Liczba wyświetleń: 1594
Wiedeńskie „Kunstforum” po Erosie pokazało … tym razem trochę mało ceniony kierunek w historii sztuki – symbolizm belgijski, licząc się równocześnie z jego ponownym odkryciem przez widza i znawców. We współpracy z belgijskim królewskim muzeum sztuki pokazano 150 prac najbardziej znanych reprezentantów belgijskiego symbolizmu – Fernand Khnopff, Odilon Redon, Félicien Rops, George Minne, Constantin Meunier, William Dogouve de Nuncques, Jean Delville.
W słynnym manifeście symbolizmu pisze w 1886 roku poeta Jean Moréas …zasadniczą cechą sztuki symbolicznej jest dane zjawisko nie określać lub bezpośrednio o nim nie opowiadać. Sztuka symboliczna w Belgii jest tak samo jak we Francji związana z literaturą. Tak samo jak Sfinks i jego tajemnicze przekraczanie granic swego określenia tak i symbolizm kształtowany jest przez płynność barier pomiędzy rzeczywistością a snem, radością a cierpieniem, trwaniem a nicością.
Symbolizm charakteryzuje się licznymi powiązaniami z innymi dziedzinami sztuki i uzurpuje sobie prawo do dzieła „całkowitego”, które ociera się o literaturę, sztukę malarską, rzeźbiarską, dekoracjną, rzemieślniczą, jubilerską, meblarską. Bardzo cenne i drogie materiały artystycznego wyrazu, perfekcyjność wykonania, elegancja, linearna forma wyrazu, melancholijność, marzenia senne. Te wszystkie cechy tworzą symbolizm – kierunek tak podobny do Jugendstil. W swojej koncepcji i założeniach jest symbolizm bardzo esencjonalny dla sztuki modernistycznej. Z jego założeń czerpali przecież tak ważni artyści jak Paul Gauguin, Gustav Moreau, Kolomon Moser, Gustav Klimt, Leon Bakst, Franz von Stuck. Poprzez swoje łączenie rzeczywistości i marzeń stał się symbolizm jedym z najważniejszych źródeł inspiracji sztuki 20 wieku. Sztuka sumboliczna końca 19 wieku, która tak zakwitła we Francji i w Belgii jest niewyobrażalnie kreatywna i w cudowny sposób odbiegająca od dnia powszedniego. Motywy mitologii antycznej, biblijne alegorie, płynność wszelkich emocji, płynność odczuć religijnych, tematy trwania i przemijania, wyzwolenia i zwątpienia inspirowały tworzących, ale też społeczność wtedy żyjącą.
Schemat wystawy obraca się wokół kilku ważnych tematów jak poetyka bólu (Léon Spilliaert), daleko od miast (Valerius de Saedeleer), ludzkość i natura, w poszukiwaniu starych mistrzów, idealizm i literatura (Constant Montald, Albert Ciamberlan, Jean Delville), Richard Wagner (związki z muzyką). Założeniem wystawy wiedeńskiej jst zafascynowanie widza zapomnianą sztuką symbolizmu, zapomnianą ale jakże wartościową. Belgijscy symboliści nie są współcześnie tak często omawiani i wystawiani jak na to zasługują. „Pocałunek Sfinksa” ma za zadanie ekstrawagancką sztukę Fin de Siècle na nowo odkryć i odczytać.
Dlaczego o belgijskich symbolistach w Wiedniu? Pod koniec 19 wieku istniał ścisły związek między Wiedniem i Brukselą poprzez udział belgijskich symbolistów w wystawach Wiedeńskiej Secesji, Félicien Rops, George Minne, Jean Delville, Fernand Khnopff – artyści, których prace znajdowały olbrzymi aplauz w austriackich zbiorach. Artyści pielęgnowali kontakt z Gustavem Klimtem i czasopismem „Ver Sacrum”. Symbolizm współcześnie stał się ważną „furtką” do historii sztuki 20 wieku. Ciekawe jest, że symbolizm belgijski formował się w momencie kiedy Bruksela stała się ważnym punktem międzynarodowych nurtów artystycznych, nowych stosunków międzyludzkich, punktem spojenia interesów regionalnych i narodowych. Taką rolę spełnia Bruksela też dzisiaj. Symbolizm belgijski miał też duże znaczenie równocześnie w literaturze, muzyce, architekturze i objekcie – rzeczy. Jako malarstwo nie narzucał artyście określonej metody malarskiej. Stylem był sposób myślenia, który nie był atakiem na rzeczywistość, ale raczej próbą poszerzenia pojęcia rzeczywistości.
