Liczba wyświetleń: 991
Rząd pracuje nad tzw. exit tax. Ma zamiar opodatkować niezrealizowane zyski kapitałowe przedsiębiorstw, które są przenoszone za granicę kraju.
Według informacji portalu Forsal.pl, od 2019 r. zmiana rezydencji podatkowej firmy albo przeniesienie jej majątku za granicę musi być opodatkowana. To wymóg europejskiej dyrektywy w sprawie przeciwdziałania unikaniu opodatkowania.
Jak mówi wiceminister finansów Paweł Gruza, w Ministerstwie Finansów przygotowywany jest projekt ustawy nowelizującej ustawę z dnia 26 lipca 1991 r. o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz ustawę z dnia 15 lutego 1992 r. o podatku dochodowym od osób prawnych, przewidujący wdrożenie do polskiego porządku prawnego opodatkowania nierealizowanych jeszcze zysków kapitałowych, w związku z przeniesieniem przez podatnika aktywów jego przedsiębiorstwa, stałego zakładu lub rezydencji podatkowej do innego państwa.
To starcie z przedsiębiorcami, którzy prowadzą wędrówkę fabryk od kraju do kraju. W taki sposób niektóre firmy zmieniają miejsce działania na to, które ma niższe koszty pracy, tańsze surowce lub lepszą infrastrukturę. Nie wiadomo na razie, jaka miałaby być stawka podatku. Przy stosowaniu podobnych instrumentów (np. opodatkowania zysków zagranicznej spółki kontrolowanej) dotychczas stosowano podstawową stawkę CIT, czyli 19 proc.
Źródło: NowyObywatel.pl
Nie bez powodu wszystkie prace są ŚCIŚLE TAJNE.
Nie można wykluczyć np.:
– obowiązki zapłaty podatku przez wszystkich przekraczających granicę i to przy każdym jej przekroczeniu
– stawki 100%
– szacowania majątku na podstawie „widzimisię” urzędnika
– istnienia wyłącznie specjalnych zwolnień wyłącznie dla członków aparatu partyjnego i klerykalnego
Co jak co, ale taka bierdonka która zarabia kosmiczne pieniądze w Polsce powinna płacić podatek za to na miejscu.
Kochani to znakomity przykład na to że warto korzystać z przeglądarki. Można wtedy znaleźć w danej sprawie bardziej rzetelne źródła. Wystarczy wpisać „exit tax w polsce”. Można też znaleźć o dziwo dane o tym że Biedronki i Lidle płacą u nas podatki i to spore. Trzeba na to poświęcić kilka minut i chyba tu leży problem.
W znakomitej większości łapiemy się w pułapkę „informacyjnego fast-foodu”.