Liczba wyświetleń: 3020
Przedsiębiorstwa znad Wisły nie mogą znaleźć chętnych do pracy. Powód jest prosty – płace są zbyt niskie, a rynek nadzwyczaj chłonny. Zamiast podnieść płace, wolą jednak sięgnąć po zaciąg z zagranicy. Największą desperacją na tym polu wykazują się firmy z branży budowlano-energetycznej.
Już nie tylko Ukraina i Białoruś, ale również Nepal czy Mołdawia – te kierunki penetrują polscy kapitaliści w poszukiwaniu taniej siły roboczej, które pozwoli im zachować ciągłość realizacji zamówień i podnieść stopę zysku. Robotnicy z biedniejszych krajów mają bowiem, co zrozumiałe, niższe oczekiwania płacowe, a więc stanowią doskonałe zastępstwo dla coraz bardziej ceniących swoje umiejętności Polaków. Dotychczas rolę rezerwowej armii pracy pełnili głównie Ukraińcy. Od czasu, gdy Niemcy i inne kraje „starej Unii” otworzyły dla nich swój rynek pracy, nasi wschodni sąsiedzi zwiększyli swoje wymagania finansowe, doprowadzając do rozpaczy polskich właścicieli.
Cezary Mączka, członek zarządu Budimex SA w rozmowie z InnPoland.pl utyskiwał, że pracownicy z Ukrainy przyjeżdżają do Polski tylko na chwilę, a potem uciekają do bogatszych krajów. Nawet taki sygnał nie skłonił jednak dobrodziejów znad Wisły do zwiększenia nakładów na płace. – Oczekujemy rozszerzenia listy krajów, z których zatrudnianie pracowników odbywa się na uproszczonych zasadach, jak jest to w przypadku Białorusi i Ukrainy – apeluje Mączka w ostatnim raporcie Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Jakie to mają być kraje? Indie, Bangladesz, Mołdawia, a przede wszystkim Nepal. Obywatele himalajskiego państwa są łakowym kąskiem dla kapitalistów. Dlaczego? Są bardzo wytrzymali, zdyscyplinowani i mają niskie oczekiwania płacowe.
Jak informuje Ministerstwo Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej, to o właśnie Nepalczyków najwięcej przybywa nad Wisłę jeśli chodzi o sektor budowlany. Z 8 tys. pozwoleń na pracę, obywatele tego kraju dostali 25 proc. Kolejne 1373 trafiło w ręce Hindusów, a 935 – mieszkańców Bangladeszu. Przedsiębiorcy nie mogą wyjść z zachwytu nad swoimi nowymi podwładnymi.
Pracownicy z Azji słyną z solidności i są zainteresowani podjęciem pracy u jednego pracodawcy na długi czas (1-3 lata), co jest istotnym atutem dla polskich firm zmagających się z dużą fluktuacją kadr lub wręcz całkowitym brakiem rąk do pracy w niektórych regionach kraju. W Nepalu, Indiach i Wietnamie jesteśmy w stanie znaleźć zarówno pracowników niewykwalifikowanych, do przyuczenia, jak również wykwalifikowanych, takich jak spawacze, szwacze i szwaczki, tapicerzy czy stolarze – opowiada Magdalena Derlacz-Popławska z agencji pośrednictwa pracy „Ontos”, dodając jeszcze, że szaleńcze zainteresowanie siłą roboczą z Dalekiego Wschodu rozpoczęło się jesienią 2017 r. i trwa do dziś. – Zgłaszają się do nas przede wszystkim firmy, które dotychczas były w stanie znaleźć pracowników na Ukrainie. Teraz im się to nie udaje – wyjaśnia.
W ubiegłym roku Amnesty International wytknęło władzom Nepalu, że te stosują ciche przyzwolenie dla łamania praw pracowniczych. Według AI rząd jest zainteresowany głównie przelewami, jakie migranci wysyłają z zagranicy do kraju (to jedna trzecia PKB Nepalu), a warunki, w jakich przychodzi pracować obywatelom, zupełnie nie obchodzą władz w Katmandu.
Problem ze znalezieniem chętnych do pracy mają w Polsce szczególnie duże firmy, zatrudniające ponad 250 osób. Aż 3/4 z nich narzeka ma brak rąk do pracy. Mimo to kapitaliści nadal nie zamierzają się dzielić z nami swoimi zyskami.
Autorstwo: Piotr Nowak
Zdjęcie: FLickr.com
Źródło: Strajk.eu
Kto ma szczescie pracuje za godne wynagrodzenie ,inni czekaja na lepsze czasy inni wyjezdzaja za chlebem coraz ciezej znalesc kogos kto bedzie robil za miske ryzu.