Sztuka symbolizmu niesie w sobie ważne tematy, zagadnienia, dysputy. Jest to sztuka opowiadająca, filozofująca. Spirytualność w życiu codziennym. Belgijscy artyści mieszczańscy dążą do zniszczenia wartości swoich rodziców. Równocześnie jednak poddają się urokowi liturgii i czarowi mszy. Pokusa jest centralnym elementem w świecie literatury symbolicznej, ale też i w malarstwie. W 1878 roku tworzy Félicien Rops interpretacje powieści Gustava Flauberta „Kuszenie Św. Antoniego”. Kilka lat później po ten sam temat sięga Fernard Khnopff. Poprzez swoje literackie ambicje symbolizm ożywia świat fantazji i mitów. Szereg nieprzedstawionych do tej pory scen biblijnych czy mitologicznych nabiera wyobrażalnych kształtów w świecie obrazów. Słynne „Wyszydzanie Chrystusa” Henry de Groux. Kult Wagnera. Poprzez twórczość Richarda Wagnera opera staje się miejscem przeobrażenia sztuki w religię. Brukselska opera przedstawia 40 lat opery Wagnera i staje się miejscem kultowym symbolistycznej kultury. Dzieki pracy takich scenografów jak Amédée Lywen, Pierre Devis stają się dzieła Wagnera obrazami symbolizmu. Wagner i jego muzyka inspirowała wielu artystów. Powstawały fantastyczne „obrazy operowe” przedstawiające alegorie mitologii. Spotkały sie w tym wypadku duże wspaniałe dziedziny – muzyka i malarstwo, które nawzajem się inspirowały (Jean Delville „Parsifal”, „Tristian i Isolda”). Przesada środków wyrazu muzyki operowej oraz przesada środków malarskiego wyrazu w symboliźmie tworzyły razem prawdziwy świat fantazji.
Nowoczesny archaizm. To zjawisko niesie ze sobą Léon Frédéric, który odkrywa dla siebie świat starego malarstwa holenderskiego. Realizm dzieł renesansu, obserwacja szczegółu i natury stwarza dla niego coś w rodzaju ołtarza dla ludzkości, uszanowania świata i życia. Podejście bardzo akademickie, jednak Frédéric nadaje swojemu katolickiemu spojrzeniu bardzo wieloznaczne oddziaływanie swoich obrazów. Malarstwo jego bazuje na mikroskopijnych rysunkach fotograficznych które sprawiają, że widz jest zachwycony analitycznym spojrzeniem artysty.
Dziewczynka wąchająca gałązkę krzewu w ekstazie między kwiatami, pół śpiąca, pół marząca, na twarzy promyk słońca, róże wokół niej, są obrazami samymi w sobie. Czuć zapach kwiatów. Piękna iluzja. Léon Frédéric „Zapach” 1894. Poetyka bólu. Co za piękny temat dla symbolizmu. Rzeźby George Minne. Autor przyjaźnił się z pisarzem Maurice Maeterlinck oraz z Rodin. Kontakt z tym ostatnim umocnił w nim decyzję o skierowaniu swoich prac w kierunku rzeźby i stylistyki secesji. Prędko uzyskuje sławę i uznanie. Matka płacząca nad zmarłym dzieckiem, Młodzieniec – dzieła oparte na lekturze słynnych poetów jak Gregoire Le Roy i Emile. Minne znajduje wspaniały środek wyrazu w swoich rzeźbach. Nie opowiada o zdarzeniach ale pokazuje tylko mimikę rozpaczy. Interesując się dziełami Rodin udaje się mu stworzyć zjednanie literatury i rzeźby. Słynna płynność granic w symboliźmie, jego cel właściwie.
Trudno nie wspomnieć przy okazji takiej wystawy o Jean Delville, który w swojej twórczości przechodzi ciekawy skok od cielesności do umysłu i intelektu. Często zajmuje się pokazaniem alegorycznym klasy robotniczej i jej biedy, abo pojawia się Dante jako centralny punkt odnośny symbolizmu. Delville opowiada o problematyce socjalnej na płaszczyznach metafizycznych. Staje się wizjonerem czasu. Na wystawie pojawia się ciekawy obraz „Cykl namiętności” i „Martwy Orfeusz”. Kolorystyka autora, który oscyluje między różem i odcieniami błękitu plus cienie złota przypomina prace złotników.
Daleko od miast. To ostatni paragraf wystawy. Ciekawe. Miasto było siedzibą sztuki symbolizmu, ale równocześnie bardzo skupiano się na naturze. Fin de Siècle krytykuje wielkie miejskie metropolie, które są ośrodkami ucisku mas. Odskocznią staje się wieś, jako źródło życia i jego kolebka. Tematyka wsi jest oczywiście także symboliczna. Pokazano zwykłą wiejską egzystencję ale … w rozmowie z Bogiem, krakrajobrazy zimowe … jako samotne modlitwy, chłopi … ale jakby uszlachetnieni. Po prostu jak zawsze – ucieczka od codzienności. Gustave Van de Woestyne „Niedzielne popołudnie”. Jakże piękna wiejska sielanka.
Symbolizm był kierunkiem bardzo konserwatywnym, jakby trochę prowincjonalnym, który jednak bardzo rozpowszechnił się w Europie z czasem. To trudny kierunek w sztuce – wymagający inteligentnego odbiorcy, który rozumie literaturę, mitologię, muzykę, który potrafi słuchać opowiadań namalowanych, opowiadań trochę zapomnianych. Ocalamy je od zapomnienia.
Autor: Ewa Steinhardt
Źródło: Centrum Niezależnych Mediów – Polska