Liczba wyświetleń: 668
Rozmowa z prof. UJ Andrzejem Waśko, byłym wiceministrem edukacji.
STEFCZYK.INFO: Sejm przegłosował ustawę, umożliwiającą przygotowanie w MEN podręcznika, który jako jedyny, a przy tym darmowy, ma obowiązywać w pierwszych klasach szkół podstawowych już od września. Jak pan ocenia ten plan rządu?
w klasie III. Podobnie wyglądają inne „podręczniki” jednorazowego użytku.
PROF. ANDRZEJ WAŚKO: To jest niczym powrót do realiów z PRL-u, do modelu etatystycznego. To odejście od ducha obywatelskiego. Istnienie jednego podręcznika w szkole jest pomysłem nie do przyjęcia. To bowiem zakłada istnienie jedynie słusznej linii wykładanej przez państwo.
– Może jednak warto, by państwo gwarantowało jakość nauczania?
– W programie PiS-u to zostało inaczej rozwiązane. Program zakłada organizowanie konkursu na podręcznik szkolny. PiS proponuje powołanie specjalnego instytutu, zajmującego się podręcznikami i programami nauczania. Ta instytucja, podległa pod MEN, miałaby ogłaszać konkurs na podręcznik do danego przedmiotu. Zwycięzcy konkursu otrzymywaliby prawo do oferowania podręcznika szkołom. Tu jest zupełnie inny model działania. Podręczniki tworzą wydawnictwa, autorzy, a potem wybiera się z nich najlepsze propozycje. W tym planie nie ma jednego państwowego podręcznika, który obowiązuje wszystkich, jest zasada wybierania podręcznika na podstawie gruntownej, merytorycznej recenzji podręczników.
– To jest dziś potrzebne? Rząd mówi głównie, że podręczniki dużo kosztują…
– To nie jest tak, że jedynym problemem w Polsce są ceny podręczników. Mamy przecież ogromny problem związany z tym, o czym podręczniki mówią, co zawierają. A także, o czym nie mówią i czego nie zawierają.
– Rząd w przyjętej przez Sejm ustawie dotyczącej podręczników zniósł również obowiązek podawania przez dyrektorów szkół do 15 czerwca listy podręczników, jakie wybrali nauczyciele. Są ku temu przesłanki merytoryczne?
– To jest nieodpowiedzialna decyzja, z punktu widzenia organizacji pracy oświaty. Wydaje się, że to jest jedynie podyktowane potrzebami politycznymi. Chodzi zapewne o to, by w okresie przedwyborczym móc się pochwalić tym, że rząd występuje w obronie kieszeni rodziców. Mimo swojej krytycznej oceny obecnego stanu oświaty oraz podręczników, uważam, że takie krok jest zły. Jestem zwolennikiem reformowania, ale trzeba to robić mądrze. A to oznacza, że również w sposób rozważny. Zmiany muszą być szybkie, ale nie za szybkie. A to, co robi rząd przypomina rewolucję i ma ogromne tempo.
– Sprawa podręczników w szkołach jest obecnie na pierwszym miejscu tematów edukacyjnych. Słusznie? O niczym innym nie dyskutujemy ostatnio…
– W Polsce istnieje od dawna proces fetyszyzacji podręczników. Podręcznik staje się fetyszem edukacyjnym. W opinii publicznej wytwarza się przekonanie, że proces nauczania polega na sprzedawaniu podręczników oraz ich czytaniu. A przecież podręczniki są jedynie pomocą w procesie dydaktycznym, ale nie są jego istotą. Fetyszyzacja tematu podręczników to wynik kampanii środowiska wydawców, dla których takie przedstawianie sprawy jest bardzo wygodne. Tymczasem proces dydaktyczny to coś znacznie więcej niż tylko sprawa podręcznika.
