Liczba wyświetleń: 1102
Zgodnie z wynikami najnowszego sondażu, Polacy w większości chcą ograniczenia handlu w niedzielę, choć mają w tej sprawie różne pomysły. Dodatkowo elektorat Prawa i Sprawiedliwości okazał się bardziej radykalny od popieranej przez siebie partii, ponieważ zwolennicy „dobrej zmiany” w porównaniu do propozycji rządzących opowiadają się za zakazem sprzedaży we wszystkie niedziele, a nie jedynie w co drugą.
Ogółem ograniczenie handlu w niedzielę postuluje blisko 51 proc. respondentów uczestniczących w badaniu przeprowadzonym przez IBRiS na zlecenie dziennika „Rzeczpospolita”. Przeciwnego zdania jest natomiast 43 proc. ankietowanych, a największy odsetek zwolenników pracującej niedzieli jest wśród wyborców Platformy Obywatelskiej (68 proc.) oraz Nowoczesnej (63 proc.), co według mediów jest zaskakujące z powodu faktu, iż to właśnie formacja Ryszarda Petru najgłośniej protestuje przeciwko obywatelskiemu projektowi „Solidarności”.
O ile jednak wśród wyborców neoliberalnych ugrupowań przeciwnicy jakiegokolwiek ograniczenia w handlu stanowią wciąż niewielki odsetek, o tyle wśród elektoratu partii rządzącej dominują zwolennicy całkowitego zakazu handlu w siódmy dzień tygodnia. Tymczasem to właśnie rząd Beaty Szydło zdecydował się zliberalizować pierwotne plany związkowców, stąd rozpatrywana obecnie w Sejmie ustawa przewiduje wprowadzenie takich ograniczeń jedynie w dwie niedziele w miesiącu, choć takie rozwiązanie akceptuje jedynie 9 proc. badanych przy 63. podchodzących do tego postulatu krytycznie.
Szefowa rządu przekonuje, że osobiście także optuje za zakazem dotyczącym wszystkich niedziel, lecz w tej sprawie podzielony ma być sam obóz PiS-u. Dodatkowo Szydło podkreśla, że w tej sprawie odmienne stanowisko posiadają organizacje przedsiębiorców, a także one muszą być wysłuchane przed przedstawieniem ostatecznego projektu.
Na podstawie: Rp.pl, Forsal.pl, Gosc.pl
Źródło: Autonom.pl
51%, jak wygodnie. Niech żyje demokracja
Czyli 51% ludzi czuje się niewolnikami. Uważa, że trzeba im, jako społeczeństwo „pana” i bicza, i to nawet w tak błahych i nieistotnych kwestiach jak wolność pracowania i dawania pracy w jakieś konkretne dni tygodnia. Nawet jak to są wymyślone dane, to i realnie byłoby 30% to świadczyłoby o zniewoleniu społeczeństwa.
Nie rozumiem tego zakazu. Co on ma dać pozytywnego? Czyżby to kościół przepchnął taki projekt w nadziei, że wiernych będzie więcej na mszy i zbiórki na tacę wzrosną?
Jak ktoś jest za zakazem handlu to niech nie idzie nic kupować w ten dzień. Przy wystarczającej ilości takich zachowań sprzedawcy sami stwierdzą, że nie ma sensu otwierać kramu w niedzielę.