Liczba wyświetleń: 729
Po północy w poniedziałek 27 lutego w Indiach rozpoczął się jeden z największych strajków generalnych jakie widziała historia. Szacuje się, że w mobilizacji uczestniczyło nawet 100 000 000 pracowników z różnych sektorów i branż, domagając się między innymi ustalenia krajowej płacy minimalnej oraz gwarancji zatrudnienia.
Kilkanaście największych central związkowych oraz około pięć tysięcy mniejszych organizacji pracowniczych wezwało i przyłączyło się do strajku. Paraliż objął wiele sektorów, w tym bankowy i energetyczny. Prace wstrzymały kopalnie, porty i doki, kolej i lotniska. Nie funkcjonował transport drogowy.
Ostatnie miesiące wiązały się z wytężoną walką indyjskich pracowników o uznanie związków zawodowych w dynamicznie rozwijającym się sektorze motoryzacyjnym, włączając dwudniową okupację fabryki Hyundaya, czy strajk personelu linii lotniczych Air India. Pracownicy komunikacji wraz z górnikami protestowali przeciwko rządowym planom prywatyzacji swoich zakładów pracy.
Strajkujące związki wysuwają różne żądania, jednak najważniejsze z nich dotyczą zrównania praw i ochrony przysługującej pracownikom tymczasowym z uprawnieniami jakie posiadają osoby zatrudnione na umowy o pracę, podniesienia płacy minimalnej, zaprzestania ataków na związki zawodowe, zatrzymania wzrostu cen, utworzenia krajowego funduszu ubezpieczeń społecznych, podwyżek emerytur oraz zwalczania korupcji.
Sami pracownicy domagają się natomiast ustalenia krajowej płacy minimalnej, stałych umów dla pracowników kontraktowych, ubezpieczeń społecznych, emerytur dla wszystkich pracujących, rządowej interwencji dla powstrzymania wzrostu kosztów utrzymania i co istotne natychmiastowego wstrzymania procesu wyprzedaży spółek i przedsiębiorstw publicznych.
Strajk sparaliżował również usługi pocztowe oraz doprowadził do kompletnego paraliżu bankowości w Bombaju. Na ulice skierowano ogromne siły policyjne, by zapobiec „nielegalnym” pikietom i marszom. Ponad 100 osób zostało aresztowanych za „utrudnianie ruchu drogowego”.
Źródło oryginalne: libcom.org
Źródło polskie: Grecja w Ogniu
1 bardzo dobrze, lepsze warunki dla nich, oznaczają lepsze dla nas.
Chińczycy też mało nie zarabiają, to co nam tutaj się gada że Chińczyk i za miskę ryżu będzie pracował są tylko śmiesznym mitem.
Miałem przyjemność rozmawiać z przedsiębiorcą z Chin i pracownik zarabia około 450$ na miesiąc w normalnych regionach. W Hong Kongu nawet i 600$ produkcyjny!
Tak w biednych regionach zarabiają po 200$ czy 300, ale tam sie już buntują, albo wolą uprawiać swoją ziemie, bo więcej jedzenia z tego mają.
Natomiast w innym przypadku, Chińczyki co przyjechali do Polski, przez pośrednika, domagali się min 2000zł na rękę i to Ci którzy nie potrafili nic jak przerzucać worki. Chińczycy spawacze, monterzy dostali kontrakt na 2500 do 3000zł na miesiąc! To jest autentyczny przypadek z regionu co bezrobocie jest na poziomie 25%!!!
Jestem w Indiach i nic nie zauważyłem. Owszem 28.02 banki państwowe były zamknięte. Nie czytałem gazet więc nie wiem jak w innych miastach.