Temu jak poszukiwania w kraju zawioda siega sie po obcokrajowcow nie z ue ale z poza a urzedy biora w lape i juz legalnie moga pracowac bez za cu
Bo u nas (i nie tylko) jest prymitywny dziadowski kapitalizm, gdzie większość tzw przedsiębiorców chce jak najszybszych i jak największych zysków za wszelką cenę i jak najmniejszym kosztem, a to jest podejście krótkowzroczne. A to się prędzej czy później zemści, również na tych kapitalistach.
Gdzie rządzą okupanci, tam są tani emigranci…
Ach ci straszliwi kapitaliści…
Ciekawe, skąd komuniści ze strajku mieli by dotacje, gdyby nie kapitaliści płacący podatki.
Najlepiej oczywiście bić się w cudze piersi, i liczyć cudze pieniądze.
Komentującym należy uświadomić, że minimalna pensja w 2018 wynosząca 1530 na rękę kosztuje 2532,81 – ponad tysiąc złotych idzie na podatki.
Przeciętny Kowalski otrzyma na emeryturze, do śmierci, z podatku ZUS jedynie 30% swoich wpłaconych składek.
To dlatego, że musi utrzymać armię biurw z przywilejami – każdy leniwy sędzia, policjant siedzący na L4, idący na przedwczesną emeryturę, kolejny generał, armia księży i zakonnic – każdy otrzymuje emeryturę ze skłądek Kowalskiego.
Nieraz przedwczesną i ogromną – vide sędziowie – tylko dlatego, że sędzia ma szczęście należeć do kasty biurw.
W Polsce stosunek biurw do pracujących płacących prawdziwe podatki zbliża się do 1:2.
W Niemczech to jest ponad 1:4
Więc teraz niech komuniści komentujący o „chciwych pracodawcach” pukną się w puste łby.
Niepotrzebnie się tak ciskasz i wyzywasz od komunistów! Pewnie, że najłatwiej jest wrzucić do jednego komunistycznego wora wszystkich, którzy krytykują kapitalizm, ale na szczęście rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona, bogatsza a ludzie i ich poglądy zróżnicowane.
Podejrzewam, że efektem obniżenia podatków w Polsce (co oczywiście jest raczej nierealne) byłoby to, że większości przedsiębiorcom (nie pracownikom) po prostu zwiększyłyby się zyski.
kapitalizm obcy czy swój,jak widać, jeden….
@ Szwęda
Od pracownika do przedsiębiorcy droga niedaleka 🙂
„dziadowski kapitalizm, gdzie większość tzw przedsiębiorców chce jak najszybszych i jak największych zysków za wszelką cenę i jak najmniejszym kosztem”
Taki jest cel prowadzenia KAŻDEJ działalności gospodarczej ?! Co więcej, celem działalności każdego pracownika jest zarobić jak najwięcej, pracując jak najmniej ! Maksimum zysku przy minimum kosztów. Abecadło ekonomiczne.
Problem nie leży w kapitalizmie, tylko w okupacji ekonomicznej, między innymi niemieckiej. Nie ma wysokich technologii, własnych patentów, własnej produkcji, eksportu to i nie ma klasy średniej, klasy zarabiającej, esencji struktury gospodarczej zdrowego systemu. Zdrowy system- rynek rozwiązuje problem nierównowagi płac. W Polsce próbką tego jak mógłby wyglądać zdrowy system jest rynek IT. Tu jakoś płac minimalnych nikt nie proponuje. Ciekawe, nieprawdaż ?
W Polsce ministrem finansów jest człowiek, który myli przychód z dochodem i tak też dzieli przedsiębiorców, którzy płacą podatki. mr_craftsman ma rację, mówiąc, że nie tyle chodzi o wysokość ile jak są marnotrawione, wyliczając uprzywilejowane grupy. W krajach zachodnich urzędników jest mniej, nie są żadną kastą tylko służą społeczeństwu czyli swemu pracodawcy i dlatego te kraje mogą pozwolić sobie na wysokie kwoty wolne od podatku, czego w Polsce nie ma i nigdy nie będzie. Gdyby w Polsce zaczęto szanować pieniądze podatników to …….ale tak się nie stanie, więc dalej będziecie biedni.
wkoncu musza miec czym zabijac Slowakow :
https://www.youtube.com/watch?v=frPtmyISqeY&t=39s
@ mr_craftsman
Duże firmy nie płacą podatków tylko ich pracownicy.
Koszty podjęcia pracy ponosi pracownik oprócz podatków są koszty dojazdu opieki nad dziećmi, czasami zdrowie. To się po prostu nie opłaca…