Liczba wyświetleń: 585
Na świecie powstaje coraz więcej latających samochodów, które wkrótce zaleją rynek. Niestety w większości przypadków, latające samochody są zbyt drogie i/lub wymagają licencji pilota, przez co nie są dostępne dla wszystkich. Nowy pojazd, który został opracowany przez firmę Opener z Doliny Krzemowej rozwiązuje te problemy.
Po wielu latach projektowania i testowania, Opener ujawnił światu latający samochód BlackFly. Jest to autonomiczny elektryczny pojazd, przypominający dużego drona. Maszyna jest jednoosobowa, posiada zasięg 40 km i rozwija prędkość do 100 km/h. Twórcy wyposażyli ją w osiem śmigieł oraz baterię, którą można naładować w ciągu 25 minut.
BlackFly był opracowywany przez 9 ostatnich lat. W tym czasie w ramach testów pokonał ponad 20 tysięcy kilometrów i wykonał ponad 1400 lotów. Pojazd klasyfikuje się jako ultralekki samolot i nie wymaga licencji pilota, ani pasa startowego.
Latający samochód, choć ten potrafi tylko latać, już w przyszłym roku pojawi się w sklepach. Właściciel firmy Opener, Marcus Leng powiedział, że nowy pojazd będzie dostępny w cenie samochodu typu SUV. Dokładnej kwoty nie znamy, ale wygląda na to, że będzie o wiele tańszy od większości latających samochodów, które, choć faktycznie posiadają lepszą specyfikację, są drogie i potrzebna jest licencja pilota, aby je obsługiwać. Z kolei BlackFly ma przede wszystkim dostarczać rozrywki i nie mógłby zastąpić samochodu, ponieważ jako ultralekki samolot nie można nim latać w nocy, ani nad miastem.
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Powinienem, chyba, zostać jasnowidzem. Jak już wielokrotnie wcześniej pisałem, np. przy okazji tego, że wywalamy za dużo kasy na niepotrzebne lada moment autostrady (bo podstawową konstrukcją już za parę lat, będą domy z lotniskami na dachu lub balkonach) a polityczkowie, zamiast pilnowania stołków i zwalania winy na poprzedników, już dawno powinni się zająć regulacjami dotyczącymi ruchu w powietrzu na wysokościach rzędu 100 – 1000m. No ale cóż, mamy takich polityków jakich sobie wybraliśmy…