Liczba wyświetleń: 1403
Jedną z największych porażek III RP jest brak programu rozwoju mieszkalnictwa, umożliwiającego młodym Polakom nabycie nieruchomości w rozsądnej cenie. Pozostawiono ich na pastwę deweloperów i bankierów.
Od kilku miesięcy toczy się gorąca dyskusja na temat programu „Mieszkanie na Start”. Jego autorzy z Ministerstwa Rozwoju i Technologii twierdzą, że przyczyni się on do wzrostu dostępności mieszkań. Oponenci (w tym znaczna część młodych Polaków, chcących nabyć mieszkanie) uważają, że efekty będą wręcz przeciwne. Spowoduje on dalszy wzrost cen mieszkań (jak jego poprzednik, Bezpieczny Kredyt 2%), przez co spadnie siła nabywcza Polaków. Dyskusja na temat programu toczy się również w rządzie. Część ministerstw uważa, że program jest niekonstytucyjny, nieefektywny i nie ma zapewnionego finansowania. Oliwy do ognia dolał również Narodowy Bank Polski, sugerując, że utrudni on prowadzenie efektywnej polityki monetarnej.
Mimo wielu głosów krytyki, Ministerstwo Rozwoju i Technologii wciąż forsuje wprowadzenie w życie swojego rozwiązania.
Z perspektywy czasu uważam, że jedną z największych porażek III RP jest właśnie brak sensownego programu rozwoju mieszkalnictwa, który umożliwiłby młodym Polakom nabycie nieruchomości w rozsądnych cenach. Rynek mieszkaniowy został pozostawiony na pastwę deweloperów oraz bankierów. Ci, przy wsparciu państwa, doprowadzili do tego, że mieszkanie w Polsce stało się dobrem luksusowym, na które stać niewielu. Całkowicie zaniedbano stronę podażową (zwiększenie dostępności terenów pod budowę mieszkań) oraz rozwój mieszkalnictwa społecznego.
Brak własnego lokum przyczynia się do pogorszenia i tak już tragicznej sytuacji demograficznej. Młodzi Polacy, nie mając perspektyw na nabycie mieszkania, odkładają decyzję o założeniu rodziny. Niestety w najbliższych latach zaczniemy odczuwać negatywne skutki spadku współczynnika dzietności. Ludność Polski, która od 30 lat utrzymuje się na stabilnym poziomie, zacznie niebawem gwałtownie spadać. Wyższe ceny mieszkań pogorszą jeszcze ten trend.
Jak prognozuje ONZ, liczba ludności Polski za 25 lat wyniesie 30 milionów. Obecny system emerytalny i zdrowotny nie jest przygotowany na spadek ludności Polski. Czeka nas powolna zapaść.
Autorstwo: MTC
Zdjęcie: Pexels (CC0)
Źródło: ABCNiepodleglosc.pl
Czytałem na WM, że większość Polaków zarabia minimum 8000 netto czasem 10k, więc cena 15k/m2 nie jest wygórowana nawet na wsi:)
Ale 10k netto kosztuje 17 090,67 pracodawcę a to jest prawie 4000€. Czyli w Polsce jest już lepiej niż na „zachodzie”:) To się nazywa Progress:)
Nawet jak bedzie 1mln Polaków I same pustostany to i tak będą horrendalnie drogie. To zaszło w Europie za daleko przez ostatnia dekadę
Tu nie chodzi wyłącznie o mieszkania. Raczej o szeroko pojmowany „całokształt”. Diametralnej zmianie uległ styl życia młodych ludzi. Ich posiadanie dzieci zwyczajnie nie interesuje, ponieważ dzieci wiążą się z ograniczeniem rozrywkowego stylu życia i licznymi wyrzeczeniami. Na które polska młodzież gotowa nie jest, preferując lekkie, przyjemne i bezstresowe życie, często ułatwione również wsparciem finansowym rodziców.
Którzy z jednej strony zarabiają na tyle dobrze, że stać ich na różne przyjemnostki dla swojego potomka, z drugiej strony na tyle kiepsko, że nie stać go na mieszkanie. Kolejną kwestią są pensje. Owszem, zmorą przestało być bezrobocie, zmora lat 90 i pierwszych lat 2000. Praca jak najbardziej jest. Tyle że zazwyczaj, szczególnie dla młodych – za pieniądze będące raczej odpowiednikiem kieszonkowego. Jak się mieszka z rodzicami albo w kilka osób wynajmuje jakąś klitkę, to można za to pobalować. Albo pojeździć sobie, nawet po Europie. Ale na utrzymanie dziecka już to nie wystarczy. Lub wystarczy wyłącznie na to, podczas gdy młodzi chcą sobie „pożyć”.
