Liczba wyświetleń: 714
Niedługo miną trzy miesiące od pierwszego posiedzenia Sejmu obecnej kadencji. Największą sensacją październikowych wyborów był nieoczekiwany sukces Ruchu Palikota, który uzyskał 10% głosów i wprowadził do parlamentu 40 posłów /a potem klub Palikota zasiliły jeszcze dwie osoby z SLD/, zostając trzecią siłą w Sejmie. Wywołało to istny popłoch wśród blogerskiej prawicy oraz lawinę spekulacji dotyczących udziału służb w tym sukcesie, oraz możliwej koalicji z PO.
Teraz po kilku miesiącach Ruch Palikota nadal uważany jest przez wielu za przybudówkę Platformy. Świadczy o tym choćby artykuł Jerzego Jachowicza w „Gazecie Polskiej Codziennie” z 28.01.2012 r. pt. „Wieloczynnościowy Palikot”. Dziennikarz krytykuje Palikota za pomysł umieszczenia swojego przedstawiciela w zespole Macierewicza zajmującym się Smoleńskiem. Pisze: „Palikot to zaraza. Najgorsze, ze przeistacza się w epidemię. Celem jego istnienia w polityce jest klasyczną rozbijacką robotą, która przykryje wpadki rządu. Gdy Tusk zaczyna swój rutynowy już taniec (…) Palikot w zakamuflowany sposób mu pomaga. Dobrze wie, co jest dla Tuska korzystne.”.
No cóż, nie zgadzam się z tym. Moim zdaniem Palikot wcale nie chce być tylko pomagierem Tuska. Ma własne gigantyczne ambicje i chciałby Tuska przerosnąć. Inni też to widzą i dlatego Palikot jest w tak wielkim stopniu wyizolowany w Sejmie. Prawdę mówiąc początek obecnej kadencji jest dla niego jednym ciągiem porażek. Wymienię je teraz po kolei:
PORAŻKA PIERWSZA – KRZYŻ
Pierwszą akcją Ruchu Palikota było żądanie usunięcia krzyża z sali sejmowej. Spotkało się ono z niechęcią większości posłów, a pani marszałek Kopacz zamówiła ekspertyzy, które wykazały, iż krzyż powinien zostać. W efekcie wniosku nawet nie głosowano.
PORAŻKA DRUGA – BRAK INICJATYWY I SKUTECZNOŚCI
Przed rozpoczęciem kadencji Palikot zapowiadał, że wykorzysta efekty swojej pracy w komisji „Przyjazne Państwo” i przedstawi pakiet ustaw dotyczących spraw gospodarki. Nic takiego nie nastąpiło. Wczoraj Palikot skarżył się głośno na to, że budżet uchwalono bez poprawek, podczas gdy Ruch Palikota zgłosił aż 201 poprawek. Żadna nie przeszła.
PORAŻKA TRZECIA – DUKACZEWSKI
Ponad dwa tygodnie temu Palikot zgłosił kandydaturę Dukaczewskiego, byłego szefa WSI na stanowisko doradcy sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Była to prawdopodobnie część zapłaty za poparcie w kampanii wyborczej. Propozycja ta została jednak odrzucona.
PORAŻKA CZWARTA – MARIHUANA
Miłośnicy Wolnych Konopi poczuli się zawiedzeni tym, ze partia Palikota nie robi nic, by promować ich ukochaną używkę. Wobec tego Palikot zapowiedział głośno w mediach, że demonstracyjnie zapali w Sejmie skręta z marihuaną. Pani marszałek Kopacz zareagowała na to ostro zapowiadając donos do prokuratury. Palikot stchórzył i zapalił tylko kadzidełko. Spotkało się to z drwinami.
PORAŻKA PIĄTA – ACTA
Palikot robi co może, by wypromować się przy okazji protestów internautów przeciw ACTA. We wtorek w Warszawie nie dopuszczono go jednak do głosu. W piątek było jeszcze gorzej. Palikota i jego posłów po prostu przepędzono sprzed Pałacu Prezydenckiego, wołając za nim „hipokryta”.
