na Ziemi jest jej ruch wokół słońca i wokół własnych osi. Jednakowoż okres ochłodzenia, którego powinniśmy być obecnie świadkami, a za które z wielkim prawdopodobieństwem odpowiadają cykle Milankovicia (periodyczne zmiany parametrów orbity ziemskiej, obejmujące ekscentryczność i nachylenie ekliptyki oraz precesję), nie nadejdzie, ponieważ zmiana wywołana przez człowieka jest wielokrotnie silniejsza, niż te, które powstają w następstwie odziaływań cykli ruchów ziemskiej ekliptyki, precesji i ekscentryczności odkrytych przez Milankovica.
Udowodniono, że za aktualnie trwającą zmianę klimatu odpowiadają dodatnie sprzężenia zwrotne uruchomione przez człowieka beztroskim wpompowaniem do atmosfery węgla, który w procesie naturalnego oczyszczania atmosfery z CO2 był gromadzony w skorupie ziemskiej przez setki milionów lat.
@MrMruczek
Stare, więc powinieneś znać …
http://www.planetaziemia.pan.pl/GRAF_aktual-2009/11_Stanowisko_KNG.pdf
Wedlug Boriska, to taki chlopak z Rosji, ktory pamieta swoje poprzednie wcielenia sprzed kilkunastu tys. lat na Ziemi i na Marsie. To atmosfera Marsa zawierala o wiele wiecej CO 2 niz obecnie na Ziemi, i najciekawsze ludzie tam zamieszkujacy starzeli sie o wiele wolniej, 100 latki wygladali na 30 latkow.
Poza tym jeszcze takie badania naukowe, na temat CO2, w pecherzykach plucnych znajduje sie okolo 19 razy wiecej CO2 niz w atmosferze, bez CO 2 tlen nie da rady sie zwiazac z hemoglobina w krwi, i nastepuje niedotlenienie.
Nie wiem jak w Polsce , ale np. w Niemczech jezeli ktos ma bardzo slaba saturacje, oddycha brdzo szybko, to takiemu pacjentowi podaje sie CO2, i saturacja wraca do normy.
W Polsce spotkalem sie z tym ze takiemu pacjemtowi zakladaja worek foliowy na glowe, by wdychal to samo powietrze ze zwiekszona iloscia CO2.
Kiedys stezenie CO2 bylo o wiele wieksze i ziemia kwitla, teraz stezenie CO2 w atmosferze spada i Ziemia umiera.
Wiekszosc obecnie prowadzonych badan naukowych jest na jakies zlecenie, i wynik tych badan rowniez jest na jakies zlecenie.
https://normobaria.org.pl/
Normobaria – środowisko służące rekreacji i poprawie kondycji fizycznej charakteryzujące się parametrami atmosfery, na które składają się:
ciśnienie 1500 hPa,
przeliczeniowe stężenie tlenu w wysokości 35-40%,
stężenie dwutlenku węgla w wysokości 1-3%,
stężenie cząsteczkowego wodoru w wysokości 0,5%,
Komora normobaryczna to miejsce służące rekreacji i poprawie kondycji fizycznej i podobnie jak w przypadku saun, łaźni parowych, grot solnych i tężni solankowych przebywanie w niej nie ma na celu leczenia lub łagodzenia przebiegu chorób.
Normobaria została wynaleziona przez Doktora Pokrywkę jako odmiana tlenoterapii hiperbarycznej, która pozwoli na stałe i bezpieczne przebywanie w warunkach zmienionej atmosfery jako forma rekreacji i wzmacniania zdrowia. Pierwszy dom normobaryczny powstał w Szalejowie Górnym w
2013 r. – Doktor Pokrywka mieszka w nim na stałe.