Kolejną kwestią jest wymuszona przez Kościół ustawa antyaborcyjna, która mocno utrudnia usuwanie płodów z poważnymi wadami genetycznymi. W efekcie, zamiast doprowadzić do wzrostu dzietności, doprowadziła do jej spadku. Klasa średnia, czyli ta, którą w teorii stać byłoby i na dziecko, ale i na zagraniczną aborcję, dla świętego spokoju i wygody w ogóle odpuszcza zakładanie rodziny. Ich przykładem idą też klasy nieco niższe, poza kompletną patologią, której takie rzeczy standardowo nigdy nie obchodziły.
W efekcie przyrost naturalny leży i kwiczy, zaś stan ten będzie się jedynie pogłębiał w związku z dodatkowymi czynnikami negatywnymi. Takimi jak toczona za miedzą wojna, zagrażająca przelanie się na polskie terytorium. Nikomu w takim wypadku nie chce się uciekać z kraju z małym dzieckiem na głowie. Potencjalnym matkom też niezbyt chce się zostawać „matkami samotnymi”, w związku z tym, że władza postanowiła powołać do wojska ojców ich dzieci, w charakterze armatniego mięsa. I mniej więcej tyle w temacie.
Podsumowując – biorąc pod uwagę wszystkie czynniki – brak mieszkań, brak pensji, brak motywacji, przedkładanie zabawy ponad wszystko, ludobójcza polityka Kościoła plus wojna za progiem – można się jedynie dziwić, że w ogóle ktokolwiek ma jeszcze siłę i ochotę na dzieci.
Aj,Waj! Trochę za wolno to idzie! Ma nas być 15 milionów!
„Polska zaczyna wymierać”
Nareszcie!
@Irfy
„Diametralnej zmianie uległ styl życia młodych ludzi. Ich posiadanie dzieci zwyczajnie nie interesuje […]”
Też popieram. Jak młodzi mają dawać nowe życia, a zaraz potem karnie zanosić je na szczepienia niemożliwymi do zbadania chemikaliami, to lepiej, żeby tych dzieci nie wydawali na świat. Które i tak zaraz skrzywdzą/uśmiercą – nawet jeśli niedosłownie. Drugi etap – karna, reżimowa szkoła. Itd. aż do skutku, aż do urobienia/przepojenia, że Polska to wypadek, a całość nadwiślańsko-nadodrzańśkiego terytorium to ziemie jedynie wynajmowane przez Polaków od Żydów, a i to po preferencyjnej stawce. Wynajmowane włącznie z własnym życiem. W promocji opust 800 zł/mies. na dziecko plus ekstra wrześniowy bonus zwany wyprawką.
Głupi naród lepiej niech się nie rozmnaża.
@replikant3d
„Aj,Waj! Trochę za wolno to idzie! Ma nas być 15 milionów!”
Zależy, jak liczysz debili, którzy zamienili mózgi na smartfony. Bo odejmując ich, już dawno jest nas – Polaków w Polsce grubo poniżej 15 milionów.
Irfy, pozwolisz że do twoich przemyśleń dodam jeszcze inne bardzo istotne czynniki małej dzietności w naszym kraju.
Za komuny pracujący, średnio zarabiający męrzczyzna mógł spokojnie utrzymać niepracującą żonę i dwójkę dzieci,(zawsze istniały jakieś inne perspektywy na nową lepszą pracę, oraz książeczka mieszkaniowa) dziś w zdecydowanej większości wypadków jest to niemożliwe (podstawowym problemem jest przeżycie od wypłaty do wypłaty, natomiast potomstwo odkłada się na „lepsze czasy” ktore nigdy nie nadchodzą) Poza tym „wyemancypowane kobiety” (czytaj odpowiednio zindoktrynowane) również mają głęboko w poważaniu rodzenie i utrzymywanie potomstwa.
Moim zdaniem tak na prawdę ani rządzącym marionetkom, ani prawdziwym władcom tego świata wogóle nie zależy na dzietności w jakimkolwiek kraju, patrząc na to wszystko co się obecnie dzieję uważam obecną politykę jako celowo depopulacyjną.