Siłą Palikota były zawsze skandale promowane w mediach. Obecnie jednak osoby takie jak Biedroń i Grodzka wszystkim już się znudziły, a nowych pomysłów brak. Oczywiście w polskiej polityce wciąż trwa „walka buldogów pod dywanem” i nie wiadomo, co spod tego dywanu może się wyłonić. Jest możliwe, iż partia Palikota zyska nagle na znaczeniu. Na razie nie wiedzie się jej najlepiej.
Autor: elig
Źródło: Niezależna.pl
Przyjemnie przeliczyć te kompromitacje człowieka, który degenerował polską politykę od lat i z której powinien zniknąć na zawsze.
Ja tam żadnym politykom nie wierzę, nie ufam. Ale dobrze, że oprócz samych „krzyżowców” i innych wyznawców przyjaźni polsko-watykańsko-amerykańskiej są też posłowie, którzy głoszą co innego: Palikot, Korwin, dawniej Lepper czynią scenę polityczną trochę bardziej różnorodną.
Co jeszcze nie znaczy, że należy im zaufać.
Ale niektórzy pewnie woleliby „Jedna partia, jedna wiara, jedna słuszna wizja”…Taki prozachodni, teokratyczny PRL.
artykuł na siłę moim zdaniem, w dodatku bardzo próbuje być na czasie, bo według mnie, jedynie zaistnienie ostatniego punktu z całej tej listy spowodowało powstanie tego tekstu, a wydawało mi się, że ta strona stara się być apolityczna. idąc dalej, powinno się jutro dorzucić tutaj jakiś krytyczny głos przeciwko Jarkowi, bądź Millerowi, przecież ich zainteresowanie i sprzeciw wobec ACTA też można potraktować, jako zbijanie kapitału politycznego, więc skąd ta wybiórczość?
@jegr47
ty mówisz o degenerowaniu, ja o prowokowaniu, w imię powstania dyskusji na określony temat. gdyby, według twojego życzenia, Palikota już dawno nie było w życiu politycznym, to długo jeszcze politycy nie ośmielili by się wspomnieć o potrzebie rozdziału państwa od kościoła, związkach partnerskich itp.
Palikot w czerwcu, po spotkaniu komisji trójstronnej, wyskoczy pewnie z nowymi pomysłami.
Palikot jako przedsionek Platformy. 🙂 to prawda
palikot to pionek platformy.
temat starego pisowskiego wroga powoli ludziom sie nudzi, a wynurza sie nowy – kontrolowany.
chcesz wygrac wojne? niech wrog bedzie po twojej stronie.
(bardzo okrojona mysl i watek)
Palikot faktycznie na wszystkie sposoby dąży do tego, lub też, usiłuje promować siebie i tylko siebie. Czasami faktycznie bywa groteskowy aż do bólu. I mnie, jego zwolennika, elektora, mierzi okrutnie to, że bywa przy tym infantylny i żałosny…
Niekiedy wstydzę się tych jego wygłupów (ot choćby palenia kadzidełka miast skręta – dopadł go cykor?).
Ale ruch jego imienia to nie tylko on, Biedroń czy Nowicka. To przede wszystkim niezwykle inteligentny były wice-naczelny tygodnika „NIE”. Jestem od lat zapatrzony w mądrość, rozwagę, trafność uwag i błyskotliwość Andrzeja Rozenka.
I liczę też na galop (bo na razie idzie stępa) Romana Kotlińskiego „Jonasza”, byłego księdza, de facto naczelnego tygodnika „FiM”.
W tych dwóch facetach drzemie niesamowity potencjał, ikra, zdolność do rozprawienia się w try-miga z przeciwnikiem. Posiadają oni niesamowity zasób wiedzy i argumentów, są zdolni położyć przeciwnika na łopatki właśnie siłą swych od dawien dawna wykrystalizowanych tez i aksjomatów.
Czemu nie używają jeszcze swego oręża? Spoko. Najpierw stęp, potem kłus, a na końcu galop.
Janusz Palikot… to przykrywka. Potrzebna przykrywka.
Wkrótce to nie on będzie grał pierwsze skrzypce.
Jeszcze zobaczycie na co stać Rozenka i Kotlińskiego!