Liczba wyświetleń: 474
43-letni Polak przejechał ponad 500 kilometrów, trzymając się z zewnątrz superszybkiego pociągu TGV kursującego między Paryżem a Valence. Mężczyzna został zauważony dopiero po kilku godzinach jazdy i trafił do szpitala w stanie hipotermii.
Do niecodziennego incydentu doszło 8 maja we Francji, a teraz rozpisują się o nim tamtejsze media.
Obywatel Polski wszedł pomiędzy ostatni wagon i tylną lokomotywę pociągu TGV w Paryżu i złapał się wagonu. W ten sposób rozpoczął ryzykowną podróż na południe. Pociąg poruszał się z prędkością przekraczającą 300 km/h.
Obecność nietypowego pasażera zauważyli dopiero kontrolerzy biletów po przybyciu do Valence. Natychmiast powiadomili służby kolei oraz wezwali policję. Mężczyzna początkowo odmawiał podania swojej tożsamości, jednak ostatecznie ustalono, że jest 43-letnim obywatelem Polski.
Polak był skrajnie wyziębiony po wielogodzinnej podróży w ekstremalnych warunkach. W stanie hipotermii został przewieziony do szpitala w Valence. Według relacji jednego z żandarmów mężczyzna zdołał wcisnąć się w wyjątkowo ciasną szczelinę między wagonami. Służby nie potrafią jednak wyjaśnić, w jaki sposób zdołał się w niej utrzymać podczas jazdy z tak dużą prędkością.
Pracownicy francuskiej kolei oraz specjaliści, z którymi rozmawiali dziennikarze France TV Info, określili przeżycie Polaka jako „prawdziwy cud”. Wskazują na liczne zagrożenia, które towarzyszyły tej niebezpiecznej podróży, w tym możliwość wychłodzenia organizmu, zgniecenia czy upadku z pędzącego z ogromną prędkością składu.
Autorstwo: KM
Na podstawie: France TV Info
Źródło: NCzas.info
Polak potrafi. A na serio – pewnie jakiś pomyleniec. Patrzyłem na cenę biletów na to cudo, wahają się w widełkach 35 – 85 EUR, ale z reguły chodzi o kwotę nieco poniżej 50 EUR, w zależności od dnia. Jeśli ktoś już się w tej Francji znalazł, to tyle zdoła wysupłać.
Szczególnie że Valence to francuski odpowiednik Łomży. Bez środków by tam nie przeżył. No, chyba że zamierzał mieszkać w kanałach i stołować przy śmietnikach. Ale przy takim układzie Paryż byłby chyba lepszą opcją.