Liczba wyświetleń: 2689
W drugim co do wielkości ujściu rzeki w Stanach Zjednoczonych naukowcy odnotowali masowe wymieranie morskich pasożytów. Naukowcy z University of Washington odkryli, że w ciągu ostatnich 140 lat, od 1880 do 2019 roku, liczba pasożytów w Puget Sound w stanie Waszyngton zmniejszyła się o 38% na każdy stopień Celsjusza wzrostu temperatury powierzchni morza. Oznacza to, że pasożytów jest o ponad 50% mniej.
To badanie reprezentuje największy i najdłuższy zestaw danych na temat liczebności pasożytów na całym świecie, a wyniki są nawet gorsze, niż obawiali się konserwatorzy przyrody. Zmniejszenie liczby stworzeń korzystających z zasobów innych jest ogólnie uważane za dobrą rzecz.
Pasożyty to niewidzialne nici, które pomagają łączyć ze sobą sieci pokarmowe. Ponieważ wiele z tych zwierząt ma bardzo złożone cykle życiowe, wykorzystując żywicieli na różnych poziomach troficznych, zasadniczo cementują ekosystem i wzmacniają więzi ekologiczne między różnymi grupami.
Pasożyty są czynnikiem ewolucji. Jeśli przyjrzymy się relacjom w parach żywiciel-pasożyt, znajdziemy znaczne podobieństwo strategii z analogicznymi parami drapieżnik-ofiara. Zmuszając je w jakiś sposób do przystosowania się do ich obecności, pasożyt faktycznie stymuluje ewolucję żywiciela, a jego oddziaływanie jest bardzo wielopłaszczyznowe. Nie jest jasne, jak ekosystemy poradzą sobie bez ich wpływu.
Zgodnie z ostatnimi odkryciami w Puget Sound, pasożyty, z trzema lub więcej żywicielami (nieco ponad połowa wszystkich badanych gatunków), okazały się szczególnie wrażliwe na ocieplające się wody. Straty pasożytów mogą dorównać lub nawet przekroczyć tempo masowego wymierania innych gatunków. Gdyby zaobserwowano taki sam stopień utraty wśród ssaków lub ptaków, natychmiast uruchomiłoby to środki ochronne, ale nie jest zwyczajem, aby zwracać uwagę na pasożyty.
Artykuł naukowy na ten temat został opublikowany w „PNAS”.
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Osobiście uważam, że to nie jest kwestia temperatury, a chemii która niszczy wszystko – i te złe pasożyty i pożyteczne bakterie. Do tego jeszcze dodać fale radiowe, czyli skażenie elektrosmogiem na dużą skalę (5G, 6G, WiG) i małe żyjątka nie wytrzymują tego. Jeżeli tak dalej pójdzie, to i w naszym organiźmie zginie flora bakteryjna a razem z nią człowiek, bo nie będzie miał kto rozkładać pokarmu w żołądku i będziemy zmuszeni jeść sterylne przetwory (mięso?). Nie będziemy na nic uodpornieni i jak już w Polsce słyszałem – jest to samo, czyli rośliny coraz gorzej kełkują (rzekomo te same partie z zeszłego roku, ale pod koniec zeszłego i w tym już o wiele gorzej) i rolnictwo zrobi się nieefektywne, czyli nawet zwykli sadownicy nie będą mieli nic do roboty, bo nic nie wzejdzie, nie nie wykiełkuje z powodu tego smogu.
Przy takiej gospodarce rabunkowej to cud,że jeszcze znalezli żywicieli. Psychopaci najpierw niszczyli świat dla pieniędzy, a teraz „ratują” go dla władzy.
walter667, wprowadzają niektóre technologie pomimo dowodów ich szkodliwości.