Rozmawiał: TK
Źródło: Stefczyk.info
Nie wiem kiedy pan profesor dostał swój tytuł, byc może za czasów prl, ale… Ja uczyłęm sie na sławetnym elementarzu, i nie czuje sie zindoktrynowany, ani głupszy od młodszych, szkolonych na „nowoczesnych” podrecznikach. Ba, śmiem twierdzic, że mam szerszy i bardziej wielostronny obraz swiata, niz obecnie wykształceni młodzi ludzie. Zatem Co do jednego pan profesor ma racje, nie podrecznik uczy, a nauczyciele, jedyna róznica jaka pan profesor chce w doborze takiego podrecznika, to własnie” własciwy PIS-owi swiatopogląd tworzacych go.. Zatem mielibysmy nie stosunkowo neutralny elementarz z czasów prl, a średniowieczny, popleczników „radzyka” i tym podobnych, bo tacy zawsze zdominuja ludzi rozsadnych…
Co ten gościu wygaduje. Co z tego, że jest miliard różnych podręczników, skoro każdy musi mówić o tym samym, bo jest z góry ustalony program nauczania, którego trzeba przestrzegać.
przykład z podręcznika do nauczania religii jest godny pożałowania a proponowane zadanie jest adresowane do trzecioklasistów,którzy zamiast obracać się w kręgu rówieśników, mają wybór współlokatora w osobie biznesmena , właściciela czekolady czy chorego na aids (bez jakichkolwiek rzetelnych informacji nt choroby i możliwości zachorowania)
Czyż nie lepiej zastąpić osoby z zadania np 10 letnim dzieckiem cygańskim, półsierotą, sierotą, chłopczykiem z licznej rodziny, chłopczykiem z bardzo bogatej rodziny, dziewczynką z Afganistanu, czarnoskórym dziesięciolatkiem i małym chińczykiem?
nasze szkolnictwo kuleje od lat; z jednej strony jest ono powszechne i rodzic/opiekun MUSI posyłać dzieciaka do szkoły lecz ciężar finansowy zakupu podręczników ( parę stówek) jest pomijany. Podręczniki powinny być albo tańsze, albo możliwe do wypożyczania za symboliczną złotówkę, albo dofinansowane przez państwo przynajmniej dla szkół podstawowych.
Nie musi. Znam takich co nie posyłają i uczą swoje dzieci w domu. Jedyne co musi dziecko to zdać durne testy.
Czy nauka w domu to najlepsze rozwiązanie nie jestem pewna, przynajmniej z punktu widzenia rozwoju społecznego. Wymaga dużego zaangażowania ze strony rodziców, ale przynajmniej nikt nie wciska dzieciakowi bzdurnych idei i nie robi mu prania mózgu (oprócz oczywiście rodziców :)).
@jeszcze z punktu widzenia rozwoju społecznego, dzieci które uczą się w domach, rozwijają się o wiele lepiej społecznie niż te w szkołach. 🙂
@Sebek, Czy ktoś robił na ten temat jakieś badania? Chętnie je zobaczę.
Chyba najtrudniej dziecku uczącemu się w domu o prawdziwe (nie wirtualne) kontakty z rówieśnikami, które uczą rozwiązywania konfliktów, tworzą przyjaźnie, rozwijają tolerancję.
Tu potrzebna jest choćby mała grupa.
To zadanie z tego podręcznika jest w gruncie rzeczy bardzo ciekawe. Dla trochę starszych dzieci to mogłoby być dobre pytanie otwierające jakąś późniejszą dyskusje.
Aczkolwiek jeśli to podręcznik do religii, to chyba nie MEN jest za niego odpowiedzialne…
@Sebek – Tak jak mówisz, treść wszystkich podręczników jest ta sama a tylko sposób podania się zmienia. Jakie ma znaczenie czy chcemy zjeść szczura w tej czy innej panierce skoro nadal jest to szczur?
@jeszcze i Sebek – wiecie co oficjalnie oznacza pojecie że dziecko jest „rozwinięte społecznie”? To nowomowa i oznacza że zostało właściwie ukształtowane (czyli że pranie mózgu się powiodło). Najbardziej wartościowe jednostki to te które są nieufne i zawsze pytają „a dlaczego”.